032. Nadchodzą wybory, oddaliśmy głosy i w gory!

Góry Cooley, to niewielki masyw górski zajmujący Półwysep Coooley. Ani długości 2 głównych łańcuchów wchodzących w skład tych gór (żaden nie przekracza 10 km), ani wysokości szczytów nie robią większego wrażenia. Mimo to, we wtorek z nieukrywaną radością wyruszyliśmy na Slieve Foye (588mnpm), ich najwyższy szczyt, zwany też Górą Carlingford. Ukształtowanie terenu (strome, granitowe wypiętrzenie) oraz krajobraz z nawiązką rekompensują niezbyt imponujące suche liczby. Góra wznosi się na brzegu Morza Irlandzkiego, od południa ogranicza ją Zatoka Dundalk, a od północy Jezioro Carlingford, będące tak naprawdę zatoką morską, którą widzimy spoglądając w dół. Jeśli podniesiemy wzrok w tym samym kierunku, zobaczymy jak na dłoni całą panoramę Gór Mournes. Spoglądając na wschód (z lekkim odchyleniem na północ) widzimy na horyzoncie Wyspę Man, natomiast południowy widok zamykany jest Półwyspem Howth i Górami Wicklow. Najkrótszą panoramę mamy na zachodzie, bo widok ogranicza masyw Slieve Goulion, mimo to widok (granitowy grzbiet główny i dolina rzeki Newry) jest wystarczająco zachwycający.

Początkowo podejście od Carlingford wygląda jak spacer miejskiego bogacza, w cieple z widokiem na liczne wille i ogrody schodzące do zatoki. I to jest tradycyjnie czas, który ze Świechną poświęcamy na rozmowy o wymarzonym domku, bo rzeczywiście jest ich tam co najmniej kilka, spełniających nasze skromne wymagania :-). Beztroska kończy się po dojściu na siodło, gdzie wiatr bez ostrzeżenia wzmaga się na tyle, że utrudnia rozmowy, a szlak rusza ostro pod górę. Tu zaczyna się królestwo granitowych skał i uskoków i lepiej nie zmylić drogi.

Szczyt wiadomo, raczy nas pięknym widokiem i porywami wiatru. To jest stan permanentny, jedynie kilkanaście dni w roku jest tu bezwietrznych. Dla urozmaicenia zeszliśmy północnym zboczem, dużo ostrzej nachylonym, wilgotnym, pełnym podziemnych i naziemnych cieków, momentami tworzących bagniste połacie. To zdecydowanie trudniejsza strona góry i w dodatku kompletnie nieoznakowana, więc miło tędy wędrować z kimś, kto wie, którędy iść. Niewielkie pomyłki w nawigacji grożą przykrym zaskoczeniem. Widoki rekompensują wysiłek, warto więc poznać i to zejście.

Z Półwyspem Cooley wiąże się szereg wczesnośredniowiecznych legend podobnych epopejom i często do nich zaliczanych. Jednym z najbardziej znanych jest mit o uprowadzeniu byków z Cooley, a wgłębiając się w opowieść, odkrywamy powiązania z innymi legendami ulsterskimi. Wszystko to do kupy wzięte wzajemnie się wyklucza, taki jest tam galimatias rzeczowy, stąd od razu moje skojarzenia z równie niespójną i mętną Biblią. Znajdujemy tam różne wersje przygód bohaterów, fantazja twórców wydaje się być niczym nieograniczona, a już najmniej rozumem, ale zbiór tych legend, to jeden z największych zabytków literackich Irlandii, spisany w kilku językach (staroirlandzkim, średnioirlandzkim, wczesnoirlandzkim), zachowały się trzy rękopisy z XI i XII wieku, spisujące dawne mity.

Chciałem Wam jeszcze napisać o moich ze Świechną rozmowach dotyczących zaburzeń psychicznych w rodzinie Beksińskich i nie tylko, ale gdy zdałem sobie sprawę, ile znam osób, których życie jest niszczone przez tego typu choroby, popadłem w takie przygnębienie, że mi się odechciało. Ograniczę się do stwierdzenia, że w Polsce nie ma ani wiedzy na ten temat, ani powszechnej opieki psychiatrycznej i psychologicznej, choć oczywiście prowadzi się leczenie, często z dobrymi wynikami. Kluczem jest słowo „POWSZECHNA”. Z braku wystarczającej opieki, lukę wypełniają przeróżni szarlatani i uzurpatorzy, jak egzorcyści, księża, prokuratorzy i sędziowie, czasem nauczyciele, ba, powstało nawet takie kuriozum, jak trener personalny.

Dave Brubeck – Take Five.

