035. Śmierć, przemoc, rozwody i błogosławieństwo szambiarki.

Sobota była dniem przedziwnych informacji medialnych. Zacznę od dwóch smutnych, bo po pierwsze, w wieku 76 lat zmarła Ewa Milde-Prus, czyli „Panowie pozwolą, moja żona Zooffija!”.

Miś – Zdzisław Dyrman. Zasadniczo.

Druga niesłychanie przykra nowina, to śmierć Petera Greena, założyciela Fleetwood Mac, gitarzysty, autora wielu standardów takich, jak choćby „Black Magic Woman” (tak, tak, to jego, nie Santany dzieło), czy „The Green Manalishi”. Dowiedziałem się o tym z portalu Onet i włos mi się zjeżył na głowie. Nie tyle z powodu samej śmierci, bo dożył ponad 73 lat, co przy poważnych problemach z narkotykami i zdrowiem psychicznym można uznać za przyzwoity wiek. Zirytował mnie sposób podania tej informacji. Nie dość, że lakoniczny, to jeszcze zilustrowany utworami Fleetwood Mac z czasów, gdy od ponad 7 lat nie grał w zespole, czyli zupełnie z nim niezwiązanymi. Dlaczego Onet zatrudnia aroganckich ignorantów, którym nawet w pośmiertnym wspomnieniu nie chce się sprawdzić o kim piszą?! Naprawdę nie mówimy o jakiejś gwiazdce jednego sezonu, a o legendzie gitary i białego bluesa.

Fleetwood Mac – Peter Green – Black Magic Woman.

Zmieniając temat: W gminie Warta, województwo łódzkie, ksiądz poświęcił szambiarkę, co ilustruje fotka poniżej, a jeżeli macie ochotę to skomentować, klikając tu wejdziecie do Świechny na fraszkę poświęconą temu incydentowi. Ja zaś mam pytanie na temat guseł opłacanych z finansów publicznych: Kiedy zaczniemy ścigać przestępców defraudujących środki publiczne na święcenie karetek, uzbrojenia, sprzętu medycznego, mostów, budynków, szambochlajów etc…?!

Fot. Super Express.

Skoro już przy szambie jesteśmy, to kilka słów o unieważnieniu 2 kościelnych ślubów: Jacka Kurskiego i Joanny Klimek, by para mogła wziąć kolejny ślub kościelny – wydany z wielką pompą w jednym z najbardziej znanych sanktuariów w Polsce – w Łagiewnikach, już jako Jacek i Joanna Kurscy. Chodzi mi o taki detal: Czy rodziny z unieważnionych ślubów są również unieważnione? I pomyśleć, że cały ten syf z „unieważnieniem” wynika jedynie z pychy hierarchów, którzy tępo tkwią w uporze, odrzucając najprostsze i najuczciwsze rozwiązanie – rozwód, bo tzw. „Święty Kościół” nigdy nie przyznaje się do błędów.

Fot. kwejk.pl

I jeszcze coś. Jacek Kurski chwalił się niegdyś zdjęciem, na którym pan papież błogosławił jego pierwszemu małżeństwu. Jemu i jego pierwszej żonie Monice. Wobec tego, co po takim błogosławieństwie stało się z małżeństwem Kurskich, poważnie obawiam się o los szambiarki z Warty.

Fleetwood Mac – Peter Green – The Green Manalishi.

Przez Polskę przetacza się fala protestów kobiet. Konserwatywni bandyci chcą wypowiedzieć konwencję stambulską (dotyczącą ochrony kobiet przed przemocą). Wylała się fala (nomen omen) szamba w stylu: „a gdzie ochrona dzieci”, „osób starszych”, etc.. Odpowiadam w skrócie, bo czasu szkoda: Po pierwsze, konwencja stambulska w artykule czwartym mówi o niedopuszczalności przemocy i dyskryminacji z jakichkolwiek powodów (w tym płci, wieku, wyznania, etc…). Po drugie. Kodeks drogowy chroni użytkowników dróg, kodeks morski, użytkowników mórz, konwencja stambulska chroni kobiety, karta praw dziecka dzieci. Wprowadzenie jakiegokolwiek z tych aktów nie stanowi przyzwolenia na łamanie innych regulacji.

Acid Drinkers – I Fuck The Violence (I’m Sure I’m Right).

48-letnia Polka w Cork City (Irlandia) zwymyślała właściciela włoskiej restauracji, ubździło jej się, że ma jakieś możliwości nakazania mu powrotu do kraju (co za poczucie mocy, husaria z Grajdołkowa, chciałoby się rzec), po czym nogą wybiła szybę w witrynie lokalu. Jej adwokat rzekł był, iż do niedawna radziła sobie nieźle, tylko ostatnio wpadła w pijące towarzystwo. Polakowi to zawsze wiatr w oczy, no wzięła i wpadła! Aż się moja żona przeraziła, że mam lat 49 i żadnej rozbitej witryny na koncie, więc coś nam umknęło z życia.

Perfect – Czytanka dla Janka.

W wieku 49 lat dowiedziałem się od Małżonki, co to jest zalotka i do czego służy, a nawet ją mogłem dotknąć, gdyż to Jej nowy nabytek. Bawi mnie myśl o zmianach, jakie by musiały nastąpić w moim mózgu, bym zastanawiał się nad tym, czy mam wystarczająco wywinięte rzęsy i czy w dobrą stronę, bo jak nie, to do korekty zalotką. Nasi zaś sąsiedzi nabyli samochód moich marzeń, Bentley Continental rocznik 2006, 80 tysięcy mil przebiegu, silnik oczywiście 6 litrów, napęd na cztery łapy. Dzieło sztuki, tam nie ma do czego się przyczepić. Michael mnie przewiózł, wbił w fotel demonstrując przyspieszenie, a ja rozkoszowałem się obserwując wykończenie wnętrza. Przy okazji dowiedziałem się, że niepozorny Beetle Kathleen, jego połowicy, to również samochód specjalny, kupiony od ambasodorki Volkswagena w Irlandii, więc posiada takie bajery, jak skrzynię automatyczną z opcją przełożenia na tryb sport, gdzie biegi zmienia się ręcznie, manetkami przy kierownicy. A tak w ogóle to u nas dość męczący czas. Ja męczę się pływając po długiej przerwie, Świechna męczy się jeżdżąc samochodem po jeszcze dłuższej absencji za kółkiem. Rekompensujemy sobie ten wysiłek dodatkowymi dawkami czułości i czujnie obserwujemy prognozy pogody, by nie przegapić sposobności na kolejną wyprawę krajoznawczą. Mam kilka pomysłów, o których nie wie nawet Świechna. No dobra, teraz, jak to przeczyta, to mnie zapyta i będzie już wiedziała 😉