135. PiS chyba chce wyprzedać Polskę, zmusić Polaków do pracy do śmierci, zalać kraj nielegalnymi emigrantami.

Nadjeżdża czworo jeźdźców narodowego socjalizmu. Towarzysz Breżniew, Sołtys Ruina, Bambik Pinokio oraz Kuwetowy Płaszczak ogłosili nowe kierunki partyjnej indoktrynacji Narodu, żartobliwie-ironicznie zwane przez nich „PYTANIAMI REFERENDALNYMI”.

Magdalena Łazarkiewicz – Ostatni dzwonek, Czy jesteś za? Referendum 1987.

Założę się, że tytuł dzisiejszego felietonu może wzbudzać mieszane uczucia, zwłaszcza wśród wyznawców jedynie słusznej partii pierwszego sekretarza KC PiS. Cóż ja na to pocznę…, zyg, zyg, zyg, marchewka, jak mi nie żal! Po prostu dla mnie logiczne jest, że w referendum pytamy o zmiany, które rząd chce wprowadzić. Przykładowo, gdy rząd chciał wprowadzić Polskę do Unii Europejskiej, pytanie brzmiało „Czy wyraża Pan / Pani zgodę na przystąpienie Rzeczpospolitej Polskiej do Unii Europejskiej?”, po prostu pytamy w referendum o nowości, które zamierzamy zaszczepić prawnie na grunt krajowy. Spójrzmy tylko: Kaczyści chcą zapytać o zgodę na wyprzedaż polskiego majątku, a wcześniejsza wyprzedaż Lotosu i Rafinerii Gdańskiej przez PiS-owskich partyjnioków wskazuje dokładnie ten właśnie kierunek. Pytali się też o sprowadzanie emigrantów, których sami masowo zaczęli ściągać na budowy przemysłowe. Sprawa tym bardziej zdaje się być oczywista, że odpowiedzialni za sprawy emigrantów unijni urzędnicy jasno określili, że Polska ze względu na przyjęcie uchodźców wojennych z Ukrainy jest zwolniona z udziału w systemie relokacji emigrantów z Afryki i Azji, więc jeśli ktoś chce do tego zmuszać, to chyba rząd Morawieckiego. Pytali wreszcie o pracę Polaków do śmierci, a sam na własne uszy słyszałem, jak w TVP Kurwizja najpierw twierdzili, że Tusk chciał, by Polacy pracowali „do śmierci”, a w następnym zdaniu sami rekomendowali taką pracę. Nie bardzo wiem, czy poruszać kwestię pytania Kuwetowego o płot na granicy z Białorusią. On zdaje się sądzi, że wystawił linię umocnień na miarę muru chińskiego lub linii Maginota i sugeruje, że ktoś mu chce ten szczyt techniki rozebrać.

Strasznie brzmi to, co opisałem w poprzednim akapicie, ale wierzcie mi, inne opcje interpretacji pytań referendalnych są jeszcze straszniejsze. Niektórzy obserwatorzy sceny politycznej są bowiem zdania, że pytania są zwykłą manipulacją i oszustwem głoszonym zgodnie z doktryną PiSowskiego Goebbelsa, Jacka K.: „Ciemny lud to kupi”. Konkretnie chodzi o sformułowanie pytań tak, by odpowiednio nastawić do nich suwerena, nie precyzując jednakowoż w nich niczego. Bo jeśli pytamy o „tysiące emigrantów narzuconych przez unijną biurokrację”, to czy znaczy ten zwrot to samo, co „miliony emigrantów narzuconych przez reżim kaczystowski”. Bo wicie-rozumicie, suweren może powiedzieć, że się nie zgadza na uzgodnienia unijne, ale to przecież nie znaczy, że się nie zgadza na to samo albo i więcej w wykonaniu towarzysza Breżniewa i jego kolegów. Zresztą podam Wam przykład. O szczególną uwagę proszę suwerena, bo postarałem się ułożyć sugestie takim językiem, jakiego używa partia rządząca do układania swoich. Oto moje propozycje pytań referendalnych:

  1. Czy zgadzasz się, by towarzysz Ziobro mógł jednym rozkazem uwięzić Ciebie, Twoją Rodzinę, bądź Twoich znajomych, nawet jeśli nie usłyszałeś zarzutów, bo jesteś niewinny?
  2. Czy zgadzasz się, by towarzysz Morawiecki mógł bezkarnie okradać Ciebie i innych Polaków z majątku narodowego, nabywając go po zaniżonych cenach i przepisując go na żonę?
  3. Czy zgadzasz się, by polskie kobiety umierały z gnijącym płodem w macicy, bo żona tajnego współpracownika SB Wolfganga wydała orzeczenie zakazujące ratowania zdrowia i życia kobiet w ciąży?
  4. Czy chcesz, by Polska była rządzona przez mściwego, demencyjnego dziadygę, który samodzielnie nie potrafi założyć butów do pary i dla utrzymania władzy założył sojusz ze złodziejsko-pedofilską sektą pod wezwaniem Karola Kremówy?

