121. Kontakt z elektoratem w terenie.

Rok wyborczy 2023, ostatnie okrążenie przed metą. Partia rządząca w panice zgarnia pod siebie wszystko, co da się ukraść „w imieniu państwa”. Jak to przypadkowo udało się zauważyć profesorowi Matczakowi (prawników traktuję jak członków zorganizowanej grupy przestępczej, stąd moje ograniczone zaufanie do nich), jest to zachowanie typowe dla robola okradającego własny zakład pracy. Jak reaguje najwspanialszy z Narodów…? Albo inaczej…, co musiałoby się stać, żeby odsunąć tę złodziejską bandę od władzy?

Najpierw popatrzmy na zdjęcie powyżej (z portalu Onet). Rok 1983, Roman Kłosowski w spektaklu „Seks i polityka”. Myślałem początkowo, że to satyra na pewnego prezesa najwspanialszego z Narodów, ale kto o nim wtedy słyszał? Przyjrzałem się postaci raz jeszcze i dotarlo do mnie, że właśnie taka karykaturalna postać trzyma za pysk Naród, który się jeszcze z tego cieszy. A jak się nie cieszy, to twierdzi, że to WINA TUSKA.

Tak, tak. „Wina Tuska”! Po raz kolejny dotarlo do mnie, że tchórzliwy narodek ma marne szanse na jakąś rewolucyjną zmianę jakości swojego życia, bo NIE CHCE PRZYJĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SWOJE DECYZJE. Ktoś mi na blogu napisał, że PiS doszło do władzy przez Tuska. Jasne, no przecież!!! Suweren głosował na zbrodniarzy sądowych pokroju Ziobry, Kamińskiego od służb, agenta Tomka, Macierewicza, bo mu Tusk kazał. Zapomniał o prowokacjach na Kwaśniewskiego, Leppera, kobiece ofiary „podbojów” agenta Tomka, zapomniał akcję na Blidę, bo mu Tusk to zaordynował. Miller najpierw wykosił starą gwardię Kwaśniewskiego i młode wilczki Napieralskiego, a potem ostatecznie skompromitował to, co zostało z SLD wystawiając Madzię Ogórek do wyścigu o prezydenturę, bo była ładna, a tak w ogóle to przez Tuska. Zandberg zamiast pracować nad stworzeniem jednej lewicowej koalicji, wystawił osobno własną partię, bo Tusk mu tak polecił. Prawie 9% ważnych głosów padło na Kukiza, Liroya, bo Tusk Suwerena do tego zmuszał. Wyborcy Samoobrony z 2007 przestali na nią głosować, bo Tusk im rozkazał, podobnie jak elektoratowi Ruchu Palikota z 2011 nie zezwolił ponownie oddać głosów na to ugrupowanie. Gowin oczywiście połączył się z PiSem, bo…., tak, tak…, Tusk mu tak powiedział!!! Wyborcy opozycji dalej wspierali finansowo duchownych i chodzili do kościółka, którego to funkcjonariusze walili w przeciwników PiS ze wszystkich ambon i mediów kościelnych, bo… WINA TUSKA!

Tusk ma bez wątpienia swoje za uszami i można go oskarżać o wiele spraw, ale fochy Polaka-Cebulaka do nich nie należą.

Dramatycznie mało Polaków dojrzało do tego, by na co dzień uznawać swoje pomyłki i je najzwyczajniej w Świecie korygować. Widać to świetnie przy sprawie Wojtyły. Wystarczy obejrzeć filmy z kazań Kremówy podczas licznych wizyt w Polsce, zwrócić uwagę, jakie rzesze mu bezmyślnie czopkowały, ciężko im będzie uznać to za błąd. Przecież dokument wyemitowany w TVN nie jest jakimś zaskoczeniem, żaden władca cywilizowanego Świata nie mianował tylu pedofilów na poważne stanowiska, jak to zrobił Wojtyła, nie mówiąc już o tym, że nikt z przywódców demokratycznych nie przytrzymałby ich na stołkach przy takich oskarżeniach. I jaka jest reakcja? Zamiast powiedzieć: „Zachowałem się nieodpowiedzialnie, byłem bezmyślnym wyznawcą bez żadnych racjonalnych powodów lub jedynie z powodów politycznych”, to co się rozlega? Co mówi taki Michnik? Najpierw, że nie wierzy, potem jak już ma dokumenty podstawione pod nos, mówi że nie można wszystkiego sprowadzać do pedofilii. Tak reaguje ten niby-oświecony, bo przecież przeciętny Cebulak będzie krzyczeć, że to fałszywki SB. Oczywiście zgadzam się, że bezpieka majstrowała przy Kościele, ale raczej szantażem zmuszając kościelnych pedofilów do współpracy, więc Wojtyła kryjąc tych ludzi, narażał wiernych na dodatkowe niebezpieczeństwo. Cóż…, przyznać się, że dostawałem orgazmu na widok pedofilskiego alfonsa, łapówkarza (bo czym innym są „zwyczajowe ofiary” od szeregowych księży dla przełożonych?) i zarozumiałego bufona jest niezręcznie. Jeszcze raz dla przypomnienia:

