157. Upadek. Jedno słowo, a dla każdego znaczy coś innego.

Dziś minęły 2 lata od chwili, gdy wojska Putina, niczym armie hitlerowskie w roku 1941, zaatakowały Ukrainę na całej długości granicy. Rosyjski fuhrerek udowodnił przez ten czas, że nie cofnie się przed żadną zbrodnią, by wesprzeć swe rozdęte ego. Niedawno, kosztem unicestwienia takiej liczby swych żołnierzy i sprzętu, że mógłby z nich stworzyć 2 dywizje, zmusił Ukraińców do wycofania z małej miejscowości o dużym znaczeniu strategicznym. Media, niestety także polskie, obwieściły Światu „upadek Awdijiwki”. Nie to rozumiem pod pojęciem „upadek”. Mógłbym użyć tego słowa wobec Putina, który zmienił Rosję z liczącego się gracza gospodarczego w ciemną dupę Globu, sam zaś zostając głównym wrzodem na jednym z jej pośladków, ale nie nazwę tak wycofania na dalsze linie obrony wobec niemożności kontynuowania oporu w zagrożonym miejscu.

Kult – Czarne słońca.

Słowo „upadek” ciśnie mi się na usta, gdy wspominam wywiad prorepublikańskiego dziennikarza, Tuckera Carlsona z Putinem, robiący z tego przedstawiciela amerykańskich mediów głównego propagandystę Rosji na obszar Stanów Zjednoczonych. Upadkiem nazywam też wypowiedź republikańskiego senatora Marco Rubio, który broniąc wstrzymania amerykańskiej pomocy dla naszych walczących z rosyjską inwazją sąsiadów, porównał emigrantów nielegalnie dostających się na teren USA do putinowskich najeźdźców w Ukrainie. Co ciekawe, ci „emigranccy najeźdźcy”, żeby się utrzymać przy życiu, pracują na czarno u głosujących na republikanów farmerów i pomagają w ich bogaceniu się. Tak wygląda ten „najazd” – nabijanie kiesy nieopodatkowanym dochodem elektoratowi senatora, które będzie trwać, dopóki ich praca będzie nielegalna. I trzymając się relacji do wojny w Ukrainie, w Polsce totalnym upadkiem nazywam czyn rolnika, który podczas protestu wywiesił na swym traktorze flagę ZSRR i baner wzywający Putina do „zrobienia porządku z Ukrainą, Unia Europejską i tym rządem”. Incydent ten pokazał także, jakim tchórzem śmierdzą protestujący rolnicy, bo choć ciężko ich podejrzewać o to, by i oni zapraszali Putina do najechania ich ziemi, to faktem jest, że żaden z nich nie miał jaj, by spuścić wpierdol osiłkowi prezentującemu zdradzieckie hasło. Ale wiem kiedy rolnicy by uznali, że należy tego typa wygonić siłą: Gdyby napis brzmiał „ROLNICY – ZABIERZCIE SIĘ ZA ROBOTĘ, A NIE ZA PROTESTY”! Byłbym gotów się założyć, że z takim transparentem musiałby wiać jak najdalej od manifestacji, bądź nie mógłby już uciekać, bo zostałby dotkliwie pobity. No, ale skoro „TYLKO” wspierał agresję na Ukrainę i zachęcał do najazdu na Polskę i Unię Europejską, to protestujący „polscy patrioci” uznali, że może z nimi jechać w jednej kolumnie. UPADEK! I jeszcze jeden przykład: Za upadek Unii Europejskiej uznam kontynuację polityki unikania pomocy Ukrainie poprzez poszukiwania „pomocy minimum”, bo przez to giną jej obrońcy, przez to Awdijiwka została zajęta przez putinowskich faszystów. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, że Unia raczej wzmoże dostawy uzbrojenia, zwłaszcza amunicji dla Ukraińców, choć nie wiem, czy mam podstawy do optymizmu.

The Doors – Riders on the Storm.