Nieuchronnie zbliżają się wybory. My już swoje głosy dostarczyliśmy najbliżej naszej komisji, jak to było możliwe, dalej muszą iść pocztą, bo taki jest prikaz i już. To już ostatnia szansa, by przywrócić w Polsce demokrację, którą niemal dokumentnie zniszczył w ciągu 5 lat Kaczyński i jego niewolnicy. Począwszy od tego, że media publiczne i kościelne stały się mediami partii Kaczyńskiego, prokuratura stała się podległa jednemu z najbardziej tępych partyjnioków, jakich zna historia, niejakiemu Ziobrze Zbigniewowi, pełzający zamach na sądy trwa przez 5 lat, a w efekcie sędziowie są prześladowani za pomocą mobbingu, TK został obsadzony przez niemniej jak Ziobro upartyjnionych aparatczyków, w tym Przyłębską Julię niekryjącą się z zażyłością z Kaczyńskim małżonkę TW Wolfganga, a także komunistycznego przestępcę sądowego, prokuratora stanu wojennego Piotrowicza Stanisława oraz znaną z żulerskiego języka towarzyszkę Pawłowicz Krystynę zwaną tu i ówdzie Plugawym Krystynem. Spółki skarbu państwa przeszły we władanie Misiewiczów i PiSiewiczów, w NiK rządzi Republika Banasiowa, partyjniocy bez żenady prowadzą propagandę z ambon kościelnych – w tym z faszyzującej, politycznej chlewni zwanej niegdyś Jasną Górą. Media rządowe i kościelne prowadzą nagonkę na obcokrajowców i osoby nienormatywne seksualnie oraz zmasowaną krucjatę przeciw kobietom, jednocześnie prokurator generalny Ziobro ukrywa pedofilów kościelnych, a także rekomenduje ułaskawienie pedofila cywilnego. Telewizja publiczna wspierana szczujnią Karnowskich i Rydzyka, prowadzi kampanię oszczerstw przeciw każdemu, kto zagraża partyjniokom Kaczyńskiego. PiS wprowadziło bowiem komunistyczną zasadę „kto nie z nami, ten przeciw nam”, więc według ich nomenklatury, jeśli coś nie jest PiSowskie, to jest „z układu”. Tutaj policją zarządza przestępca skazany wyrokiem sądowym, a ułaskawionym przez… no właśnie…? Najbardziej haniebną postacią tej dziwnej hybrydy faszyzmu i komunizmu z elementami państwa wyznaniowego jest teoretyczny prezydent Duda, podpisujący nawet bez udawania że czyta, ułaskawienia pedofilów, partyjne ustawy, czy ułaskawienia dla przestępców, najczęściej widywany na klęczkach, bądź w dziwnych przykucach, znany z poszukiwań wrażeń u różnych „Dzikich Foczek „ i „Ruchadełek Leśnych”. Swą pierwszą kadencję zaczął od nocnych meldunków na Żoliborzu oraz od pomówienia poprzedniego prezydenta o rozgrabienie Pałacu Prezydenckiego. Osławiony audyt winy prezydenta Komorowskiego oczywiście nie wykazał, za to dowiódł, że Duda jest kłamcą, ale następujące po tym wybory parlamentarne wygrało PiS. Nie ma w słowniku słów dostatecznie obelżywych, by opisać tego ubezwłasnowolnionego aparatczyka, który na finał swej kampanii jako jedyny prezydent w historii zaczął szczuć niczym internetowy troll, a to na osoby LGBT, a to na Niemców, a to znowu na Warszawiaków i Krakowiaków, próbując za wszelką cenę potrząsnąć tematami dzielącymi Polaków. W państwie prawa, bezwolny człowiek z budyniu zostałby odstawiony na boczny tor, zanim by się stał rozpoznawalny. Ale tu jest Polska. Skoro już musieliśmy go poznać, to pomóżmy mu się znaleźć tam, gdzie jego miejsce, żeby dziadyga z Żoliborza nie miał interesu go dłużej molestować długopisem.

Wieczne szusowanie

racz mu dać przez głosowanie.

W Gruzji, Kazachstanie,

Turcji bądź Azerbejdżanie.

Ramen.

Wały Jagiellońskie – Grusza a sprawa polska.

My już swe głosy oddaliśmy, Trzask i już wiecie. Jutro wybieramy się na jedną z najbardziej widowiskowych gór Irlandii, Croagh Patrick. Na nas wyniki wyborów w Polsce będą mieć znikomy wpływ, ale mieszkającym w kraju radziłbym potraktować elekcję priorytetowo. Nawiązując do utworu Wałów Jagiellońskich: Mamy nadzieję, że znajdziecie dość siły, by tę gruszę zrównać z ziemią. My zrobiliśmy, co do nas należało, czas na Was.

10 myśli w temacie “032. Nadchodzą wybory, oddaliśmy głosy i w gory!”

