086. Husaria z Jedwabnego.

To, co się stało w piątek w polskim Sejmie, kwalifikuje się nie na blog, a do prokuratury. Do dalszego procedowania przesłano ustawę nakazującą prześladowanie społeczności LGBT. Nie chciałbym, by kiedyś trybunał w Hadze od tego właśnie wydarzenia rozpoczynał akt oskarżenia przeciw polskim zbrodniarzom szerzącym nienawiść na tle homofobicznym i rasowym (wiemy, co się dzieje na granicy z Białorusią). Wolałbym, by to Polacy postawili tę bandę przed swoim sądem i sami przypilnowali sprawiedliwości, zwłaszcza że wycierają swe mordy Narodem i religią. Nie bardzo w to jednak wierzę i już tłumaczę, dlaczego.

Mem z Sekcji Gimnastycznej.

Jeśli wierzyć słupkom, w Polsce politykom opłaca się prześladować najsłabszych. Gdy w kampanii wyborczej 2015 wyszła sprawa uchodźców, notowania partii nawołujących do odcięcia się od pomocy humanitarnej natychmiast poszybowały w górę. Mózg dzielnego narodu wysłał sygnał do swojej kupy, że jest wzywana na pilne spotkanie w majtkach. Dokładnie to samo się stało ostatnio, podczas kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Słupek poparcia dla PiS opada po każdej zbrodni zdemaskowanej w mailach Dworczyka, czy śledztwach dziennikarskich, bądź prowadzonych przez NIK, po coraz to nowych podwyżkach cen, zwłaszcza kontrolowanej przez państwo energii, jednak natychmiast idzie w górę, gdy można kamery skierować na INNYCH, OBCYCH.

Mem z Sekcji Gimnastycznej.

Dokładnie ten właśnie mechanizm wykorzystuje Kaczyński przekazując zbrodniczy projekt Kai Godek do dalszego procedowania. Nie dość, że wspomoże spadające notowania, to odwróci uwagę od przestępstw gospodarczych, korupcyjnych i nepotycznych dokonywanych przez funkcjonariuszy partyjnych i samego Breżniewa prezesa pana. Bo co innego można zrobić, gdy dziadyga przysypia, Banaś sypie, a dziennikarze wyśledzili, że skazany za ONANIZM W MIEJSCU PUBLICZNYM były rzecznik CBA, człowiek ułaskawionego przez Dudę przestępcy, Mariusza Kamińskiego (tego od preparowania fałszywych dowodów z pomocą przeróżnych agentów Tomaszów lub przekupywanych skazanych) odnalazł się na ciepłej posadce w tak znanej firmie państwowej jak Poczta Polska, a pracuje w dziale obronności i zarządzania kryzysowego.

Mem z Sekcji Gimnastycznej.

To nawet pasuje do Wolski: ONANISTA I EKSHIBICJONISTA zajmujący się obronnością, tylko trzeba coś wymyślić dla odwrócenia uwagi, np. ŁAPAJ DŻĘDERA!!! Pomogą faszyści, pomoże kościół, pomoże suweren. Najlepiej podlać to sosem patriotyczno-religijnym, to się nad Wisłą nadal sprzedaje. Uczciwi ludzie zajmą się obroną prześladowanych, a bandytom znów ujdzie na sucho. Taki przynajmniej widzę tu schemat.

Jacek Kleyff – Źródło.

„Gdy usłyszeli to, co śpiewam dwaj patrioci zawodowi, zaraz pytają Jezuitów o mój kręgosłup ideowy. A tamci, że ja sodomita, pół-Żyd, pół-złodziej i artysta. A ja na nazwy i na znaki sram! Nie fetysz granic mnie tu trzyma, lecz miejsca i w tych miejscach przyjaźń”. Często przypominam ten utwór. Tekst z 1975 roku, a wciąż mi bliski i niestety aktualny. To tak na wypadek, gdyby ktoś sądził, że Polska jest krajem nowoczesnym.

Lady Pank – O dwóch takich, co ukradli księżyc na żywo.

