078. Metafizycznie i z przymrużeniem Oka. Wielka litera zamierzona.

To już nie te lata, gdy mogłem bezkarnie spędzać w pracy kilkanaście godzin dziennie przez kilka dni z rzędu. Kwiat wieku stabilnej młodości nie ma już tej samej kondycji, co przed szpitalno-nowotworowymi przejściami i nie zanosi się na to, bym mógł ją odzyskać. Dziś, gdy wpadnę w wir intensywnej roboty, czuję się jakby część mnie spała, bądź znajdowała się w jakiejś innej przestrzeni, zawieszam się na różnych obojętnych drobiazgach, jakbym odruchowo unikał zajęć wymagających pracy mózgu. Dziś po moim przebudzeniu, Świechna zaraziła mnie na przykład melodią tytułową z filmu „Black Adder” i teraz mi gra pod czaszką na okrągło.

Temat z pierwszego sezonu serialu „Black Adder”.

Mój kolega, reżyser teatralny specjalizujący się w teatrze eksperymentalnym (choć działa też i w bardziej popularnych odmianach teatru), tego typu twórczość nazywa kulturą plebejską, a ja dodam, że dłuższe oddawanie się jej wpływowi jest na trzeźwo trudne do osiągnięcia. Rączka w górę, kto wytrzyma więcej niż dwa odcinki serialu „Black Adder” pod rząd? Podobny do nietrzeźwości stan można osiągnąć zmęczeniem organizmu i ja chyba znalazłem się gdzieś w tych rejonach mentalnych. Czym innym mógłbym wytłumaczyć swoje uduchowienie na widok obrazka powstałego z obdartego z farby tynku, który wydał mi się przedstawieniem postaci Jarosława Kaczyńskiego całującego na klęczkach czyjąś dupę…, nie wiadomo czyją, bowiem całowane coś rozlewa się w trudny do zdefiniowania kształt. Sami popatrzcie:

Cud, na ścianie kibla ukazała się klęcząca na czworakach postać Jarosława K. całującego kogoś w… COŚ.

Tymczasem w kraju mafijne porachunki rządzących (Banaś vs gangi Kaczyńskiego, Ziobry i Kamińskiego) oraz próba zaprowadzenia katolibanu w sektorze edukacji. Policja nadal pilnuje schodów i okolic Mickiewicza 49 na Żoliborzu. Patrząc na zdjęcie poniżej, wyobrażam sobie funkcjonariusza nadającego meldunek: „Akwarium…, tu Ryba, przyślijcie posiłki, zbliża się wielki niebieski pies…. Nie wiem kto…, to jakiś lepszy cwaniak…, założył okulary”.

Lotna Brygada Opozycji chce pobyć z policjantami pilnującymi schodów.

Za sprawą niemieckiego kościoła, który złożył zawiadomienie o przestępstwie słynnego księdza Oko (tego od poetyckiej przenośni opisującej stosunek analny, jako pracę nienasmarowanego silnika tłokowego), tamtejszy sąd skazał polskiego duchownego na grzywnę 4800 euro lub 120 dni aresztu. Nie, jak to chce Ordo Iuris „za krytykowanie lawendowej mafii”, a za dehumanizację osób homoseksualnych (padały między innymi takie określenia, jak „pasożyty”, „rozrost nowotworowy”, „dżuma homoseksualna”), próbującą narzucić narrację, jakoby za gwałty na dzieciach odpowiadali nie gwałciciele, a homoseksualiści. Niemcy to nie Polska, gdzie prokuratura po raz kolejny odmówiła wszczęcia postępowania przeciw Dziwiszowi za ukrywanie pedofilów.

20 myśli w temacie “078. Metafizycznie i z przymrużeniem Oka. Wielka litera zamierzona.”

  1. No wodzu co wódz. Ostatnią serię można właściwie ciurkiem. Zwłaszcza odcinki gdzie mamy pana Fry w roli marszałka. Ale ostatnio polecam „Thin blue line” jako alternatywę lub „Meigreta” z Atkinsonem „na poważnie” w paryskim anturażu. Daje radę.

