129. Z cyklu „Wspólnicy dyktatora”. Dramat zakochanego Pawła.

Paweł K. zakochał się w PO. – Ale żeby tylko…!!! Ach, ach, ach…!!! Jaki ja byłem zakochany! – Twierdzi – To były lata 2004-2005, gdy zbieraliśmy podpisy za wprowadzeniem okręgów jednomandatowych, zniesieniem Senatu, zmniejszeniem o połowę liczby posłów i zniesieniem immunitetu parlamentarnego. Była taka atmosfera, jak po marszu 4-go czerwca!

Podniecony K. wszedł wówczas w rolę wielkiego ideowca. – Naplujcie mi w twarz, jeśli zostanę politykiem, mówcie mi szmato! – Prosił. Kryształ nie człowiek!

Piotr Bukartyk – Polityka.

Nasz bohater miał jednak spory problem. Przywykł do stosunkowo luksusowego życia gwiazdy sceny, zarówno jego projekt „Piersi”, wieloosobowy „Yugoton”, jak i wspólny z Jankiem Borysewiczem „Borysewicz & Kukiz” odnosiły komercyjne sukcesy, co oznacza kasę oraz… (tu pozwolę sobie na nie do końca uprawnione spekulacje) nielubianą konieczność płacenia podatków od dochodu. To może być istotne, choć równie dobrze może być zupełnie pomijalne. O poziomie artystycznym mógłbym powiedzieć kilka ciepłych i kilka chłodnych słów, ale nie chcę rozwadniać tematu, więc zmilczę. Nie przemilczę za to przywiązania Pawełka do używek, podobno brał sporo do nocha, a do walenia gazu sam się przyznawał bez bicia, oczywiście w wersji „piję tak jak inni”, bo powiedzmy sobie szczerze: Ilu znamy rodaków, którzy twierdzą, że żłopią za dziesięciu żuli? Aż się człowiek zastanawia, kto to wszystko w takim razie wychlewa! Nasz muzykant stawał się przez narkotyki coraz mniej twórczy, a coraz bardziej narcystyczny. I ślepy! Dziś, z perspektywy czasu sądzę, że Kukiz nie zauważył, że w latach 2005-2007 rządziło PiS, ewentualnie, w najlepszym razie, nie zapamiętał tego. Najgorsze jest jednak to, że zamiast uczyć się, jakim naciskom podlegają partie, jakie ruchy trzeba wykonać, by móc marzyć o wyborczym zwycięstwie lub przepchnięciu projektu i jak wyglądają negocjacje, uznał że wie już wszystko, znaczy się przyjął, że jak będą JOW-y (Jednomandatowe Okręgi Wyborcze), wszystkie problemy zostaną magicznie rozwiązane…, a przynajmniej te najważniejsze. Powtarzał to do znudzenia.

Pawełek poczuł się osobiście dotknięty tym, że PO wycofała się z realizacji postulatów z lat 2004-2005. Zrobiła to między innymi z powodu wątpliwego poparcia dla tych inicjatyw. Muzykant może nie wie, ale spora część elektoratu nie była entuzjastycznie nastawiona do tych pomysłów. Ja na ten przykład miałem duże wątpliwości co do JOW (taka ordynacja zdaje się umacniać system dwupartyjny), bardzo duże do zniesienia immunitetu parlamentarnego (otwierało to drogę do odsuwania niewygodnych polityków w decydujących momentach poprzez ich aresztowanie pod byle pretekstem), byłem za to gorącym zwolennikiem redukcji liczby posłów oraz umiarkowanym zwolennikiem likwidacji Senatu (wolałbym, by go nie było, ale nie uważam go za tak szkodliwy, by stanowił główny problem Państwa). Kukiz miał to w dupie, bo on był 4 razy na TAK i srać na innych! I to dlatego obraził się śmiertelnie na PO – partia nie zrobiła tego, co chciał ON – PAWEŁEK! Platforma wycofała się z pomysłu. Uznał to za personalny atak na własną osobę i poprzysiągł srogą zemstę, co zresztą przyznał kilka tygodni temu w wywiadzie. Zdarza się!