Zauważyliście, że nagle zwiększyłem ilość wątków politycznych? Nie wynika to z jakiegoś szczególnie większego zainteresowania tematem, po prostu zachorowałem, siedzę w domu i mimo, iż podobnie jak wynik Świechny, mój test na covid-19 był również negatywny, to jednak infekcja przytrzymała mnie w czterech ścianach i przed monitorem. Spędzałem więcej czasu na przeglądzie wiadomości, nie tylko politycznych. Jak zauważyliście, zrobiłem sobie mały przegląd strony „Sekcja Gimnastyczna” (kliknij tu – godne zobaczenia, większość moich czytelników prawdopodobnie od dawna ma tę stronę w ulubionych) i to właśnie ilustracje z Sekcji zdobią dzisiejszy felieton. Domykam też mój projekt filmowy, to już ostatnie tygodnie przed premierą. W międzyczasie oglądamy ze Świechną produkcje dużo bardziej znanych twórców. Najbardziej czekamy na „Wesele 2021” Smarzowskiego, nasze kino wyświetla ten film 12-go, 13-go i 14-go listopada. I wiecie co??? Już na forum pod tą informacją, jakiś zasraniec zastanawia się gdzie ta kombinatorsko-antysemicka, mordercza i zapóźniona Polska. Myślę, że najlepiej by było, gdyby to poznał na własnej skórze, na przykład niech spróbuje kibicować na „Żylecie” Legii, wymachując flagą Izraela. Zaraz by go uświadomiła HUSARIA Z JEDWABNEGO, przy pełnym wsparciu z ambony i trybuny sejmowej. Gdy ktoś nie wierzy, niech spróbuje sam. Zresztą…, podobny efekt przyniosłoby kibicowanie z tęczową flagą, bardzo ładnie widać to było podczas debaty nad projektem Kai Godek. Jakiś złamas przyrównywał osoby LGBT do bojówek faszystowskich, a inny się żalił, że mimo 140 tysięcy podpisów pod ustawą wprowadzającą prześladowanie osób nienormatywnych seksualnie, ktoś śmie się opowiadać przeciw temu projektowi. Faszystowskie Niemcy wprowadziły ustawy norymberskie we wrześniu 1935 roku, Wolska próbuje je wprowadzić w roku 2021. To pokazuje mentalne zacofanie naszej Ojczyzny. Poziom świadomości społecznej w Polsce jest taki, jak w Niemczech 86 lat temu. Ponieważ nie mam wątpliwości, że sejmowa nagonka dzieje się za przyzwoleniem niedołężnego satyra z ulicy Mickiewicza, na zakończenie wierszyk.

W samym środku Żoliborza

na ulicy Mickiewicza,

tam gdzie stoją liczne suki,

polsko-wolska jest granica.

*

Tam za płotem kaczy totem,

domek oraz człowiek stary,

który tutaj mieszka z kotem

i odprawia czary-mary.

*

„Pół Stalina, pół Hitlera,

dopraw wszystko Talibami,

zmieszaj to, na krzyż spozieraj,

potem czekaj na tsunami.

*

Gdy rozwalisz kraj do spodu,

rozpłacz się jak Becia Kempa.

Buty włóż, a potem chodu!

Ważne, byś nie zwalniał tempa.”

I żeby nie zostawiać Czytelników z bagażem złych emocji, podpowiedź, jak je rozładować. Ostatnio oglądam krókie filmy opowiadające o więzi między człowiekiem, a zwierzętami, także o innych przyjaźniach międzygatunkowych. Chociaż najlepiej samemu przyjąć pod dach jakieś zwierzę. Potwierdzają to liczne przykłady osób przygarniających zwierzęta ze schroniska, bądź znajdy z ulicy. Bardzo szybko okazuje się, że obu stronom właśnie tego było trzeba, co potwierdza przykład mój, Świechny i kota Ryszarda. A jeśli do tego dodać film, muzykę, książkę, wędrówkę, wszystko co budzi zachwyt, to przetrwamy.

085. A kto pyta, ten wielbłądzik.

Człowiek-budapren pełniący w najwspanialszym mocarstwie międzygalaktycznym urząd teoretycznego Marszałka Sejmu zapewnia, że jego przysypiający Breżniew jest w świetnej formie. Zważywszy na to, że zakładał już na publiczne występy buty nie od pary, maseczkę na oczy, zegarek do góry nogami, gadał do słuchawki, a słuchał mikrofonu telefonicznego, nie zapinał rozporka, miał kłopoty z utrzymaniem standardów czystości obuwia, mam tylko jedno pytanie, na które nie spodziewam się usłyszeć odpowiedzi partyjnioków, natomiast chętnie wysłucham koncepcji czytelników: Jak nasze słoneczko zachowuje się w chwilach, gdy poczuje się gorzej, skoro już wiemy co robi, gdy jest w doskonałej kondycji? Spożywa posiłki odwrotnym końcem układu pokarmowego???