Teraz coś bezsprzecznie optymistycznego. Od pewnego czasu widać zbliżający się wielkimi krokami upadek Jarosława „Breżniewa” Kaczyńskiego. Są już pierwsze jaskółki. Nasz niespełniony zbawca narodu szuka winnych swych pszenno-buraczanych decyzji z czasów, gdy był u władzy. Rozpoczął usuwanie nielicznych intelektualistów z partyjnych szeregów, zastępując ich prawdziwą żulią, a ukarani mają być za przegranie bitew, których wypełniając rozkazy wodza wygrać nie mogli. Filozof (profesor zwyczajny) Ryszard Legutko został zastąpiony przez Dominika Tarczyńskiego (tego, co to wyzywał na bójkę emeryta po zawale), a socjolog (dr habilitowany nauk humanistycznych) Zdzisław Marek Krasnodębski ma być zastąpiony przez damę ze środkowym palcem w górze, niejaką Joanną Lichocką. Z kolei zdrajcy, z których Breżniew był zadowolony, gdy wspierali jego partię, zdradzili i jego, odmawiając wykonania rozkazu rezygnacji ze stanowisk. Pan Wojciechowski (ex-PSL) nie da się zrzucić ze stołka komisarza unijnego, mówiąc bezczelnie prezesowi, że ma tam ważniejsze sprawy, a pani Pawłowska (ex-Razem) przyjmie wbrew woli wodza mandat poselski po Mariuszu Kamińskim, skoro już jesteśmy przy zdrajcach (ten ostatni akurat szpiegował i wrabiał własnych koalicjantów, a nawet partyjnych kolegów). Piękny obraz UPADKU! Jeśli dodamy do tego raport największej PiS-owskiej kanalii, Jacka Kurskiego, przedstawiony Breżniewowi, a zawierający obwinianie o klęskę wyborczą partyjnych kolegów, którzy wykopsali go ze stanowiska prezesa TVP Kurwizja, to Zorba i jego piękna katastrofa zdają się być przy tym jakimś dziecinnym smuteczkiem.

Greek Zorba – Dance.

Partia partią, prezes prezesem (niech im ziemia lekką będzie), ale przy okazji śmierci człowieka zniszczonego przez państwo polskie, dowiedziałem się o kolejnym upadku. Prokuratura przywróciła do pracy zbrodniarza sądowego, prokuratora Tomasza Fedyka, odpowiedzialnego za zabijanie na raty Tomasza Komendy, przez fałszywe oskarżenie go o morderstwo i skazanie na podstawie sfałszowanych dowodów na długoletnie więzienie (w niewoli przebywał 18 lat, dlatego tylko tyle, że odnaleźli się prawdziwi zabójcy). Zbrodnia Fedyka umożliwiła przebywanie na wolności przez ponad ćwierć wieku od zabójstwa 15-letniej Małgosi, winnym mordu miłoszyckiego. Przypomnę, że na zaprzestanie ścigania prawdziwych morderców i skazanie niewinnego obywatela naciskał (nie był w tym sam) nie kto inny, jak niesławnej pamięci denat Lech Kaczyński, oraz oczywiście żądny krwi narodek-smrodek, dla którego nie jest ważne, czy ściga się właściwą osobę, bo liczy się SUROWY WYROK! To dopiero jest UPADEK!

Metallica – …And Justice for All.

To co? Dla równowagi, znów coś radosnego (przynajmniej dla mnie). Wczoraj zakupiliśmy bilety na „Geniusza” Tadeusza Słobodzianka w Teatrze Polonia. Reżyseria – Jerzy Stuhr, Stalin – Jacek Braciak, Stanisławski – Jerzy Stuhr! Na ostatni dzień sierpnia, bo wcześniej nie było biletów. Znaczy się, było kilka od początku lipca, ale nie w weekend, a tylko ta opcja daje nam pewność, że nie będzie kolidować z pracą małżonki mej Świechny. Nawet nie macie pojęcia, jak ja lubię takie wypady z NIĄ. Obydwoje czerpiemy dziką satysfakcję z dyskutowania o tym, co widzimy, a tu temat wydaje się arcyciekawy: Wielki artysta wobec systemu totalitarnego. Poza tym niecierpliwię się na nasze wspólne wyprawy. Ekwipunek został uzupełniony, więc w tym roku nadrabiamy zaległości: Z dawna planowane Góra Brandona (Co. Kerry) i Mweelrea (Co. Mayo), a w Polsce wybierzemy pewnie coś z Sudetów, ale to pod warunkiem, że wylądujemy tam wczesnym czerwcem, bo w wakacje grozi tam rozdeptanie. A propos mnie i Świechny. Czy to jest jakiś polski zwyczaj, że gdy pozwalam sobie na wyrażanie miłości wobec żony, zaraz odzywa się wspierający chórek – „Widać , że młode małżeństwo, czekaj, czekaj, jeszcze będziecie mieli siebie dosyć”. Dostałem też złotą radę od ledwie dorosłego dziewczęcia, bym się nie przyznawał żonie, że nie pamiętam ile lat jesteśmy po ślubie. Pomijając już fakt, że przez ponad pół wieku życia nauczyłem się unikać kobiet przypieprzających się o takie szczegóły, to zastanowiło mnie, co ta kobietka myślała, że robiłem w kwestiach damsko-męskich do czasu ślubu, że byłem w zakonie, czy może na pustelni…?! Straszne z nas muszą być dziwaki, że się nie wpisujemy pod to, co nawet polska dwudziestolatka uznaje za normę (nie chcę nawet myśleć, jakie będzie miała przekonanie o związkach, gdy będzie w naszym wieku). Zdradzę Wam, że mnie to cieszy, tzn. ta nasza odmienność!

