029. Największe wyróżnienie.

Zaczynamy deszczowy tydzień, prognozy dla wschodniego wybrzeża Irlandii nie pozostawiają złudzeń, więc niejako przy okazji dopadła mnie dziwna melancholia. Zaczęło się jednak od tego, że zostaliśmy ze Świechną naprawdę docenieni. Co tu dużo gadać, lubię to, choć staram się najmocniej jak umiem nie przejmować reakcjami otoczenia. Zresztą, nie bądźmy hipokrytami, każdy to lubi…, chociaż trochę. Począwszy od doceniania w pracy, a na przełożeniu na relacje przyjacielskie skończywszy. I tego od jakiegoś czasu doświadczamy – i to w takim natężeniu, że aż się boję (mówiąc za siebie), czy na to zasłużyłem, bo najgorzej boli rozczarowanie samym sobą. Tymczasem wyrazy serdeczności, drobne gesty, jakie otrzymujemy od sąsiadów – od ciepłych słów po pomoc sąsiedzką – zdają się nie mieć końca, a nie chciałbym, by okazały się złudzeniem, bo to wszystko jest zaledwie za „róbmy swoje”, pamiętną radę Wojciecha Młynarskiego. Jednak piątkowe wydarzenie przebiło wszystkie dotychczasowe dowody zaufania.

Zaczęło się niezobowiązująco, bo wpadliśmy na pomysł kolejnego seansu w naszym „prywatnym dyskusyjnym klubie filmowym”. Podtrzymana została propozycja sprzed kilku dni. „Róża” Smarzowskiego, to doskonały kawałek historii z serii pytań o kondycję moralną Narodu. Nikt tak jak pan Wojciech nie rozprawia się z naszymi mitami: „dobrodusznego Kresowiaka”, „sielskiego życia na wsi”, „fajnego alkoholika”, „oddanego ojczyźnie mundurowego”, czy „duchownego w służbie bliźniego”. „Róża” się w tę tematykę wpisuje. To film, który trzeba obejrzeć, żeby nie popaść w pychę narodową i na nowo zdefiniować pojęcie bohaterstwa.

Jak zwykle przy takich okazjach, rozmawialiśmy na wiele tematów, nie tylko filmowych. Nasi znajomi bardzo poważnie podchodzą do kwestii wychowawczych, zwłaszcza w kontekście własnych obowiązków, więc często dyskutujemy o bezpieczeństwie dzieci, a K. i J. byli świeżo po rozmowie ze swoim prawnikiem. Dotyczyła ona głównie wpływu legalizacji związku na bezpieczeństwo rodziny, ale niejako przy okazji poruszona została inna kwestia. Emigranci odcięci są od możliwości szybkiej pomocy rodzin, które pozostały w krajach pochodzenia, a wypadki chodzą po ludziach. Krótko mówiąc, prawnik zasugerował przygotowanie planu awaryjnego do przejęcia opieki nad dziećmi, gdyby im, rodzicom, stało się coś złego. Jakież było moje wzruszenie, gdy nasi przyjaciele spytali się nas, czy bylibyśmy skłonni przejąć prawną opiekę nad ich dziećmi, gdyby z powodu zdarzenia losowego oni nie byli w stanie. To nie poproszenie o bycie świadkiem, czy rolę rodziców chrzestnych, które w praktyce mają znaczenie bardziej formalne i symboliczne, niż dotyczące faktycznych obowiązków. Zostaliśmy obdarzeni większym zaufaniem, niż biologiczne rodziny i ktokolwiek ze znajomych. To niezwykłe wyróżnienie.

Sex Pistols – God Save The Queen.

Wczoraj oglądaliśmy dokument BBC „Moja krew, twoja krew”, zrealizowany w oparciu o festiwal Jarocin 1986 portret zbuntowanej młodzieży tamtych lat. Wszechobecna frustracja, brak wiary w lepszy los, czy też głęboka wiara w to, że lepsze życie jest gdzieś indziej, na Zachodzie, a my nie mamy na nie szans. Pamiętam to dokładnie, bo sam byłem takim sfrustrowanym, uciekającym w dekadencję nastolatkiem, który nie wierzy w swoją przyszłość. „No future” w naszej wersji, było o wiele bardziej namacalne, niż w wersji Sex Pistols AD 1977 i przeszkadzało bardziej niż cokolwiek innego w osiągnięciu dojrzałości emocjonalnej i odpowiedzialnych zachowań. Dużo, naprawdę dużo czasu mi zajęło wychodzenie z tej pułapki. Zaściankowość, konserwatywne i drobnomieszczańskie wychowanie, jakim obdarzyli mnie moi rodzice w połączeniu z realiami chylącego się ku upadkowi PRL-u upupiły mnie na wiele lat, bo nie wystarczy kontestacja, potrzebne jest działanie, koniecznie mające szanse powodzenia. „Odpowiedzialny”, to nie był epitet, jakim można mnie było opisać. Rozumiecie zatem, czym było dla mnie pytanie naszych przyjaciół. Pozmieniało się!

Dezerter – Nas nie ma.

Z innej beczki: Zaobserwowałem spadek ciśnienia budyniu (określenie pożyczone od dra Val D. Mara Nigdy Dziewicy), więc nic, tylko przyodziać buty od Christiana Paula i przejść do końcowej fazy operacji wyPAD 2020. Amerykany z Virginii, czy też okolic Supraśli chętnie pomogą w znalezieniu pracy na wymagającym rynku jackowskim.