VooVoo – Nie spać.

W związku z tym, że niejaka Kempa Beata po raz nie wiadomo który sugerowała, że opozycja to niemieccy dywersanci, a tzw. wolne media skupiły się na walnięciu w zatłuszczony łeb sugerowanym przez obrażanego polityka, mam 2 pytania do tzw. dziennikarzy: Czy wy macie głowy, by wam podczas deszczu wody do brzucha nie napadało, że nie rozróżniacie ciężaru zniewagi? To się tak robi od symetryzmu, czy od przyjęcia roli „Warren, przyjaciel wszystkich”?

W związku z rosnącą liczbą ofiar śmiertelnych Covid-19 w Polsce oraz z przodowaniem Rzeczypospolitej w tabeli zmarłych na inne niż koronawirus choroby, co oznacza dramatyczny zanik dostępności do ogólnej opieki medycznej, mam pytanie następujące: Czy obywatele tego kraju spisali najsłabszych na straty, łudząc się, że sami się do słabych nie zaliczają, czy jednak zaczną się w końcu domagać od władz przedstawienia planu gwarantującego przywrócenie wydolności służby zdrowia do poziomu sprzed epidemii?

Czy w związku z zapowiedzią podwojenia liczebności polskich wojsk, powstał plan pociągnięcia do odpowiedzialności karnej niejakiego Antoniego M., który prowadził działania dywersyjne, skutecznie blokując modernizację armii, zrywając wszystkie kontrakty i marnując środki finansowe na niemoty z WOT i korpusu kapelanów wojskowych?

Czy w związku z groźbą III wojny światowej ogłoszoną przez coraz bardziej teoretycznego premiera, Morawieckiego Mateusza, moglibyśmy się dowiedzieć w jakim sojuszu zamierza on wystawić polskie wojsko do tych niewątpliwie interesujących igrzysk? I co znaczą „wszelkie dostępne środki”, groźbą użycia których straszył pan Mateusz Unię Europejską? Kosynierów? Operatorów dzid bojowych? Procarzy? Pogrzebowych oddziałów kapelanów polowych?! Milion samochodów elektrycznych? A może po prostu ciężkiego pierdolca i kuku na muniu?!

Ralph Kamiński – Kosmiczne energie.

Wiedzieliście, że Polska posiada agencję kosmiczną, która ma swoją radę, a jej szefową właśnie została absolwentka Międzywydziałowych Studiów Wschodniosłowiańskich? To już wiecie! Doświadczenie zdobywała w kancelarii prezydenta, TEGO PREZYDENTA (podpowiedzi: samolot, brzoza, jebudu)! Zaczynam się obawiać zderzenia z jakąś planetoidą lub co najmniej z satelitą! A Wy???

Lech Janerka – Reformator.

Pan Zbyszek, znany jako Poseł Zero (szef MSZ i prokuratury) pokłócił się z panem Piotrusiem, znanym jako Tablet Prezesa (szef MKDNiS) o proponowany wygląd nowego godła. Moje pytanie brzmi: Jak oceniacie mój projekt zmian: Nowe godło powinno być nowoczesne i religijne. Orzeł w koronie i aureoli, wokół której wyświetlają się paski Wiadomości TVP. Ptak nie może być goły, bo się źle kojarzy, jak dżęder jakiś. Należy założyć mu dres z napisem ORLEN, jak u Kubicy. I dopiero na ten dres można nałożyć krzyż, na grubym, złotym łańcuchu, jak u prałata Jankowskiego lub księdza biskupa generała dwojga imion. I szpony ze złota, tak, ale na sportowo, niech one wystają z klapków jakiejś polskiej firmy. STOMIL na przykład. I ten orzeł powinien być imienia świętego Jana Pawła II oczywiście. Hymn też można zmienić, bo tego to ani zaśpiewać, ani zatańczyć prezes nie potrafi. „Miała matka syna, niech żyje wolność, wolność i swoboda” niech będzie. Śliczne, prawda? ABBA ojcze, BONEY M. matko!

Prywatnie: Żona mi się pochorowała, zadzwoniła do naszej przychodni, by się zarejestrować i natychmiast wyznaczono jej termin testu (odbył się on 2 godziny i 50 minut od przekazania lekarzowi pierwszego kontaktu informacji o złym samopoczuciu). W centrum testów przeważali ludzie w świetnej kondycji. Po prostu mieli kontakt i dostali skierowanie z tego powodu. Dzięki temu, szansa wykrycia zakażonych we wczesnym stadium choroby jest bliska 100%. Tak oczywiście dzieje się w Irlandii. Jak to się ma do polskich standardów? Jak to wygląda nad Wisłą?

