058. Umowna data imprezy.

Z roku na rok ogarnia mnie coraz większe zniechęcenie w temacie maratonu świąteczno-noworocznego. Nie lubię presji świętowania, podobnie jak presji zabawy. Do tego dochodzi ta nieznośna umowność dat, które właściwie nic nie znaczą – w przeciwieństwie do takiego przesilenia ziomowego, które dla przyrody ma kapitalne znaczenie. Tym niemniej, większość obywateli Globu świętuje właśnie dni niezwiązane kompletnie z niczym, a reszta nie ma szczególnego wyjścia, bo i tak wszystko w tych dniach wyhamowuje i jest koncentracja na zabawie.

A propos zabawy, przeglądając informacje z Polski nie mogliśmy ominąć tego tematu. Nie wiem, jak to widać od środka, ale z perspektywy półtora tysiąca kilometrów dzielących nas od kraju wygląda to gorzej niż żałośnie. Pewne grupy uważają się za uprzywilejowane i organizują imprezy, mimo krajowych zakazów. Pasterki i inne msze, Sylwester z Dwójką, impreza u Rydzyka, to najbardziej znane mecyje odprawiane w czasach pandemii „dlatego, że bo tak”! Nie sam ten fakt budzi jednak moje zażenowanie, a to, że uczestniczący w tym ludzie uważają siebie za uprawnionych do szczególnych zaszczytów, ale niestety, nie powoduje to ich zniknięcia z życia publicznego. Naród, który ma odrobinę godności, dawno by ich pogonił z wielkim hukiem. Zwłaszcza po roku 2020.

Niepotrzebnie robię się taki poważny, bo przecież robi się coraz śmieszniej. W Polsce przybywa bowiem:

husarii,
rycerzy Chrystusa (PAP/Rafał Guz),
rycerzy Jana Pawła II,
wojowników Maryi,

a podobno zmierzają już do nas rycerze okrągłego stołu.

The Best of „Monty Python i Święty Graal”.

I tylko czasem w głowę zachodzę, kiedy to struktura ludnościowa Polski została tak zdominowana przez szlachtę?! Naprawdę pozostał już tylko jeden wiejski głupek?

Ażeby już całkiem rozproszyć ponure wrażenie z początku notki: Nawet w tak nieciekawych czasach jak pandemia podczas dyktatury ciemniaków i innej szlachty z Grajdołkowa, gdzie główny prawierycerz ma pełne galoty, więc obstawia własny dom setką suk policyjnych, można mieć całkiem dobry rok.

Puddles Pity Party – Royals.

Zrobiłem sobie mały bilansik, nie biorąc pod uwagę tego, na co nie mam wpływu i okazało się, że naprawdę mamy się ze Świechną z czego cieszyć. Z siebie nawzajem, relacji z sąsiadami i przyjaciółmi, dziesiątków wspólnych seansów, udanych wycieczek (i to mimo pandemii), spacerów i rozmów. Udało nam się nie tylko ciekawie poprowadzić wspólne szczęście, ale i przy okazji pomóc kilku osobom, uratowaliśmy też życie naszemu kotu. I jeśli mogę Wam czegoś życzyć w przyszłym roku oprócz zdrowia, to właśnie tego, byście czerpali radość z własnych dokonań i potrafili pogodzić się z tym, na co wpływu nie macie. Oj…, coś niebezpiecznie blisko są te życzenia od „Modlitwy o pogodę ducha”, ale to jest najlepsza modlitwa jaką znam, więc nie mam wyrzutów sumienia.

18 myśli w temacie “058. Umowna data imprezy.”

  1. Czyli Polska walcząca, Polak to jednak musi widzieć na horyzoncie jakiegoś wroga, bez tego nie czuje, że żyje!
    Masz racje w temacie radość – radujmy się z szczęściem własnym, pielęgnujmy czułość, rozwijajmy pasje, dbajmy o zdrowie – reszta to poboczność:-)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Nie tylko walcząca. Wróg musi być, to prawda, przecież dla niczego konstruktywnego nie potrafią się zjednoczyć, ale dochodzą do tego głębokie kompleksy wyrażane POTRZEBĄ NOBILITACJI. Sama szlachta normalnie, royals, królewscy, rycerze, wojownicy. „Szlachectwo” bije nie tylko ze strojów, ale i z twarzy,

      Polubienie

  2. Każdy tak świętuje, albo i nie, tak jak lubi. Szczęśliwie jeszcze nie ma obowiązku świętowania, choć z czasem… kto wie? Ale jeśli, to już zapewne inne święto! ;(

