148. Oczekiwana zamiana miejsc.

Laboga, co ja pocznę niebogi! Szloch mój niesie się poprzez Polskę, a wraz z nim spazmy małżonki mej Świechny, bo nie możemy odmawiać koronki z TVP. Naprawdę, tak stwierdził Jędraszewski, z zawodu arcybiskup. Bądź pozdrowiony, o bezkresny dawco beki, bądź pochwalony ty i wszy twoje! Tobie to dedykuję dzisiejszy felieton.

Jaromir Nohavica – Danse macabre.

Jak to się wszystko zmienia. Ci, którzy jeszcze wczoraj pychą swą mogli wypełnić największe stadiony Świata, dziś miotają się prezentując coś na kształt danse macabre. Co ciekawe, dla kilku z nich taniec ten wkrótce może przyjąć zupełnie realną formę. Taki na przykład Dziwisz, zawodowy kardynał i kustosz katedry na Wawelu oraz handlarz potajemnie gromadzonymi resztkami po Wojtyle, którego zresztą oszukał w kwestii wykonania testamentu (nie zniszczył prywatnych notatek zmarłego), symbol próżności i arogancji hierarchii kościelnej, jeden z głównych odpowiedzialnych za systemowe ukrywanie licznych przypadków pedofilii wśród duchownych, trafił na dzień przed świętami do szpitala. Nie jest z nim najgorzej, skoro miał siłę, by w pierwszy dzień Świąt odprawić mszę w szpitalnej kaplicy, bo tylko tam mógł to robić pod stałą opieką medyczną. Gdybym był złośliwy, stwierdziłbym że nie wierzy w radosny dzień spotkania z bogiem, ni w uzdrawiającą moc modlitwy, ale że oceniam sytuację realnie, ograniczę się do tego że tłusty kumpel Karola chce przedłużyć swój marny żywot ziemskimi metodami, jako ateista postąpiłbym tak samo.

AC/DC – Highway to Hell.

Nie kłopoty 84-letniego Dziwisza są jednak największą zmianą miejsc. Nie są też nią wydarzenia w TVP, którą niejaki Kurski Jacek przekształcił w goebbelsowski ściek, tu akurat zmiany były do przewidzenia. Inna wolta naprawdę mnie zainteresowała, bo przyznacie, że 53 lata, to wiek, w którym człowiek raczej nie szykuje się do grobu, zwłaszcza będąc dobrze sytuowanym politykiem z pierwszych stron gazet. Tymczasem niejaki Ziobro Zbigniew całkiem niedawno dowiedział się o wysokiej szansie spełnienia takiego scenariusza. Jak raz, okazało się, że pistolecik, który tak wytrwale ukrywał pod marynarką, nie będzie go w stanie obronić przed nowotworem, a ostatnią deską ratunku są lekarze, których z takim uporem zwalczał. Pan Zbyszek już uznał, że będzie bezpieczniejszy bez swojej słynnej pukawki, byle tylko dostać łóżko na oddziale onkologicznym. Czyż to nie wygląda na robotę ekipy Wolanda? Zwłaszcza, że na dobrej drodze do sprawiedliwości są również jego ponownie skazani koledzy: Mariusz K. i Maciej W.!

Ziobro po prostu się boi – mowa ciała pana Zbigniewa.

Niezbyt wierzę, by panowie Dziwisz i Ziobro byli wyznawcami katolicyzmu. Teoria tej religii dość rygorystycznie traktuje zatwardziałych grzeszników. Weźmy takie przykazanie „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”, którego łamanie obaj pacjenci uczynili podstawą swojej kariery. Powtarzali ten grzech tyle razy, że nie może być mowy o jego odpuszczeniu, zwłaszcza że krzywdzili przy tym wiele osób. Gdyby jednak panowie nawrócili się przed śmiercią, to udzielę im wskazówki dawanej przez ich wiarę. Podobno chroni ona przed tzw. PIEKŁEM. Otóż, aby uzyskać odpuszczenie grzechów, należy spełnić pięć warunków: 1) Rachunek sumienia. 2) Żal za grzechy. 3) Mocne postanowienie poprawy. 4) Spowiedź. 5) Zadośćuczynienie. Należałoby zatem odświeżyć pamięć, skruszyć się i publicznie wyznać o wszelkich przypadkach oczerniania bliźnich, jak również o każdej ochronie przestępców za pomocą składania fałszywych zeznań, bo przez to złoczyńcy mogli kontynuować swój niecny proceder na niekorzyść coraz to nowych ofiar. No i oczywiście, by przebaczenie mogło się dokonać, koniecznie trzeba wypłacić odszkodowania spełniając ostatni warunek sakramentu pokuty. Jak jednak wcześniej wspomniałem, nie sądzę, by Dziwisz i Ziobro byli wierzący i to zrobili. Ewidentnie wątpią w istnienie piekła, w przeciwnym wypadku skorzystaliby chyba z mojej rady. Także, chłopaki, jakby co, to nie musicie dziękować, jeżeli posłuchacie Wolanda, to może unikniecie wiecznego potępienia! Na marginesie: Macie jakieś refleksje po Świętach?