152. Wieczorem, 9-tego stycznia, zmarzł I sekretarz KC PiS, prezes Wolski, towarzysz Kaczyński, znany też jako Breżniew.

No i się całkiem porobiło Breżniewowi. Stwierdził, że policja powinna być na Żoliborzu, a nie pilnować więźniów w areszcie. A wiecie, dlaczego tam? Bo prezes pan opuszczając swą dzielnicę widział grupy zakapturzonych młodych ludzi! Zima, dyszka mrozu, a on dostrzegł zagrożenie w kapturach! Jeszcze bardziej mnie rozbawiło, że domagał się, by mu po nocy pokazywać, w jakich warunkach przebywają osadzeni. Czujecie klimat? Przez cały ten czas, gdy okupował stworzony przez siebie i dla siebie stołek wicepremiera d/s bezpieczeństwa ani razu nie zainteresował się warunkami panującymi w areszcie na Grochowie, a teraz nagle się zaktywizował i pognał w ciemną noc! Jak to utrata władzy potrafi głowie płatać figle! Pełnia była, czy ki czort?!

Lady Pank – Minus 10 w Rio.

Tej samej nocy i zupełnym przypadkiem w tym samym miejscu towarzysz Czarnek (zawołanie rodowe: „Myśmy nie takie numery w Kole robili”) uderzył w wysoki ton (ja bym tu od razu dawał gis) i pisnął lekutko: „Trzeba złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez policję, która nie wpuściła nas na komisariat (ooooo…!!!). SIŁĄ NAS TRZYMALI NA MROZIE!” Powiem Wam, że tu mi Przemek zaimponił, bo poziomem absurdu dogonił Iwana Bezdomnego (Mistrz i Małgorzata), który w koszuli nocnej z ikoną na szyi oraz gromnicą i krzyżem w dłoniach szwendał się po Moskwie, a po zamknięciu w klinice psychiatrycznej domagał się kategorycznie wysłania patrolu motocyklowego z cekaemem w celu aresztowania Wolanda. Powiecie, że przecież aż tak go jeszcze nie po’ebało (takie niedomówienie), ale ja nie jestem wcale tego taki pewny: Polazł w nocy na mróz i założył, że wpuszczą go na komisariat, by mógł wizytować policyjny areszt. Panie Czarnek, jakiś porządek musi być, najpierw trzeba zdobyć nakaz aresztowania! I to nie można z nim przyleźć o każdej porze. Idź pan nynu do łóżeczka, a jak formalności będą załatwione, to zjawi się patrol o 6-tej nad ranem i będzie wtedy można zobaczyć areszt, a właściwie jego część.

Tom Waits– Innocent When You Dream.

My tu gadu gadu, a czy to przez przypadek nie było tak, że nakaz doprowadzenia do aresztu Mariusza K. i Macieja W. wydał sąd po uprawomocnieniu wyroku i wygaszeniu mandatu poselskiego? I że panowie mieli normalny proces, odpowiadali z wolnej stopy, mieli adwokata, prawo do obrony, że mimo możliwości mataczenia udowodniono im fałszowanie dokumentów i nielegalną prowokację w celu uwięzienia człowieka za zbrodnię, której nie popełnił? Nie no, tak z ciekawości Was pytam, bo przecież Anżej Sebastian słowem się o tym nie zająknie. Umówmy się: Gdyby chciał, mógłby przestępców ułaskawić i zakończyć ten cyrk, w dodatku zupełnie zgodnie z prawem i swoimi kompetencjami. Nie zrobił tego, bo musi rozegrać GAMBIT BREŻNIEWA! Osadzeni mieliby się stać męczennikami za partię. Dla tych, co nie grają w szachy, gambitem nazywamy poświęcenie figury dla uzyskania dogodnej pozycji. W wypadku Anżeja jest to zdaje się „na klęczkach i do buzi”, chociaż chciałbym się mylić. W każdym razie, panowie M.K. i M.W. zostali wystawieni przez szefa na przynętę. Każdy ma takiego szefa, jakiego sobie wybiera!

