059. Malowany ptak, czyli kiedy wyjdziemy poza ptasi móżdżek?!

Nowy Rok przywitał nas mrozem, który nie chce odpuścić. Oczywiście nie jest to trzaskający mróz w rozumieniu polskim, ale delikatne irlandzkie zejście poniżej zera, poprzedzone ostrzeżeniami meteorologicznymi i alertem służb socjalnych zajmujących się bezdomnymi i uzależnionymi, których życie w tych dniach jest szczególnie zagrożone. Nie wspominałem chyba tutaj o tym, że wkraczaliśmy w 2021 u koleżanki, która nabawiła się poważnych problemów zdrowotnych (bólu kręgosłupa i palpitacji serca) z powodu nieleczonych zaburzeń lękowych. Nie wiem, czy byłaby możliwa taka diagnoza w Polsce, ponieważ tam nawet lekarze w sile wieku zaburzenia podejrzewają dopiero, gdy ktoś zaczyna porządnie świrować. I to mimo od lat znanego powiedzonka, że nie ma osób normalnych, są tylko niezdiagnozowane. Wspominam o tym, bo chciałbym, by możliwie dużo osób zdawało sobie sprawę, że wbrew utartej opinii, osoby z zaburzeniami to podobnie liczna grupa, jak z chorobami somatycznymi, np. grypą i przeziębieniem. I wiele rzeczy można bardzo łatwo skorygować, potrzebna jest jednak wizyta u psychiatry, który zdecyduje, czy to sprawa dla niego, czy psychologa. Uważam, że obok przemocy, faszyzmu, rasizmu i homofobii, największym wstydem dla Polski jest stygmatyzacja osób korzystających z pomocy psychiatry lub psychologa. Przez to osoby z lekkimi formami nerwicy, depresji, aspergera, zaburzeń lękowych, boją się zgłaszać po pomoc, choć dzisiejsza wiedza daje im szanse na cieszenie się pełnią życia.

Dorwałem się wreszcie do „Malowanego ptaka” Kosińskiego. Długo odkładałem lekturę, bo wiele słyszałem o opisywanych okrucieństwach i myślałem, że to kolejna pozycja o holocauście. Po prostu mylnie zaprojektowałem sobie spodziewaną treść. Owszem, wojna, zbrodnie hitlerowskie, udział Polaków w denuncjacji Żydów i Romów ciągle się gdzieś przewijał, ale tak naprawdę jest to historia o zbrodniach wynikających z zabobonów, braku wiedzy, lęku przed innością. Dlatego też zaskoczony byłem, że ofiarami w książce byli nie tyle Żydzi, co najsłabsi: dzieci, kobiety, upośledzeni umysłowo, zwierzęta, a oprócz nędzy, alkoholizmu i śmierci, powieść przesączona była przemocą seksualną i dewiacjami powstałymi na jej tle. I wiem już, skąd takie krzyk narodowy, że Kosiński jest „polakożercą”. Uderz w stół, a nożyce się odezwą! O przemocy wobec dzieci, gwałtach i stręczeniu nieletnich, wykorzystywaniu seksualnym upośledzonych umysłowo, dewiacjach seksualnych takich jak zoofilia, kazirodztwo, czy pedofilia, które miały miejsce w małych miejscowościach i wioskach lub wielkomiejskich gettach patologii, wiedziałem z dobrych źródeł w latach dziewięćdziesiątych (jeszcze wtedy były tam one na porządku dziennym). Zarówno sprawcy, jak i bezczynni świadkowie oraz udający, że nic złego się nie dzieje, streszczali przeróżne incydenty tak, jak opowiada się film, a wszystko przy piwie, wódce i licznej rzeszy słuchaczy. Skoro tak wyglądała polska prowincja schyłku XX wieku, to lepiej miałoby być na ścianie wschodniej w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku? Gdzie analfabetyzm, brud, smród, zabobony, choroby, izolacja, brak komunikacji….

Piotr Bukartyk – Małgocha.

Tytuł powieści wziął się od zwyczaju jednego z mężczyzn przewijających się przez tę historię: Gdy czuł się bezradny, wyładowywał frustrację malując pióra złapanych ptaków na wściekłe kolory i zwracając im wolność. Nieszczęsne ofiary były zadziobywane przez własne stado – ptaki nie tolerowały odmieńców, miały wgrany lęk przed innością. Pytaniem otwartym pozostaje „kiedy Polacy wyjdą poza algorytm ptasich móżdżków?!” Uchodźcy, LGBT, Niemcy, Rosjanie, Ukraińcy, ekolodzy, wegetarianie, ateiści i cykliści…, tyle odmieńców do zadziobania!

