107. Idzie zima, Polska w ruinie.

Dobiegła końca moja pielgrzymka po Polsce (o ile sobie przypominam z wizyt pana papieża, tego papieża, tak właśnie nazywamy żarcie na cudzy koszt, łączenie się w bólu lub modlitwie, opowiadanie o tym, co spożywaliśmy po maturze, etc.). Chociaż nie…, sam nie wiem, czy mogę tę wizytę tak nazwać, bo jednak zbyt często płaciłem za siebie, to ja kupowałem paliwo, sam dbałem o swoje bezpieczeństwo, no i nie przypominam sobie, bym komuś zaglądał pod kołderkę, nie mówiąc już o tym, że nawet mi do głowy nie przyszło, by kogoś pouczać. Poczyniłem za to kilka obserwacji dotyczących szarych obywateli i ich życia w Polsce.

T.Love – My marzyciele.

Pierwsze wrażenie, to ogólne przygnębienie mieszkańców Polski. Wylądowałem w Warszawie po wyjściu na jaw skali zatrucia Odry i jeszcze tego samego dnia przemieszczałem się na dotknięty skażeniem Dolny Śląsk. Podczas gdy zdający sobie sprawę z tego, co oznacza taka katastrofa, zastanawiali się nie kryjąc pesymizmu, ile lat będzie trwać odbudowa ekosystemu drugiej co do wielkości rzeki w Polsce, zwolennicy PiS nerwowo próbowali udawać, że nie ma tematu, więc ich humory również nie były zbyt dobre, bo weź i udawaj, że martwe ryby, to śpiące aniołki prezesa pana. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że minorowe nastroje, to także efekt kilku innych czynników: wojny w Ukrainie, drożyzny, zapaści gospodarczej i niepewnej przyszłości, ale z niemałą satysfakcją zauważyłem, że choć raz katastrofa ekologiczna wstrząsnęła Polską, krajem gdzie narodek wzrusza ramionami na wycinkę puszczy białowieskiej i wywóz w ten sposób pozyskanego drewna do Chin albo na smog w ich własnych miastach.

Byłem jednak przy przygnębieniu, zatem stosując zasadę „od ogółu do szczegółu”podam przykład, który mi zapadł w pamięć. Otóż spotkałem kolegę z dawnych czasów. Ostatnio z powodów zdrowotnych częściej jest na zwolnieniu, niż w pracy. Z jego organizmem jest tak źle, że w każdej chwili może zostać niezdatnym do wykonywania obowiązków służbowych, właściwie już jest, ale lekarze w medycynie pracy się nad nim litują i przedłużają mu certyfikat. Co ciekawe, facet nigdy nie dyskutował o polityce, bo po prostu za nią nie nadążał. Nigdy nie popierał, ani nie krytykował żadnej partii, bo nawet nie wie, kto w której z nich działa. Podkreślam to, bo zdecydowanie wykluczyć podłoże sympatii i antypadii partyjnych. Jest przerażony. Śmiertelnie przerażony, bo dotarło do niego, że jeśli nie będzie mógł pracować, to nawet przyznanie renty nie da mu możliwości godnego życia, choć jego potrzeby nie są wygórowane, chłopina nie ma i mieć nie zamierza nawet używanego samochodu. Tymczasem nadciąga zima, opłaty stałe rosną w zastraszającym tempie, nie widać światełka w tunelu. W dodatku chory nie ma rodziny, która by mu mogła pomóc.

Talking Heads – Life During a Wartime.

Było przygnębienie, a nawet przerażenie, więc teraz czas na gniew. Z nim spotkałem się u ludzi lepiej radzących sobie w życiu, zwłaszcza w zakresie gospodarowania pieniędzmi. Moi teściowie, podobnie jak rodzina siostry mojej matki inwestowali w ocieplenie domu, porządny dach i okna, nowoczesne piece z precyzyjnym sterowaniem. Do tego całe życie pracowali, żadne tam robienie na czarno, praktycznie żadnych przerw w CV i płaceniu składek emerytalnych. Chociaż i tak lepiej sobie poradzą, niż wspomniany na początku kolega, ale są solidnie wkurwieni (to jest akurat właściwe słowo, sam gniew tego nie oddaje), bo nie dość, że szykuje się powrót do ścisłego planowania domowego budżetu od pierwszego do pierwszego, to jeszcze nie wiadomo, czy paliwo będzie dostępne. Emocje związane z takim stanem rzeczy widać bardzo wyraźnie, zwłaszcza dla kogoś, kto tak jak ja, przyjeżdża z rzadka w odwiedziny i ostrzej widzi wszystkie różnice, jak zachowywali się ludzie rok temu, a jak się zachowują dziś.

