139. Jestem zły i mam ochotę wysłać kogoś w powrotną drogę do Bździnowa.

Sporo pisuję o zacofaniu mentalnym Polski (w porównaniu do Europy Zachodniej), ale jak się pewnie domyślacie, są na Świecie gorsze miejsca niż Grajdołkowo, np. Bździnowo Podwileńskie. Sprawę pobieżnie opisałem w komentarzu na jednym z blogów mej małżonki, dlatego pozwolę sobie jego fragment jedynie wkleić, zaktualizować i nieco rozwinąć.

Osiemnastoletni Wojtek jest kolorowo ubranym, nieśmiałym chłopakiem, który tuż przed wyjazdem ufarbował sobie swoje długie, zadbane włosy na jaskrawy, pomarańczowy kolor, bardziej pomarańczowy niż rudy. Jego ojciec uprzedził mnie, że jest tęczowy, a ponieważ nie wnikam w preferencje seksualne znajomych, z którymi nie planuję seksu, ułożyłem tę informację w mózgu w szufladce „ciekawostki”. Chłopak postanowił studiować w Irlandii, bo Polska jest dla niego mało przyjaznym krajem, a poza tym ciągnie młodego do Świata. Gdy go odbierałem na dublińskim lotnisku, zauważyłem, że jest ubrany nietuzinkowo, ale nawet się nie przyjrzałem, czy ma np. pomalowane paznokcie, bo to znaczy dla mnie tylko tyle, że sobie je chciał pomalować. Wyglądał po prostu dobrze. Odstawiłem go na kwaterę i nagle po dwóch dniach dostałem telefon od kolegi, który miał duży udział w znalezieniu lokum dla Wojtka i słyszę, że jest problem. Kumpel się śmiał histerycznym śmiechem, jego partnerka go przekrzykiwała, przez trzaski w głośniku telefonu wyławiałem informację, że właścicielka wynajmowanego mieszkania (Litwinka) jest zszokowana wyglądem Wojtka, że sobie wyguglała w swoim ochujałym litewskim guglu, że chłopak jest transwestytą (jakby to miało jakiekolwiek znaczenie), zaczęła rzucać jakimiś tekstami ocierającymi się o groźby karalne, że na tym osiedlu, to on może nie być bezpieczny (żyję w Irlandii od roku 2004, a w obecnym miejscu od 2008 i ni chuja nie słyszałem, by ktokolwiek został pobity z powodu koloru włosów, czy paznokci). Raszpla sobie zaprojektowała apokaliptyczny obraz zagrożeń stwarzanych przez nieśmiałego chłopaka w pomarańczowych włosach i pomalowanych ponoć paznokciach. Rzekomy problem znajdował i nadal znajduje się tylko w jej postsovieckiej łepetynie, no chyba że liczyła na romans z młodym studentem, to wtedy jego orientacja miałaby dla niej realne znaczenie.
Najdziwniejsze jest to, że Irlandczycy zupełnie się nie wtrącają w to, jak ktoś wygląda, czy maluje włosy, paznokcie i z kim śpi, przynajmniej dopóki nie śmierdzi, nie chodzi z fajfusem na wierzchu i nie uprawia seksu na ulicy, bądź w otwartym oknie, a tu przyjechała pani z Bździnowa Podwileńskiego i przez kilkanaście lat pobytu nie zdążyła zauważyć, że mieszka w Irlandii, bo Bździnowo przywiozła ze sobą w obszernej przestrzeni między uszami, jej mąż również – o tym za chwilę.

Początkowo źle zinterpretowałem dość histeryczną reakcję znajomych, ale jesteśmy po odwiedzinach u nich i sprawa się wyjaśniła. Okazuje się, że ich emocjonalne i dość bezładne słowa wykrzykiwane podczas rozmowy telefonicznej wynikały ze wzburzenia kuriozalną reakcją właścicielki domu. Nasi znajomi znają bowiem społeczność litewską, która również z Bździnowa pochodzi. Wiedzą, jak się rozchodzą litewskie plotki. Znacie zabawę w „głuchy telefon”? No to właśnie tak to jest wśród zamkniętych na własne życzenie w litewskim gettcie. Znajomi mocno się zmartwili faktem, że młody chłopak jest zagrożony utratą mieszkania, choć niczego złego nie zrobił, a jedyną jego winą jest to, że dba o siebie i chce podkreślić swoją indywidualność wyglądem. Zaczęli z miejsca szukać lokum alternatywnego i dzisiaj zadzwonili do mnie z informacją, że w razie kłopotów, mają na oku kolejną kwaterę, już się upewnili, że ani wygląd, ani orientacja seksualna nie będzie stanowić tam problemu.

David Bowie – All the Young Dudes.

Przy okazji problemu wykreowanego przez słabo rozwinięte umysły z gatunku homo sovieticus homofobus vulgaris, przypomniałem sobie historię, jaką opowiadali mi wspomniani znajomi na temat litewskich uprzedzeń. Koleżanka uświadomiła mnie, że mój sposób ubierania się jest na tyle dla jej rodaków niepojęty, że w Bździnowie byłbym brany za geja. W związku z tym zawsze, gdy jadę na wschód, nawet do naszego Grajdołkowa, dbam o dużą ilość czerwieni i purpury, ewentualnie żółtego i pomarańczowego w mojej garderobie. Co ciekawe, do mnie jeszcze żadne buraczysko nie wystartowało z pretensjami. Czyżby woleli osiemnastolatków?