Father Ted – Modlitwa ojca Dougala.

Przy okazji: Jeden ze skazanych (ten z twarzą zniszczoną przez wieloletnie nadużywanie alkoholu) poprosił o modlitwę, bo będzie głodował, co mnie przesadnie nie dziwi, wczoraj mógł dać w szyję u samego prezydenta, to od samej możliwości jeść się odechciewa! W każdym bądź razie na filmie powyżej pomodlił się już ojciec Dougal, na skazanych partyjnioków powinno wystarczyć. Muć się za nami grzecznymi, ramen!

143. Ze zdumieniem odkrywane rozmiary dewastacji Państwa.

Zacznę nietypowo, bo od pytania. Czy ktoś z Was pamięta, w jakiej to bajce występowała rozkapryszona księżniczka/ królewna, którą matka (zdaje się, że była dobrą wróżką) wyposażyła w trzy czarodziejskie przedmioty (to chyba była igła, naparstek i kołowrotek) i wygnała z domu, pozwalając wrócić dopiero wtedy, gdy pozna ich zastosowanie i nauczy się z nich korzystać? Chodziło oczywiście o to, by nauczyła się pracować i zarabiać na swoje zachcianki. W każdym razie ja mam podobne myśli o innej rozkapryszonej pipie, konkretnie chodzi mi o Jaśnie Demencję Jarosława Breżniewa Kaczyńskiego, uważam że wyleczyć go może jedynie praca i dopóki sam nie zacznie robić swoich zakupów, prać swoich gaci, sprzątać grobów rodzinnych, czy czyścić kuwety swojego kota, dopóty będzie cierpiał na połączoną z narcyzmem patologiczną niedojrzałość emocjonalną i związane z tym komplikacje.

Klaus Mitffoch – Muł pancerny.

Do rzeczy, do rzeczy…. Zaczęło się od oczekujących w lokalu wyborczym na Żoliborzu. Pewien nadęty dziadyga zaczął się przeciskać do przodu, niczym jaki muł pancerny, by bez kolejki odebrać karty do głosowania. Ani „pocałuj mnie w dupę”, ani „wypierdalaj”, po prostu lezie jak po swoje i mu daj! No to mu wyborcy pokazali, gdzie należy stanąć, by móc zagłosować. Co ciekawe, pewnie nie byłoby żadnego problemu, gdyby wykazał minimum kultury, przywitał się i grzecznie zapytał o pozwolenie.

Zaledwie kilka tygodni po tym wydarzeniu, ten sam niedołęga zignorował czas rozpoczęcia obrad Sejmu, spóźnił się i zdziwiony, że na niego nie zaczekano wysłuchał Mazurka Dąbrowskiego stojąc na schodach sali plenarnej, a po kilku godzinach podbiegł do stanowiska marszałka, próbując wymusić głos bez żadnego trybu, bo on, jak powiedział, „JEST PREMIEREM”.

O tym wszystkim rozpisywali się komentatorzy (w tym ja sam), jarając się zmianami w Sejmie. Nikt jednak wprost nie napisał, że sam już fakt wielkiej medialnej sensacji z powodu zwykłego ustawienia nadętego bufona na należne miejsce w szeregu ŚWIADCZY O SKALI DEWASTACJI PAŃSTWA. Dotychczas bowiem, a właściwie przez ostatnich 8 lat, przeróżne Dudy, Terleckie, Witki, Bredzińskie, Siuśkie i inne czopki kurdupla hańbiły polskie urzędy państwowe podporządkowując się bez żadnego trybu każdej zachciance JEGO NADĘTOŚCI, a cały „WSPANIAŁY, WIELKI NARÓD POLSKI” udawał, że tak ma być i nic się z tym nie da zrobić. Ta łoj…, naprawdę…?!