Znacie Ojca Teda? Kultowy serial komediowy „Father Ted” kpił z irlandzkiego kościoła czasów Wojtyły tak mocno, że co bardziej katoliccy katolicy się na niego poobrażali, gdzieniegdzie był zakazany. W naszym Tesco pełne 3 sezony + dodatki kosztują jedyne 18 euro! To już wiecie, co oglądamy od dwóch wieczorów? Jak mi kiszek ze śmiechu nie poskręca, to dziś zaczynamy drugi sezon.

I na zakończenie porównanie znalezione na portalu Onet, które rozbawiło mnie i Świechnę. W filmie „Indiana Jones” była taka scena, gdy tytułowego bohatera próbował zatrzymać wymachujący szabelką koleś. Dr Jones pokręcił z politowaniem głową, powoli wyciągnął rewolwer, wycelował i położył jednym strzałem idiotę. Dokładnie to samo zrobił dziś TSUE z wymachującym tym i owym Morawieckim, nakładając na Polskę milion złotych kary za każdy dzień ignorowania wyroków trybunału. To jak, budzimy Breżniewa?

084. Sensacja etnograficzna w Polsce.

Sensacja etnograficzna w Polsce. Koalicji rządzącej udało się stworzyć nowy naród. Składa się z 31 osób, posiada umiejętność czytania i pisania na poziomie wczesnym-podstawowym. Ciekawą cechą jest, że uważa się on za naród polski i zdaje się nie ogarniać faktu, iż rzeczywista liczebność Narodu Polskiego (wraz z Polonią) określana jest na 50 do 57 milionów, czyli jakieś 1 700 000 razy więcej, niż wynosi liczebność ich społeczności. Mimo niewielkiej populacji i stosunkowo niskiego poziomu rozwoju (poziom przedszkolny przeciętnego Polaka), nowo utworzony naród potrafi przeprowadzać zorganizowane akcje, zwłaszcza gdy chce pokazać focha. Zasłynął odsyłaniem książek Olgi Tokarczuk, każdy członek owego narodu odesłał jedną pozycję. Analiza stanu książek pozwala przypuszczać, że książki nie były czytane, za to były pomazane (stąd stopień rozwoju nowego narodu określa się na 3 do 6 lat przeciętnego Polaka). Nie lekceważmy jednak tej społeczności, bo ich akcja wsparła fundację zajmującą się walką o prawa osób LGBT+. Fundacja Olgi Tokarczuk zlicytowała zwrócone pozycje. Okaleczone książki, podobnie jak to się dzieje z seriami znaczków pocztowych lub banknotów z błędem, osiągnęły na aukcji nadspodziewanie wysokie ceny, najdroższa z nich, pobazgrana słowami „oszustka, zdrajca, targowica, za to ten twój nobel?” osiągnęła cenę 5101 złotych. W sumie konto fundacji walczącej o prawa osób LGBT+ wzbogaciło się dzięki nowo odkrytemu narodowi dokładnie o 40 322 złote i 43 grosze (mowa oczywiście o polskich nowych złotych), średnio przypada więc 1300 złotych na każdego biorącego udział w narodowym odsyłaniu.

Książka terapeutyczna dla nowo stworzonej nacji.

Nieoficjalne źródła donoszą, iż poruszeni społeczną aktywnością nowej nacji Polacy postanowili ufundować im 31 egzemplarzy (dla każdego po jednym) wzruszającej powieści o koniu, który pracował w kopalni, by podnieść ich stopień rozwoju do poziomu co najmniej drugo-trzecioklasisty, zabiegają też o wysłanie do tego narodu zawodowego bibliotekarza z misją nauczenia ich właściwego korzystania ze słowa wydanego drukiem. Ja zaś chciałem z tego miejsca zaapelować do Polaków o przesyłanie tej mikrospołeczności możliwie prostych książek, najlepiej z obrazkami, by nie zrażali się, gdy nie rozumieją tekstu. Ode mnie dostaną „Bajki terapeutyczne” Marii Molickiej.