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kwestia jest taka w tych powszechnościach, że wielu bierze udział, choć nawet nie wie, czy lubienie jest ich lubieniem. Wiele osób jest rozczarowanych atmosferą świąt, Sylwestra, bo miało być „coś”, nie wiadomo, co, bo nigdy nie było, ale „coś”, o czym słyszeli, bo wszyscy to powtarzają. To ciekawe jak powszechnie uznane idee są dla ludzi po równo źródłem radości i zgryzoty.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Rozumiem to, bo sam tak miałem wiele lat temu z Sylwestrem. Oczekiwałem szczególnej, bajecznej, niezapomnianej imprezy, a jak zawsze był tłok, muzyka słaba, bo dostosowana do gustów ludu, który akurat w ten wieczór dominuje lokale, które w roku mogą mieć całkiem inny charakter. Stąd „didżeje” i serwowane przez nich przeboje minionego roku do tupania nóżką, hałas, brak przestrzeni prywatnej. Pamiętam dokładnie, kiedy zacząłem bojkotować Sylwestra. Miałem 20 lat i wolałem go spędzić sam na sam z ówczesną sympatią. A później, to nawet bywało, że wolałem się zamienić na zmiany i pójść do pracy na tę noc.

        Polubione przez 1 osoba

    2. @BBM, Najlepiej by było, gdyby tak jak napisałaś, każdy świętował (bądź nie), jak lubi. Z pewnością póki co każdy świętuje (bądź nie) tak, jak WYBIERA. Zastanawiam się, czy tak jak lubi, bo jednak dużo jest narzekań, nawet w blogosferze się takie znajdą (choć tu dużą rolę odgrywa autoprezentacja), a w rzeczywistości, to już zależy od stopnia zażyłości z ludźmi i wylewności ich opinii.
      Osobiście doceniam i chętnie korzystam ze świątecznej oferty już obłożonych przyprawami, czy dobrej jakości marynatą mięs, zwłaszcza specyficznych, których na co dzień nie kupuję i nie wiem, jak je najlepiej przyprawić. W czasie świątecznym mam gotowce, że tylko włożyć do piekarnika i chwalę sobie taką możliwość. Natomiast konsekwentnie bojkotuję wszelkie przygotowania wymagające wytężonej pracy.

      Polubienie

    1. Niskobudżetowa szlachta zawsze robi piorunujące wrażenie 🙂
      Dżinsy, obuwie sportowe i t-shirty z Chin powalają, a te pelerynki, to chyba z hurtowych zakupów jakiegoś klasztoru. W ilościach przemysłowych było taniej, potrzebne im były niedrogie zasłony, ale szkoda wyrzucać nadmiaru, więc wymyślili, że się resztki da sfrustrowanej prawieszlachcie z Koziej Wólki, Poizdowa i Komprachcic oraz okolic Ostrołęki i Żyrardowa, żeby mieli „płaszcze rycerskie”.

      Polubienie

  3. Praszlachta, a słoma z butów wystaje, a w głowie siano.
    Pięćdziesiątka to jednak taki wyraźny przedział połowy życia. Dobre już było, a teraz tylko z górki, więc głowa do góry.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  4. nawet „naturalne” święta /przesilenia i równonoce/ mogą być umowne i ruchome, tak na przykład praktykują polscy rodzimowiercy, którzy swoje celebracje organizują zwykle w najbliższy możliwie weekend /sobotę/ z przyczyn czysto praktycznych, wtedy akurat większość ma na to czas wolny od innych zajęć… wyjątkiem jest tylko sytuacja, gdy ktoś wierzy w magię i praktykuje jakieś pow-pow, wtedy musi być to dokładnie zsynchronizowane z danymi astronomicznymi…
    natomiast najważniejsza w tym wszystkim jest motywacja, czy ktoś CHCE się bawić w taki, czy inny sposób, czy ulega jedynie stadnemu odruchowi „bo tak się robi”, bierze udział w czymś, co de facto jest dlań nudne i męczące, sprzeczne z istotą świętowania…
    p.jzns 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. No tak, względów praktycznych nie wziąłem pod uwagę, chociaż powinienem, bo w Irlandii powszechne jest przenoszenie świąt na najbliższy im poniedziałek, wtedy ma miejsce tzw. „bank holiday”. Jedynie Dzień Św. Patryka i Boże Narodzenie obchodzone są wtedy, kiedy wypada ich kalendarzowe miejsce (choć z drugiej strony, są to akurat święta z datami umownymi).
      Motywacja…, to słowo ma dość oschły wydźwięk, ale rzeczywiście oddaje sedno udanego świętowania. Jeśli jest to podporządkowanie tradycji, to marne są szanse na pogodę ducha w taki czas. Za to wewnętrzna potrzeba jak najbardziej sprzyja dobremu przeżyciu świąt.

      Polubienie

Dodaj komentarz