Mój dzień wczorajszy, to chyba mistrzostwo świata w rozrywkach łatwych, lekkich i przyjemnych. Pobudka punkt 11.30 – czyż nie mam prawa czuć się niczym zwykły poseł – podkołderny bohater stanu wojennego??? Dużo wcześniej, bo około 8.00, na szczęście na krótko obudził mnie kot Ryszard, domagając się czegoś pożywnego na dobry początek dnia. Wypełniłem kocią miskę karmą i z powrotem do wyrka, a już 11.45, jeszcze śpiący, miałem na talerzu ciepłe śniadanie. I pięknie jest…, zjadłem, rzuciłem okiem do sieci, a tam komentarze do hip-hopu Dudy. Sami posłuchajcie:
Internet internetem, ale higiena psychiczna obejmuje wyjście z domu, więc zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na nadmorski spacer i coś dla ciała. Gdy po obiedzie wróciliśmy do internetu, portal youtube był już zalany lepszymi i gorszymi wykonaniami #hot16challenge2. Nie udało nam się trafić na kał zbliżony do wykonania prezydenckiego, za to usłyszeliśmy kilka naprawdę dobrych utworów. Pamiętajmy, że zgodnie z zasadami, osoba nominowana miała maksymalnie 72 godziny na przygotowanie swojego nagrania, więc tym większy szacun za improwizację. W związku z tym serdecznie polecam wykonania Katarzyny Nosowskiej, Piotra Roguckiego, Fisza, Kayah i nieznanego mi wcześniej Lotka Lodkowskiego. Z ludzi spoza branży muzycznej świetnie poradzili sobie aktorzy Artur Barciś i Cezary Żak (Kanalersi), a z zupełnie nieobeznanych ze sceną, obronną ręką wyszedł Tata Maty, niby też prawnik jak PAD, ale za to z klasą. Sprawa jest rozwojowa. Z największą niecierpliwością czekam na nominowane pisarki: Olgę Tokarczuk i Dorotę Masłowską. Druga z nich ze swoim zespołem Mister D ma w dorobku całkiem poruszające piosenki, więc może być ciekawie.
Z tematów pozamuzycznych, trochę nam zeszło na mroczne klimaty, konkretnie na „spisane będą czyny i rozmowy”, czy też jeśli kto woli legendy „mane, tekel, fares (policzono, zważono, podzielono)”. Świechna przypomniała „Tatuażystę z Auschwitz”, gdzie główny bohater mówił, jak bardzo ważne jest zapamiętywanie i spisywanie wszystkich, zarówno tam zamęczonych, jak i katów, bo mimo wszechobecnej w obozie śmierci, nie każdy zginie i trzeba będzie oddać sprawiedliwość: pamięć ofiarom a karę oprawcom. Jednakowoż w głowie mam serwisowe obrazki z kryzysu wyborczego, więc natychmiast przypomniały mi się pełne złości twarze Ziobry, Morawieckiego, Kaczyńskiego, Gowina, próbujących przeforsować swoje zdanie w tej knajpianej rozróbie, na jaką sami zamienili demokrację. Przypomniał mi się również p.o. Pierwszego Prezesa SN, niejaki Zaradkiewicz Kamil, który zachowuje się tak, jakby nadgorliwością chciał u swojego pryncypała, Zbigniewa Ziobro, a za jego pośrednictwem u samego prezesa pana, wyjednać ochronę przed tym, co może mu zrobić jego własny elektorat partyjny. Umówmy się, że wyborcy PiS nie są przesadnie tolerancyjni jeśli chodzi o odmienne orientacje seksualne, o czym sam Zaradkiewicz jako gej mógł się przekonać podczas pracy w Trybunale Konstytucyjnym, gdy szczuł na niego Plugawy Krystyn. Co to jednak ma wspólnego z moją rozmową ze Świechną? Policzono, zważono, podzielono. Przyjrzyjcie się tym ludziom, zapamiętajcie, spisujcie co możecie. Oni w swym szaleństwie zachowują się tak, jakby myśleli, że władza zawsze będzie w ich rękach. Są tak zaślepieni partyjnymi potyczkami, że w ogóle nie biorą pod uwagę tego, że za jakiś czas polecą ze swych stołków, a prawo pozostanie i już nie będzie Ostrego Cienia Budyniu, który podpisze ułaskawienie przed zakończeniem procesu.
Czasami się zastanawiam, czy taki prezes pan, czy inny poseł zero…, czy im się wydaje, że oni mną rządzą? Tu zwrócę się do KC PZPRiS: No i jak se porządziliście, niewolnicy? Bo jeżeli Kaczyński w napadzie szału rozstawia was po kątach, to naprawdę nie oznacza, że gdziekolwiek, kiedykolwiek rozstawił mnie. A w chwili, gdy partyjnioki z całą wierchuszką na czele liżą żoliborskiej niedołędze poślady, ja kpię sobie z niego w najlepsze i uprzejmie, aczkolwiek stanowczo upraszam go, aby się dupę pocałował. Chodzę gdzie chcę i kiedy chcę, myślę i mówię co chcę, nawet do pracy chodzę, gdy sam zaakceptuję miejsce i czas, tymczasem prezes pan przepełniony paranoicznym lękiem, już ponad dekadę zamyka się w willi bronionej przez uzbrojonych ochroniarzy i aż niezręcznie się zastanawiać, czy kakać też chodzi z obstawą i czy z powodu strachu, czynność ta nie jest zbyt rzadka (a może wręcz przeciwnie)? „Jak się panu rządzi mną”, to tytuł jednej z najnowszych piosenek Piotra Bukartyka, który wraz z Wojciechem Mannem i przy współpracy Krzysztofa Kawałko prowadzą na youtube kanał Gruba Rura, prenumeratę którego serdecznie polecam.