Ku zdumieniu obserwatorów sceny politycznej, w wyborach prezydenckich 2015 Paweł K. uzyskał trzeci wynik, postanowił więc założyć partię i powalczyć o miejsca w Sejmie i Senacie. Sprytnie punktował konkurencję, dowalał Platformie, dowalał PiS-owi, bo obie partie dostarczyły mu sporo argumentów, było tylko jedno „ale”: Nie znał ludzi, z którymi szedł do Parlamentu i nie miał programu, bo powtarzanie mantry o JOW-ach nie działało na obserwatorów sceny politycznej, choć ci mniej zainteresowani łyknęli kilka haseł.

Do tego momentu wszystko jest w porządku: Każdy ma jakieś wady i zalety, wiedzę mniejszą lub większą, każdy obywatel powyżej 21 roku życia ma prawo startować w wyborach. Mało tego: Każdemu wolno się obrazić na jakąś partię, a nawet mścić w granicach prawa, choć zemsta jest na ogół złym doradcą. Generalnie próbował wprowadzić siłę polityczną, której czasem przyznawałem rację, lecz na ogół miałem ją za naiwną i ze zbyt małą wiedzą i umiejętnościami. W pewnym momencie coś się jednak zmieniło.

De Mono – Wszystko jest na sprzedaż.

Nagle Pawełek przestał krytykować PiS i zaostrzył ataki na PO, a po wygranych przez kaczystów wyborach, zaczął wręcz wychwalać geniusz prezesa pana i św. posła Maciory Antoniego od wybuchów (ogłaszając go nawet najlepszym szefem MON w powojennej historii Polski). W decydujących o zniszczeniu demokracji głosowaniach Kukiz wspierał partię Kaczyńskiego. Cytując Kononowicza, „co się stało się?!”, czyli skąd ta zmiana?!

Zwróćmy uwagę, że Paweł Kukiz przez osiem lat flirtu z PiS w Parlamencie na krok się nie zbliżył do przegłosowania swoich postulatów, tych samych, o brak realizacji których śmiertelnie się obraził na Tuska. Wydymał swoich wyborców, zagarniając do siebie każdy ochłap, który mu rzucił prezes pan. W dodatku stał się integralną częścią PiS-owskiej szczujni, puszczając w Świat brednie, że to Tusk oszukał wyborców, a PREZES JEST JEDYNYM POLITYKIEM dotrzymującym słowa.

Doprawdy Pawełku? To poleć z Radomia do Egiptu, wróć na CPK Baranów, przesiądź się w elektryczną Izerę, dojedź do stoczni szczecińskiej, wsiądź na prom zbudowany na stępce Morawieckiego, popłyń na rejs przez przekop Mierzei Wiślanej do portu w Elblągu, wsiądź w kolej szybkich prędkości, by dojechać na drugą zmianę na nowym bloku węglowym Elektrowni Ostrołęka. Nie zapomnij policzyć po drodze Niemców pracujących na polskich plantacjach truskawek!

Pogodno – Spierdalacz.

Ta przebrzydła wazelina wobec prezesa pana nie byłaby taka nieznośna, gdyby pan Kukiz nie kłamał, że Donald Tusk nie zrealizował żadnych obietnic. Przypomnę, że w latach 2007-2015 uwolniono Polaków od zasadniczej służby wojskowej, wycofano wojska z Iraku, przeprowadzono kraj przez światowy kryzys utrzymując wzrost gospodarczy, przeprowadzono Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej i Mistrzostwa Świata w Siatkówce, ściągnięto kapitał, zbudowano potrzebne do obsługi mistrzostw lotniska, autostrady, obwodnice miast, stadiony, zaplecze hotelowe i cateringowe oraz komunikację publiczną. Paweł, głuptasku ty, ładnie tak mówić fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swemu? Przecież to grzech śmiertelny, grzech przeciw Dekalogowi, a Ty się ostatnio chyba jakiś religijny zrobiłeś!

Ponieważ gołym okiem widoczny jest u naszego muzyka duży dyskomfort spowodowany tym, że jest powszechnie nazywany sprzedajną szmatą, co jakiś czas, niczym niejaki Duda Andrzej vel Długopis Adrian, udaje że to on stawia PiS-owi warunki współpracy, co jest tak groteskowo śmieszne, że aż się chce zapytać: Pawełku, a umiesz wypierdzieć pierwszą zwrotkę „Barki”?