    Polubienie

    1. No właśnie ja muszę sobie robić przerwy. Dwa odcinki mi wchodzą, ale potem muszę ochłonąć. Nie znaczy to, że mi się serial nie podoba, po prostu nadmiar jest dla mnie równie zabójczy, jak niedomiar. Dzięki za propozycje, poszukamy, pooglądamy….

      Polubienie

    1. Gdybym miał siły, to pewnie też bym oglądał, ale sport to niekończący się serial i będąc zmuszonym do wyboru, skłaniam się ku czemuś, co ma jakieś zakończenie. Myślę, że wrócę do oglądania sportu na emeryturze. Zacznę wtedy od zakupu kanału z NBA, rugby i narciarstwem alpejskim dla mnie oraz biegami narciarskimi i lekkoatletyką dla żony.

      Polubione przez 2 ludzi

    1. Jestem po robocie, więc trochem zmęczony, ale zdaje się, że choć użyłeś rymu dokładnego, to nie jest on częstochowski, gdyż nie spełnia warunku rymowania tych samych części mowy.

      Polubienie

  2. Nie jestem pewien, czy to d… Te nierówności świadczą o tym, że Prezes Pan nasz raczej muska wargami drugą stronę. I wydaje i się, że to raczej sporej wielkości kot.
    Ale zauważyłeś, że ma ostrogi? Chce go dosiąść? Chce się wreszcie poczuć jak Piłsudski na Kasztance?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wierzyłem, że w końcu ktoś uruchomi wyobraźnię i powie, co zobaczył w moim cudzie tynkowym.
      Faktycznie, ostrogi jak złoto, być może on tylko tak, jak ci współcześni prawie husarze, co to szli pieszo w jakiejś paradzie (zdaje się, że religijnej), trzymając przykrótkie kopie i szable przytroczone z prawej strony.

      Polubienie

  3. Kot w ostrogach? Bez butów?
    Nie wiem, nie widzę tego. Mnie ten całowany obiekt przypomina jakąś foczkę, niezależnie od tego co ktoś odkryje pod tą nazwą.
    Z drugiej strony Wolandzie, niezależnie od tego co kto widzi nie wiem co robić.
    Gratulować ci wyobraźni, czy życzyć zdrowia.
    Przecież gdyby każda odrapana ściana, każda plama oleju na jezdni czy każda chmurka na niebie miała do mnie wykrzykiwać jakiś przekaz – nie wiem, zamknąłbym się w pokoju, schował pod kołdrę i próbował zapaść w sen „zimowy” do czasu aż mi przejdzie.
    A może takie widzenie wymaga odpowiedniego nastroju? I nie jest groźne w szarości codziennego życia?
    A może głupoty gadam?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Idziesz bardzo dobrym tropem. Z tego powodu przestałem grać w szachy, bo w czasie, gdy grałem codziennie, każdy układ przedmiotów moja głowa zamieniała na układ na szachownicy. A było to lat temu 35. Jak widać, da się z tym żyć 😉

      Polubienie

  4. Znam ten stan, gdy organizm odmawia dalszej aktywności, choć głowa jeszcze dałaby radę…
    Te schody to symbol obecnej władzy, równie absurdalne zjawisko, jak cała nasza rzeczywistość.
    To się zdziwił Oko, że ochrona głupoty nie sięga tak daleko…
    Na obrazku ostrogi sa na pewno, ale postać raczej raczkuje w kierunku sutanny chyba 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, ale im dość często zdarza się wykonać coś tak groteskowego i tragicznie śmiesznego. Począwszy od „nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne a białe jest białe”, przez wypuszczenie na scenę prezesa pana przy dźwiękach przeboju QUEEN ze słowami „masz błoto na twarzy, chodząca hańbo, kręcisz się w kółko kopiąc puszkę i śpiewasz ‚rozkołyszemy was’….”, nadto przez komisje parówkowe, pomylone buty i rozpięty rozporek wodza, aż po schody donikąd.
      Sutanna :-), ciekawa interpretacja, niepozbawiona podstaw merytorycznych.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Woland Anuluj pisanie odpowiedzi