083. Mniej mam i mniemam, że nie mam ja mienia.

Po powrocie z Polski złapałem się na haczyk zarabiania, aż wstyd się przyznać, ale zaledwie pojedyncze dni byłem w stanie poświęcić Świechnie-Małżonce i sobie samemu. W końcu miarka się przebrała i odrzuciłem wszystkie oferty pracy na najbliższy tydzień, puszczając mimo uszu komplementy centrali mające skłonić mnie do wynajęcia im swojego czasu. Nie wszystko da się kupić za pieniądze – nie chciałbym naśladować tych z moich znajomych, którzy o tym zapomnieli.

W pierwszy dzień wolnego Świechna wyciągnęła mnie na obiad do restauracji z pobliskiej wsi. Jadłodajnie Irlandii to dla mnie, Polaka, prawdziwy fenomen. Miejscowość z populacją nie przekraczającą 1500 osób, posiada 4 restauracje oraz jedno stoisko z fastfoodami na stacji benzynowej. O ile 3 restauracje nastawione są na zamożniejszych klientów przyjeżdżających na znane w środowisku pola golfowe, to czwarta jest typowo rodzinnym miejscem obleganym przez rodowitych mieszkańców. I właśnie tam zachwycałem się niezwykłej dobroci chowderem i sałatką z sera koziego. Mamy wreszcie czas, by wspólnie doświadczać i o tym rozmawiać, a jest o czym.

Na przykład o familii Beksińskich, których okruchy życia poznawaliśmy w „Ostatniej rodzinie”, fabule Jana Pawła Matuszyńskiego i dokumencie Marcina Borchardta „Beksińscy – album wideofoniczny”. Bardzo różne obrazy, ale z jedną cechą wspólną: Oba pokazują poważnie zaburzoną rodzinę i jej próby mierzenia się z niełatwą rzeczywistością, ujęte w niepowiązanych ze sobą ciągiem przyczynowo-skutkowym scenach. Mnie ten sposób odpowiada, pozwala poczuć chaos w jakim zanurzeni są bohaterowie. Oszczędzę jednak Czytelnikom moich mniej lub bardziej udolnych prób analizowania postaci (być może Świechna się o to pokusi, bo wiem, że przygotowuje na ten temat swoją notkę), a skomentuję jedynie to, co odkryła moja Małżonka na pewnym forum filmowym, gdzie jakiś urażony fan Tomasza Beksińskiego oburzał się na przedstawienie go jako (cytuję) „nieudacznika”, wywołując tym dyskusję, czy legendarny tłumacz i prezenter radiowy nim był, czy też nie. Zdradzę Wam, że poczułem w tym momencie bezsilność, ręce i nogi mi opadły, bo naprawdę nie wiem, co trzeba zrobić, by do Polaków dotarło, że zaburzenia psychiczne, bądź ich brak nie świadczą o byciu, bądź nie, nieudacznikiem. Zaburzenia, które nie zawsze muszą być nawet jednostką chorobową, a raczej innym sposobem odbierania bodźców zewnętrznych. A filmy zobaczyć warto, bardzo warto, po to chociażby, by zobaczyć jakie problemy napotykają ludzie z niezdiagnozowanymi problemami natury psychicznej. Korciło mnie, by napisać „ze spektrum autyzmu”, ale choć to prawdopodobne, to przecież diagnoza mogłaby być zupełnie inna, a dodatkowo poszerzona o problemy współistniejące. Mam na myśli głównie Zdzisława i Tomasza, ale przecież Zofii też by się przydała wizyta u psychoterapeuty.

Paweł Aldaron Czekalski – Niemanie.

Rozmawialiśmy też o Polsce, o tym, że rodzicom Świechny rachunki za ogrzewanie wyskoczyły pod tysiąc złotych miesięcznie (pomyślałem o słowach piosenki, które zawarłem w tytule notki), a rząd z Matouszem na czele kompromituje się żulerskimi wystąpieniami w Europarlamencie. Przy całym poczuciu upokorzenia, jakie mam z powodu tej władzy, rozśmieszyła mnie Becia Szydło, pyskująca z mównicy Europarlamentu „ODCZEPCIE SIĘ OD POLSKI”. A przecież Unia nic innego nie zamierza zrobić, jak tylko odczepić się od Polski, uwalniając ją od wrażych unijnych pieniędzy przynoszących według wyliczeń Jakiego same straty. Podstawą prawną jest powiązanie planowanych wypłat pomocy solidarnościowej z praworządnością, a że Polska nie jest państwem prawa, expremierka teoretyczna wie najlepiej, gdyż osobiście NIE WYKONAŁA WYROKÓW Trybunału Konstytucyjnego własnego kraju (więc nie chodzi o prymat sądów polskich nad unijnymi, ale o prymat Kaczyńskiego nad sądami), a później wybrała nielegalny trybunał z politykami i przestępcami w składzie, w tym z komunistycznym przestępcą sądowym oraz małżonką TW Wolfganga, której KRS nie wydała zgody na powrót do pracy sędziny.