Wracając na ziemię: Moje propozycje, to jedynie twórcza parafraza propozycji Breżniewa, nikomu one nie szkodzą, bo nie mam władzy, by przymusić Polaków do ich rozważania w referendum i to je różni od pytań kaczystowskich. I chyba nadchodzi czas, by ktoś te pytania nazwał po imieniu.

Zaproponowane przez partyjnioków Kaczyńskiego pytania referendalne NOSZĄ ZNAMIONA PRZESTĘPSTWA. Stanowią część NIELEGALNIE FINANSOWANEJ KAMPANII WYBORCZEJ. Te propagandowo ujęte zagadnienia mają być rozpowszechnione za pomocą środków publicznych, a nie partyjnych. Innymi słowy, Breżniew kradnie państwową kasę na prowadzenie nielegalnej kampanii wyborczej. Odpowiedzi na pytania proponowane przez PiS nie mają żadnego znaczenia, bo właściwie nie wiadomo, co miałoby się niby stać, gdyby Polacy odpowiedzieli na nie „TAK” lub „NIE”. Są tak niejasne, że właściwie nie wiadomo o co pytają, za to zawierają w sobie ordynarne kłamstwa i nielegalną propagandę wyborczą. To tyle, ile mogę na ten temat napisać, by zachować formę felietonu i nie zacząć kląć.

Marek Piwowski – Rejs, Krytyka.

Aaaa…, przypomniałem sobie, że Breżniew ogłosił, iż stawką tych wyborów jest możliwość zbierania grzybów. Coś jest na rzeczy, patrząc na rabunkową wycinkę lasów zapoczątkowaną przez denata Szyszko i kontynuowaną przez rząd PiS, ale ja nie o tym. Biorąc pod uwagę przykład jedynie słusznej partii, ułożyłem w dziesięć minut dzieło literackie. Jest ono równie doskonałe, jak wymyślane w 10 minut ustawy obecnego rządu, więc nie sądzę, by prawdziwy Polak mógł je krytykować, dopuszczam tylko aplauz i zaakceptowanie. Oczekuję, że nasi patrioci zgłoszą je do nagrody Nobla, jak niegdyś poezje Wojtyły i pouczą Unię Europejską o głębi i wartości naszych dzieł narodowych, tu liczę oczywiście na ministra Tablet-Glińskiego.

Breżniew na grzybach.

Posłuchaj dziewczynko, posłuchaj chłopczyku,

co się wydarzyło w naszym zagajniku.

Jadę na rowerze, równo pedałuję,

a tu banda smerfów nagle atakuje.

*

Nie, to nie są skrzaty, to jest co innego.

Ubrani w mundury. Niebieskie, bo trzeba.

Stoją szpalerami wzdłuż i w poprzek drogi.

Mają smętne miny, bo ich bolą nogi.

*

Mówią: Stój, cyklisto, ani kroku dalej,

bo towarzysz Breżniew znalazł w lesie szalej!

Ach nie, to nie szalej, to grzyby magiczne,

teraz nasz przywódca ma haluny liczne.

*

Na prawo wycinka, z lewa góra śmieci,

a towarzysz Breżniew wciąż przykładem świeci.

Toż to nie jest przykład, to jest goła dupa –

zauważa celnie policyjna grupa.

*

Breżniew coś tam śpiewa o pięknej krainie.

Jak go puszczą grzyby, to mu pewnie minie.

Nagle strzał i trwoga…, i okrzyk Breżniewa.

Za zadek się złapał, przestał zaraz śpiewać.

*

Tu z lasu myśliwy wyszedł chwiejnym łukiem.

Mówi – Odstrzeliłem właśnie chorą sztukę.

Coś narobił ciulu? Breżniewa trafiłeś!

Chuchnij no koleżko. Wszystko jasne! Piłeś!

*

Nagle z lasu idzie, a właściwie kroczy,

arcybiskup Leszek, nie widzi na oczy.

Drze się – Pił! Zabronisz?! Pił, bo mu kazałem!

A ten Breżniew cały las zabrudził kałem!

*

Poza tym wynocha, tu jest polowanie.

Osobom postronnym wejście zakazane!

To lasy państwowe, więc nie będzie grzybiarz

myśliwym przeszkadzać! W tył zwrot oraz wypad!

*

Chcesz spytać Breżniewa – Jak na grzybach było?

– Radzę Ci, uważaj, bo dostaniesz w ryło.

Jeśli zaś masz szczęście, okaże swą ranę

mówiąc: Osłoniłem ciałem grzybobranie!