Ławeczka patriotyczna po irlandzku. Może nie za 100 tysięcy złotych, ale nie wszędzie panuje najlepsza władza Świata.

Ach…, ludzkie zachowania… znowu muszę wrócić do wyborców PiS, a małżonka ma Świechna świadkiem, iż mam ich zarówno w najbliższej rodzinie, jak i wśród dobrych znajomych całkiem sporo. Co oni robią…? Otóż…, jak już wspomniałem przy okazji skażenia Odry, udają że nie ma tematu, a jak ich jednak konkretnie zapytać, to pojawia się agresja…. i oczywiście wina Tuska, Niemca, Unii Europejskiej. I że lepiej by nie było, jest najlepiej, jak to możliwe.

Wstrzymanie wielkich inwestycji w alternatywną energetykę, ustawowe ich utrudnienie dla inwestorów prywatnych (chociażby przykład energetyki wiatrowej), pompowanie kasy w górnictwo węgla kamiennego, które zamiast zabezpieczać potrzeby energetyczne, eksportuje węgiel, utopione miliardy w propagandowych inwestycjach, jak ostatecznie upadła koncepcja elektrowni węglowej Ostrołęka, kosztująca grube miliardy. Nie to jest jednak najgorsze: Można się spierać o to w co inwestować, koniunktura energetyczna jest zmienna, zwolennik prawie każdej opcji znajdzie jakieś „za” i „przeciw”. Tragedią jest jednak to, że decyzje zatwierdza mały fuhrerek, dziadyga z demencją posuniętą tak dalece, że ma kłopot z założeniem butów do pary. Najpierw, niczym Stalin w korpusie oficerskim ZSRR, zdymisjonował doświadczonych managerów, posadził na ich miejscach Misiewiczów i PiSiewiczów, wykonujących posłusznie jego wolę, a gdy ta wola prowadziła do katastrofy, dymisjonował, obwiniając ich za niepowodzenie swojego genialnego planu (to z kolei klasyka polityki personalnej wodza III Rzeszy). W efekcie, nawet gdy podjęto spóźnioną decyzję o rozbudowie alternatywy energetycznej (Polska przymierza się nie tylko do elektrowni jądrowej, ale i do gigantycznej, morskiej farmy wiatrowej), to wyznaczeni przez „lidera” figuranci boją się składać pod czymkolwiek podpis, są sparaliżowani strachem. Dlatego na ich tle tak dobrze wychodzi Obajtek, zbyt głupi by się bać konsekwencji swoich decyzji, więc nadal działa. Mam informacje z pierwszej ręki, jak to wygląda. Praktycznie nikt nie chce brać na siebie odpowiedzialności, w efekcie modernizacja energetyki stoi, zagraniczni partnerzy tracą cierpliwość, ale „fachowcy” z takimi kwalifikacjami, jak „wieloletnia przyjaciółka Jadwigi Kaczyńskiej” nadal trzęsą energetyką, przyspieszając żniwa zapełniające prywatne konta, bo coś się zdaje, że dostęp do koryta się kończy i jak to jebnie, to trzeba będzie jakoś opłacić prawników.

A wyobrcom PiS się zdawało, że oni robią wyborcom opozycji na złość, awansując różnych Siuśkich, Bredzińskich, Misiewiczów, Hofmanów, Brudne Pały, przyjaciółki pani Jadzi.

Aaaaa…., pamiętacie jak pisałem w 2015, że „500+” to idealny czynnik inflacjogenny? Nieważne, gdzieś się Wam kiedyś musiało to obić o uszy…, wiecie…, pieniądz bez pokrycia w produkcie i temu podobne sprawy….. Tak tylko przypominam. 7 lat dojnej zmiany, Polska w ruinie!

P.S.

Polska Polską, przecież nie będziemy się nadmiernie zamartwiać tym, co się tam dzieje, gdy nas nie ma. Wystarczy, że odnotujemy najważniejsze zmiany. Mamy ze Świechną sporo pracy, pozwalamy sobie jedynie na skromne wycieczki po okolicznych pałacach i trasach spacerowych, cieszymy się, że mieszkamy z dala od najlepszej władzy na Świecie. Trzy ostatnie zdjęcia autorstwa Świechny (niech Was nie zmyli mój podpis) z Newbridge House and Farm. Z pozdrowieniami, niech Wam świeci osiem gwiazdek!