000. Skąd ta zmiana.

Dziś zaczynam ostatni rok przed pięćdziesiątką. Nie jest to dla mnie data przełomowa, ale uznałem ją za dobrą propozycję dla wyznaczenia momentu przejścia na inną formułę blogowania. Zupełnie nie mam już serca do felietonów politycznych, łopatologiczne komentarze do zjawisk społecznych również przestały dawać mi radość. Dziesięć lat temu aż przebierałem nogami, by opowiedzieć wszystkim o swoich małych odkryciach, podzielić się swoim spojrzeniem na sprawy, które uważam za istotne i przekazać to w możliwie najbardziej przystępny i analityczny sposób. Dziś wolałbym to robić w nieco bardziej wyrafinowanych formach, jak opowiadanie, powieść, może w końcu dojrzałbym do dramatu. Chętnie wypowiedziałbym się wierszem, który można potem zaśpiewać. Tylko, że nie są to formy na ukazującego się w miarę regularnie bloga. Zresztą nie chcę nikomu już niczego tłumaczyć. Wolałbym zapamiętać swoje myśli, emocje, przeżycia….

Mam szczęście mieszkać pod jednym dachem z kobietą życia, dziewczyną-żoną. Każdy dzień, to małe radości, wspólne pasje, rozmowy…. Wyprawy, film, teatr, jeśli tylko czas i kondycja pozwoli. Brakuje nam dnia nawet teraz, kiedy z powodu pandemii nie chodzimy do pracy, a z wypraw możemy sobie pozwolić co najwyżej na spacer na jedną z naszych dwóch plaż. Jednak po miesiącu będę pamiętać tylko, że było nam dobrze i nie nudziliśmy się ani przez chwilę. Chciałbym coś z tego ocalić. To nie znaczy, że nie będę wspominał o sprawach społecznych, czy polityce, tyle że będzie to bardziej lakoniczny zapis myśli i uczuć spowodowanych jakimś wydarzeniem, niż opracowanie przedstawiające mój tok myślenia. Czyli dziennik, ale bez presji codziennego uzupełniania. Zapraszam.