Aya RL – Wariant C.

KONKURS DLA CZYTELNIKÓW: DLACZEGO PAWEŁ KUKIZ TAK SIĘ ZACHOWUJE?

Myśl pierwsza: Paweł to wtórny idiota. Narkotyki zakłóciły mu odbiór rzeczywistości i utracił zdolność oceny sytuacji.

Myśl druga: To żaden wtórny idiota, tylko sprzedajna szmata. Grabie grabią do siebie!

Myśl trzecia: Nie idiota i nie szmata, tylko szaleniec zaślepiony chęcią zemsty za urojone krzywdy.

Myśl czwarta: Żadne z powyższych. Zaprawione w zbieraniu haków PiS-owskie hordy znalazły coś na Kukiza. najbardziej prawdopodobne wydają się przestępstwa podatkowe (postawił wystawny dom z bogatym wyposażeniem, gdzie audiofilski sprzęt muzyczny i telewizyjny przewyższa wartością dom marzeń przeciętnego Polaka, powinien więc wykazać wystarczający dochód na taki zakup i opłacić fiskusa). Zważywszy, że Pawełek dużo ćpa, biorę też pod uwagę wpadkę z narkotykami, może znalazła się u niego jakaś większa niż kilka gram ilość białego proszku, a może jakieś krzaczki konopne lub duża ilość suszu…? To tylko spekulacje, nie mam żadnych przesłanek, by iść akurat w tym kierunku przypuszczeń, po prostu szukam rzeczowego uzasadnienia dla postępowania byłego rockmana, Pawła Kukiza.

A może przychodzi Wam do głowy jeszcze coś innego? Jeżeli tak, podzielcie się uwagami.

079. Frustracje.

Nie lubię poczucia bezsilności. Czy to drobiazg, czy duża rzecz. Właściwie drobiazgi są ważniejsze, bo dotyczą mnie bezpośrednio. Rzeczy wielkie, są tak wielkie, że aż się ich istota rozmywa. Weźmy taką Polskę. Ma tyle wątków, że można się zgubić, a chodzi przecież o to, czy jest wolnym krajem. Sejm sobie przeprowadza głosowania ustaw, chłoptasie od Kukiza głosują inaczej niż rząd. W najważniejszej ustawie dnia również. Niejaka Witek Elżbieta, funkcjonariusz partyjna, popełnia przed kamerami przestępstwo, olewając wynik głosowania i zarządzając nieregulaminowo długą przerwę. Partia wysyła do głosujących „nie tak jak trzeba” chłoptasiów Pawełka kij i marchewkę, a ten kuli uszy po sobie i po wznowieniu obrad głosuje już zgodnie z wolą pana. Prezesa pana. Najpierw za powtórzeniem głosowania, potem przeciw wolności słowa. Bo „się pomylił”. On i jeszcze jeden.

– Tak wiele razy?!

– Tak, tak! Tak wiele razy!

Paweł Kukiz ma co najmniej kilka słabych punktów. Lubi narkotyki, na swoje nieszczęście również te nielegalne. Wykonywał też wolny zawód, który musiał sam rozliczać z fiskusem. Dorobił się niemałego majątku i nie wiem, czy wykazał to w formularzach podatkowych. Służby wiedzą. Podobnie jak wiedzą o skłonnościach do narkotyków. Przesłanki są, można zacząć węszyć, a jeśli trop będzie dobry, szantażować. Dla lepszego efektu można na drugiej szalce położyć marchewkę. Paweł Kukiz śpiewał na festiwalu w Jarocinie A.D.1982 „wciąż bądź sobą”. I zdaje się, że on taki właśnie jest: Tchórzliwy krzykacz, wieczny gówniarz, mocny w gębie, ale wystarczy dać mu prztyka w ucho i ma pełno w gaciach. „Mam czyste sumienie”, mówi piosenkarz, którego już nikt z dawnych fanów nie będzie chciał słuchać, a ja twierdzę, że ma kupę w majtach. I że to jest właśnie prawdziwy on.