Wróćmy jednak do wystąpień PiSowskich polityków w Europarlamencie. Zostali wezwani do złożenia wyjaśnień, w celu uruchomienia pomocy finansowej dla Polski. I teraz zadanie dla Czytelników:

Dwóch obywateli ubiega się w banku o pomoc finansową, więc zostali poproszeni o udokumentowanie wydania środków z poprzedniej pożyczki zgodnie z deklarowanym celem. Wskaż tego z nich, który otrzyma pożyczkę oraz tego, który uprzejmie, aczkolwiek stanowczo zostanie odprawiony z kwitkiem:

OBYWATEL A, który przyniósł do banku faktury dokumentujące wydatki, czy OBYWATEL B pyskujący, żeby się bank odpierdolił od jego rodziny, bo tak w ogóle, to pan Iksiński niczego takiego nie musiał dowodzić, więc z jakiej racji on musi.

Innym tematem poruszanym przez nas ostatnio w domowych dyskusjach, było wychodzenie niektórych szkół polskich przed szereg i wdrażanie Czarnkowego wychowania do cnót niewieścich, zanim jeszcze w odpowiednim rozporządzeniu minister zdołał wyjaśnić, czego oczekuje. Podobno padały oczekiwania nauczycieli co do stroju dziewcząt, który (cytuję) „ma nie kusić chłopców”. Komentarz Świechny, która kilkanaście lat przepracowała w zawodzie nauczycielskim był krótki, cytuję: „W środowisku nauczycielskim zawsze było wielu konformistów, którzy tak samo płakali publicznie po Stalinie, jak i po JPII”. Ja z kolei zatrzymałem się na kilku gniewnych komentarzach wobec „strażników cnót niewieścich”, bo moje myśli uciekły w kierunku tego, czego ja bym chciał, by młodzież została nauczona w temacie wpływu ubioru na seksualność i w ogóle wpływu ubioru na odbiór otoczenia. Przede wszystkim marzy mi się, by młodzi ludzie nauczyli się, że mają prawo do atrakcyjnego wyglądu, mają prawo do pewności siebie, mają prawo dbać o siebie tak, jak umieją, właśnie po to, by mogli się czuć atrakcyjnymi dla innych, a dla rówieśników w szczególności. A potem zacząłem to w myślach rozwijać tak rozlegle, że w tym momencie nie chce już mi się tego przelewać na blog.

I jeszcze jedna moja rozmowa ze Świechną…: O szukaniu siebie, o drodze jaką przebyliśmy, by się odnaleźć, aż nasza dyskusja zeszła na pewne cechy, które zachowałem z dzieciństwa podczas, gdy większość moich rówieśników zdążyła się ich pozbyć. Opowiedziałem o chwili, w której wychwyciłem, że coś takiego się dzieje, Wam też powtórzę: Co wakacje widywałem się z kuzynem i do pewnego momentu, gdy miał lat może 10, może 12, nie miał problemu, by wyjść ze mną poza miasto na czereśnie, orzechy (teraz przypomniałem sobie, że dotyczyło to również wypadów w ruiny zamku), aż pewnego lata napotkałem opór. Wszystko się zmieniło, na owoce chodzić mu się „nie opłacało”, do zamku to w ogóle nie wiadomo po co iść, skoro daleko i pod górę, a nic z tego nie wynika. Do tego wkradł się bezsensowny pośpiech, niecierpliwił się nawet, gdy zbyt długo sznurowałem buty, przestaliśmy łazić dla łażenia, a zaczęło się chodzenie w konkretne miejsca na skróty, najszybszą trasą. Skończyła się pewna epoka, to był dla mnie niemały szok, nie wiedziałem co się stało i dlaczego.

Do dziś chodzę, by się przejść, zdarza mi się przejechać samochodem, by się przejechać (gdy aura nie sprzyja chodzeniu). I znalazłem kogoś, kto chodzi ze mną i szczęśliwym zbiegiem okoliczności jest mą Małżonką 😉