Oczywiście spóźniania Breżniewa na obrady Sejmu, czy jego wcinanie się bez kolejki, to jedynie symbole bez szczególnych, prócz wizerunkowych, dla kraju konsekwencji, ale już fakt, że na teren Sejmu, który powinien być chroniony przez Straż Marszałkowską i Służbę Ochrony Państwa, wchodzą uzbrojeni prywatni ochroniarze Breżniewa (finansowani przez partię, przecież nie przez Jego Demencję, któremu się wszystko należy), niesie za sobą poważne skutki. Oto bowiem partyjna bojówka (w swoich oświadczeniach idą w zaparte, że wchodzą na teren nieuzbrojeni, choć nie można znaleźć nikogo, kto ich przy wejściu rozbrajał) nie tylko potencjalnie może użyć siły przeciwko posłom, czy ministrom (nie mówiąc o dziennikarzach), ale też dezorganizuje pracę właściwych służb zdejmując je samowolnie z wyznaczonych stanowisk i rozstawiając po swojemu. Czy to nie jest dewastacja bezpieczeństwa serca Polski, czyli Sejmu? Przecież dokładnie to samo stało się w katastrofie pod Smoleńskiem. Banda partyjnych sługusów wpadała na zmianę do kokpitu pilotów podczas podejścia do lądowania we mgle, wprowadzając swoje porządki. Wrócimy do tego.

Na wieść o tym, że już wkrótce Breżniew może poruszać się po Sejmie bez swoich goryli, niejaki Suski zaczął lamentować, że będzie na niego zamach. Na nikogo nie będzie, tylko na dziadygę będzie! Ale nie to jest w tym najstraszniejsze. Okazuje się bowiem, że WICEPREMIER D/S BEZPIECZEŃSTWA do tego stopnia zniszczył Służbę Ochrony Państwa i Straż Marszałkowską, że sam im nie ufa. Mało tego, uważa że te służby są tak niezdolne do pełnienia swych zadań, że nie są w stanie zagwarantować mu bezpieczeństwa nawet na ograniczonym terenie gmachu Sejmu, co nieszczególnie mnie dziwi, skoro służbom, a potem MSW szefował przestępca ułaskawiony jeszcze przed uprawomocnieniem wyroku przez partyjnego kolegę.

1984 = Ferma hodowlana.

Obiecałem powrót do Smoleńska. Pewnie czytaliście już, że od czasu przejęcia władzy przez PiS, w I Bazie Lotnictwa Transportowego odpowiadającej za transport najważniejszych osób w Polsce (w tym Prezydenta RP) zaczęli rządzić trzej nietykalni oficerowie, wzajemnie wyrabiający sobie samym uprawnienia instruktorskie, uniemożliwiający odbycie szkoleń innym kolegom, nagminnie łamiący procedury bezpieczeństwa. Najsłynniejsza udokumentowana sprawa, to „naprawa” ultranowoczesnego samolotu do przewozu najważniejszych osób w państwie drucikiem i zużytymi pierścieniami i dopuszczenie maszyny do lotu przez Atlantyk, co na lotnisku w USA wywołało poruszenie i osobne dochodzenie. Druga podobna, to dopuszczenie do lotu do Francji samolotu z pękniętą osłoną radaru – i to z osobami o statusie HEAD na pokładzie. Smoleńsk partyjnioków nie nauczył niczego.

To państwo zostało kompletnie zdemolowane przez gangsterów współpracujących z Breżniewem. Pod każdym względem i to już od pierwszych miesięcy po przejęciu władzy. Przypomnę, że na PAŃSTWO, składa się OBSZAR PAŃSTWA + OBYWATELE PAŃSTWA + WŁADZE PAŃSTWA + SYSTEM PRAWNY. Od momentu, gdy władze państwa (konkretnie premier Beata Szydło) odmówiły realizacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego, to państwo przestało istnieć. W każdym państwie znajdują się przestępcy, zdarzają się oni i we władzach, ale w momencie, gdy władza jawnie odmawia stosowania się do wyroku sądu, gdy jawnie pozbywa się norm prawnych, tego państwa już nie ma. Są zorganizowane grupy przestępcze próbujące poza prawem wymusić posłuszeństwo obywateli na terenie do tej pory zarządzanym przez państwo.