007. Dzień słońca i wiadomości.

Nie wiem, czy powinienem zaczynać dzień od wiadomości z Polski. Rankiem dnia poprzedniego mocno mnie zirytowała informacja o planowanym przez MON utworzeniu 130 klas przygotowania wojskowego w szkołach średnich. To mnie nie dziwi, wojsko jak świat światem potrzebowało mięsnego wkładu ludzkiego, najlepiej jak najmłodszego, by je sterroryzować, zastraszyć, zindoktrynować i posłać na śmierć, gdy się jakiemuś siurkowi zamarzy wojna. Jednak do białej gorączki doprowadziła mnie informacja, że 209 dyrektorek i dyrektorów szkół średnich złożyło wnioski o utworzenie klas mięsa armatniego. Żadna z osób składająca wniosek nie powinna w życiu mieć prawa do wykonywania zawodu pedagoga.

Kazik – Piosenka trepa.

Większość z trafiających do tych klas uczniów zostanie pozbawiona prawa dorosłej decyzji i jeśli nie dyrektorzy szkół, to przynajmniej szkolni psycholodzy powinni wiedzieć, że istnieje coś takiego, jak EFEKT UTOPIONYCH KOSZTÓW. Polega on na tym, że człowiek jest skłonny obstawać przy błędnej decyzji, jeśli jej realizacja wiązała się z wysokimi kosztami, bądź dużym nakładem pracy. Dzieciakowi po odwaleniu 4 lat klasy wojskowej będzie najzwyczajniej w świecie szkoda włożonego wysiłku, a mając w perspektywie lepszy start na zawodowego trepa, niż uczniowie bez takiej klasy, ma większe szanse podjąć decyzję pozostania w armii. A wiecie, za kogo te dzieci mają oddać życie? Ano za tchórzliwych faszystów, którzy chętnie wzbudzają nienawiść między narodami, ale już do wojska się nie pchają, na przykład kiboli, czy polityków, że wymienię Międlara, Bosaka, Zawiszę, Brauna, Winnickiego oraz stojących rozkrokiem między komunizmem i faszyzmem Macierewicza i Kaczyńskiego. Ci dwaj ostatni są takimi tchórzami, że dzień i noc pilnuje ich uzbrojona ochrona, a Macierewicz jako szef MON na manewry NATO woził ze sobą pancerną latrynę, podczas gdy cały batalion wojska miał do dyspozycji dwie zwykłe kloaki.

Tak to nakręcałem się wczorajszego ranka, na szczęście Świechna wyciągnęła mnie na cudowny spacer (kliknij tu, by pooglądać). Po dwóch godzinach takiego resetu świat stał się piękniejszy – po prostu zająłem się swoim życiem – na decyzję rodziców i pedagogów pozwalającym dzieciom iść na śmierć nie mam wpływu. I było naprawdę pięknie, nawet Kaja Godek nie była w stanie wytrącić mnie z równowagi. Nadeszły też pierwsze lepsze wieści o sprawie W. – mam nadzieję, że w nowym miejscu mu pomogą. Niestety, za każdym razem gdy myślę o zbrodniczej prokurator, mam mordercze myśli i dopiero małżeński seans wieczorny przywrócił mi spokój ducha. Oglądaliśmy „Grę tajemnic”, niezły jako thriller, ale cała reszta kulała – film dawał mało możliwości do „rozkminek psychologicznych” poznawanych charakterów. Zbyt łopatologiczny, by dać satysfakcję odkrywania przekazu, za to świetnie mnie odprężył, dzięki czemu mogłem spokojnie zasnąć.

Nie chciałbym, żeby TO umknęło: Wczoraj premier teoretyczny Morawiecki wraz z niejakim Sasinem Jackiem (ksywa Katarzyna) pojechali na Okęcie, by koncelebrować UROCZYSTY ROZŁADUNEK MASECZEK Z CHIN. Zajrzeli do wnętrza Antonowa i wyszli. Polscy satyrycy błagają, by choć w czasie koronawirusa przestali odbierać im chleb.

Dziś od rana jadę na skrobaku, szmacie, odkurzaczu, próbując się pozbyć farby z naszej łazienki (kilka łuszczących się warstw, oczywiście na tyle złośliwych, by to robić tylko miejscowo – w innych miejscach świetnie się trzymając). Z braku lepszego sprzętu, zrobiłem co mogłem i pozostawiłem do działania siłom natury, skupiając się na myciu kafelków i dezynfekcji. Malowanie przekładam na później. Tymczasem muszę się pożegnać, gdyż coś smakowitego dzieje się w piekarniku i nie chciałbym przegapić konsumpcji.