Tak się złożyło, że oglądamy sobie właśnie „Karierę Nikodema Dyzmy”. Główny wątek zna chyba każdy, ale moją uwagę przyciągnęło coś innego. Warszawska ulica, nędznicy gotowi za 100 złotych zasztyletować człowieka, nie pytając nawet dlaczego oraz ulicznice, dla których płatni mordercy stawali się bohaterami. Najbardziej zaś wpadło mi w ucho słowo „FRAJER”, którego prawdziwe znaczenie poznałem, gdy mój kolega w latach dziewięćdziesiątych przygotowywał film o dzieciach z warszawskiej Pragi. Nie…, nie odnosi się ono do kogoś o marnym charakterze, nie odnosi się do głupca, ani pochlebcy…, to zły trop. KAŻDY KTO NIE JEST SWÓJ, jest FRAJEREM, potencjalnym wrogiem, ofiarą do oskubania. Bez żadnych pytań.

Z innej beczki: Śledzicie wydarzenia w USA? Tak mi się skojarzyło, bo na Kapitol wtargnęli dziobacze malowanych ptaków.

Znowu niezbyt pamiętnikowy mi wyszedł post. Ale co ja zrobię, że w zimową pogodę więcej jest czasu na książki, filmy, rozmowy i rozmyślania, niż na przygody w terenie?!

008. Znerwicowani zbawcy świata i rocznica powstania w getcie.

Ostatnie dwa dni przebiegły dość rutynowo, więc nie będę Czytelnikom przynudzał. Z rzeczy zmiennych, przez dwa dni odpuściliśmy seanse filmowe, bo z trudnych do wyjaśnienia przyczyn, odczuwaliśmy obydwoje zmęczenie. Kot go nie odczuwał, ale to dzielny obywatel.

Dużo rozmawialiśmy. Z tematów, które nadają się do umieszczenia tutaj, najciekawszy zdał mi się problem zachowań nerwicowych ujawnianych w trakcie koronawirusowej izolacji. Zauważyliście takie zjawisko, jak zafiksowanie wokół jednego tematu (nie jednorazowe, lecz trwające od co najmniej 2 tygodni)? Czasem się to zdarza na blogach, lecz dużo lepiej widać to na f-b, gdzie część z moich znajomych zaczęła hurtowo publikować zaangażowane posty. Przed pandemią otrzymywałem w ciągu dnia 3-5, maksymalnie 10 powiadomień, ostatnio ich liczba waha się między 40 a 80. Świechna zasugerowała, że może się to wiązać z różnego rodzaju zaburzeniami. O tyle jest to prawdopodobne, że w sytuacji niekomfortowej dla siebie (n.p. nawrotu choroby o podłożu psychicznym), niezłym mechanizmem ucieczkowym jest „zbawianie świata”, czyli przeróżne apele, protesty, „demaskowanie spisków”. Zauważyliście na przykład, że po początkowej wirusowej defensywie antyszczepionkowców, nastąpiło ich uaktywnienie. Zresztą inne teorie spiskowe też zaczynają hulać. Szczególnie uderzyło mnie to w wypadku dwóch znajomych (malarki i fotografki), które do niedawna na f-b ograniczały się do promowania twórczości swojej oraz artystów zaprzyjaźnionych, a dziś chcą „zbawić” społeczeństwo swoimi prywatnymi opiniami, lękami i wierzeniami. Jeżeli ktoś z Was zauważa podobną zmianę u siebie, zastanówcie się co może być przyczyną. Zwykle jeżeli za bardzo odbiegamy od swojego prywatnego „tu i teraz”, mamy jakiś powód.

Mariusz Lubomski – cover Obywatel G.C. – Tak tak, to ja.

I jeszcze jedna ważna sprawa: Dziś rocznica powstania w getcie warszawskim. Dobry czas, by przypomnieć coś wszystkim tym, którzy zajęli bezprawnie mienie pożydowskie (zgodnie z prawem, mienie niedziedziczne powinno przejmować państwo i to ono bierze na siebie sprawę ewentualnych roszczeń odnalezionych spadkobierców). Gdzieś na świecie są rodziny, którym hitlerowcy zabrali bliskich, a lokalni rabusie zabrali im majątki i uważają, że „se zająłem, to se mam”.