  1. Nie zazdroszczę, bo też łażę po górkach, ale wiadomo, u Was tam inne góry, marzenie…
    Gdy rozglądam się wokół, widzę jakby coraz więcej osób z zaburzeniami i to widocznymi (mowa ciała, mówienie do siebie, gestykulowanie, drgawki) i obawiam się, ze teraz, gdy do lekarza trudno, będzie gorzej.
    Miłego wędrowania, pozytywnego rozmyślania:-)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Polskie góry uwielbiam równie mocno i bardzo za nimi tęsknię. Ponieważ jednak nie da się być w dwóch miejscach naraz, coś musimy wybrać.
      W temacie zaburzeń, ja z kolei zaczynam sobie zdawać sprawę, że wiele osób, które kiedyś uważałem za „cudaków” albo „upierdliwych złośliwców”, było obciążonych poważnymi zaburzeniami, z którymi sobie próbowali na swój sposób radzić, bo nikt im, niestety, nie był w stanie podsunąć sposobów konstruktywnych.

      Polubienie

  2. Rany, jak tam jest pięknie. I takie góry bardzo mi się podobają. Widać, wszystko widać, daleko widać. Beskidy są zalesione, łatwiej wędrować, ale tych widoków nie jest aż tak wiele. Moja klaustrofobia czasem i w Beskidach odzywa się. A u Was…dziko, szeroko, wprost bajka. A ja myślałam, że Wy mieszkacie na południowym zachodzie Irlandii. Potem poszukałam na mapie i okazało się, że to północny wschód. Tak? Na przeciwko wyspy Man? Mam zwyczaj sprawdzać na mapie miejsca, o których czytam. Czy to artykuł, czy książka, czy blog.
    Jutro pójdziemy. jestem w takim zawieszeniu między wygramy i między nie uda się. Strasznie męczące uczucie. Nie znoszę takiego czekania.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Irlandzkie góry są zatem dla Ciebie, bo są nagie niemal w całości. Co nie znaczy, że ich całość jest milutką łączką kwiatową, to byłaby duża pomyłka, uczynić takie założenie. Oprócz przepaści i uskoków skalnych, często występują tam nieprzyjazne, kłujące krzewy, ale chyba najgorsze są podmokłe, bagniste połacie, na które zapuszczają się jedynie posiadacze skrzydeł, czyli owady i ptaki. Nawet owiec tam nie uświadczysz, a to znak, żeby nie próbować przejścia na skróty.
      Mieszkamy prawie naprzeciwko wyspy Man, trochę na południe od niej, ale bywamy wszędzie. Na południowym zachodzie mieszkałem kiedyś ja sam, przez pierwsze 3 lata pobytu w Irlandii. Właśnie wróciliśmy z zachodniego wybrzeża, co niewątpliwie opiszę, na razie wspomniała o tym Świechna, która oprócz tej krótkiej wzmianki, szykuje dłuższą relację na blogu „Mysz galaktyczna”.
      https://swiechnodrom.blogspot.com/2020/07/postscriptum-207.html

      Polubienie

  3. moje dwie Byłe Ladies są w komisjach wyborczych, co mnie bardzo cieszy, bo obie są „nasze” /w sensie: niechętne neokomunie/ i można liczyć na to, że w tych komisjach przekrętów raczej nie będzie… też bym chętnie w to wszedł, w końcu 2 x 350 pln na drzewie nie rośnie, ale pewne obowiązki natury rodzinno – medycznej za bardzo mi na to nie pozwalają…
    jeśli chodzi o spodziewany wynik, to szanse /z neutralnego punktu widzenia/ szacuję jako nadzwyczaj wyrównane… i będzie jak będzie: albo kij w szprychy faszystowskiemu bolszewizmu, albo co najmniej trzy lata w mrocznej dupie i znikąd pomocy, nie licząc kałacha zabunkrowanego w piwnicy…

    plenery na fotkach postrzegam jako transcendentne, to nie ma co gadać, tylko trzeba percepować i być w tym…

    a na koniec nowa wersja starego kawału:
    Pałac Prezydencki. Za oknem słychać tupot wielu kroków.
    – Agato, co tam się dzieje na ulicy?
    – Nic specjalnego. Po prostu przechodzi ludzkie pojęcie.
    p.jzns 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. No i chyba przeszło ludzkie pojęcie. Rzeczpospolita Żulerska znalazła więcej zwolenników, po raz kolejny za sprawą zdrady kościelnej Targowicy, która wbrew Konstytucji, wbrew Konkordatowi, wbrew prawu wyborczemu, prowadziła agitację z ambon, udostępniając je także partyjniokom. Gratuluję tym z opozycjonistów, którzy nadal wspierają Kościół. Koń trojański, to przy tym mały pikuś. To raczej tak, jakby prowadzić obronę Częstochowy, jednocześnie wpuszczając uzbrojonych Szwedów na klasztorną wieżę.

      Polubienie

    1. Dzięki, wyprawa była udana niesamowicie. Oj, a w jak pięknej okolicy byliśmy przedwczoraj… Coś tam wkrótce opiszę, ale tam trzeba samemu sobie się powłóczyć.

      Polubienie

Dodaj komentarz