Mirosław Czyżykiewicz (Jaromir Nohavica cover) – Myszka Miki.

Po głosowaniu przez kraj przetoczyła się fala komentarzy. Koledzy muzyka wylewają gorycz, bo się poczuli prywatnie dotknięci, bo mu kiedyś podawali rękę, wspierali go i nierzadko bronili, razem żartowali, razem się smucili, opowiadali o prywatnych porażkach i problemach. W jeszcze wolnych mediach ktoś patetycznie napisał, że historia go osądzi. Coście się tak wszyscy historii czepili, mamy tu i teraz, a Pawełek powinien zebrać, co zasiał. Trudno…, spośród tych, z którymi chciałby przebywać, nikt mu już ręki nie poda, wlazł w miejsce Gowina i czeka na komendy oraz kość, może pogadać z parasolowym Brudzińskim o sposobach osłaniania prezesa od deszczu i wiatru oraz z kuwetowym Błaszczakiem o antysystemowej wymianie żwirku. Warto było, Pawełku? Pamiętasz kim byłeś 10 lat temu, a kim jesteś teraz? W filmach byłby to ten moment, gdy główny bohater strzela sobie w łeb, chyba że jest to film Woody’ego Allena, gdzie bohater mówi: „Na razie prokuratura mnie nie ściga, a stan konta rośnie.” Sumienie może poczekać, mówić „Nie przejmuj się, jestem czyste, nic się nie martw, pomogę ci”. I tylko na ulicę trzeba będzie wychodzić w kapturze naciągniętym na czoło, bo gdy piosenkarz zostanie rozpoznany, zdąży powiedzieć „o kurwa”, a sumienie „o ja pierdolę” i trzeba będzie zmykać.

Limeryk o antysystemowcu.

Pewien piosenkarz z okolic Opola

chciał bohaterem zostać pornola.

„Został zwyczajnym

korkiem analnym”

– stwierdziła NIK-u kontrola.

Ojczyzna…? Tak upadała pierwsza Rzeczpospolita. Wystarczyło nastraszyć, bądź przekupić jednego gnoja. Czasem Zandberga, Czarzastego, czy Biedronia, innym razem Kosiniaka. Na stałe był Gowin, ale że go zjedli i wysrali, na jego miejsce wszedł Kukiz, zdaje się tylko, że pomylił strony układu pokarmowego. Za dużo było białego do nosa i przezroczystego bez zakąski (chociaż schłodzona ta wódka była?!).

Media doniosły, że w nocy odbyła się tajna narada rządowa, ale bez teoretycznego szefa rządu. Była Beata „Nam się to po prostu należało” Szydło, znana jako Sołtys Ruina (1:27), był Marek „Członek-Penelopa” Kuchciński, był Ryszard „Pies-Budapren” Terlecki, był człowiek-porażka, Jacek „70 milionów” Sasin oraz ten, co butów jednakowych założyć nie potrafi, nie mówiąc o zapięciu rozporka, czy powstrzymaniu ślinotoku (mlask, mlask), a którego imienia brzydzę się wymawiać. Myślę o tych nieudacznikach, którzy w innych okolicznościach wzbudzaliby co najwyżej litość i przypomina mi się stara psychologiczna prawda: TO, ŻE KTOŚ JEST OFIARĄ, NIE OZNACZA, ŻE NIE MOŻE BYĆ OPRAWCĄ. Nie ma czegoś takiego jak frakcja umiarkowana w zorganizowanej grupie przestępczej. Można być uśpionym kretem, ale gdy przyjdzie rozkaz, trzeba się podporządkować. Dziś sprawy toczą się w Sejmie, więc niepotrzebny tu Plugawy Krystyn, ni prokurator stanu wojennego, ani nawet teoretyczna przewodnicząca trybunału kucharskiego (TK), dziś oni odpoczywają, kto inny wykonuje mokrą robotę, ale wkrótce trzeba będzie stracić to dziewictwo wielokrotnego użytku. I tak wkoło Macieju, dopóki nie pogodzi ich Zakład Karny albo śmierć ich nie rozłączy.