(…) Możesz się na nich obruszać
I sama krzyczałaś
Że nie pozwalasz
Krzyczałaś że czarny piątek!
w sobotę poszłaś z jajami na święconkę
córkę ochrzciłaś w sumie przypadkiem
żeby nie bardzo denerwować matkę….

Czerwone Świnie, Parafiańszczyzna (fragment tekstu).

A tak w ogóle, to ile razy zdarzyło się Wam uruchomić mechanizmy obronne wobec faktów? Niekoniecznie w polityce. Np. Jeśli opowiem, jak 7 lat temu szczęśliwie zerwałem z ówczesną partnerką po tym, gdy uporczywie rzucała fochy i żeby mi dopiec nie tylko potrafiła zmarnować nam obojgu kilka dni pod rząd swoim milczeniem, ale jeszcze celowo utrudniała mi realizację planów (taka „kara” osóbki, której się zdaje, że jest od karania), to komu z Was się uruchamia skanowanie mózgu w poszukiwaniu podobnych zachowań u siebie i obrony takiego postępowania? Bo mnie udało się na tym przyłapać kilka moich koleżanek, a nawet kilku kolegów. „Bo kobiety tak robią…, bo za szybko zerwałem…, bo trzeba było popracować nad związkiem…”. Nie wiem, te które tak zaczęły robić, natychmiast wypadały z kręgu moich zainteresowań. Nie chciałem marnować sobie życia. Oczywiście każdy ma prawo bronić tego typu postaw, a ja mam prawo do obrony siebie samego przed nimi. Myślę, że życiowa demagogia przekłada się w jakiś sposób na polityczną. Każdy ma prawo do własnego wyboru, ale tylko i wyłącznie w pakiecie z ponoszeniem jego konsekwencji. A teraz piosenka o fochu. „Nic nie powiem, domyśl się!”, hehehe…, że tak zacytuję Piotra Żyłę.

Renata Przemyk – Bo jeśli tak ma być.

„KOSZULKI, FLAGI, DISCO POLO I WIELKA DUMA. TO BYŁO POLSKIE ŚWIĘTO”, głosił tytuł artykułu o zwycięskim dla reprezentantów Polski pierwszym w historii konkursie duetów w skokach narciarskich. Ten nagłówek dość dokładnie oddaje obraz socjologiczny elektoratu w terenie.

31 myśli w temacie “121. Kontakt z elektoratem w terenie.”

  1. Z postu wyłania się gorzki obraz bezrefleksyjnego Polaka, który samodzielnie myśleć nie umie, powiela myśli z ambony i sąsiada, który chwali władzę, gdyż ta daje i rozdaje, nawet jak on nie potrzebuje. To się dzieje naprawdę!
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Niektóre zachowania są w Polsce bardzo popularne. Nie jestem pewny, czy akurat brakuje mu (Narodowi) samodzielnego myślenia, możliwe że tylko zamiast wysnuwać wnioski na podstawie spostrzeżeń, najpierw feruje wyroki, a potem wybiera tylko te informacje, które do nich pasują. Z całą pewnością ma duży opór przed przyznaniem się do błędu i wyciągnięciem konsekwencji. To już nie chodzi tylko o politykę, bo przecież ludzie latami tkwią w koszmarnych związkach, chodzą do pracy, której nie cierpią i nie zamierzają tego zmieniać. Przecież to ich realnie boli, a boją się zmiany. Przekonania nie bolą, więc tym bardziej nie liczę na jakieś masowe zmiany. Myślę, że dopiero odchodzenie starego pokolenia i wejście młodego zmieni układ sił, ale nadal mam obawy, co do umiejętności kierowania się rozumem, a nie emocjami, w końcu zostali wychowani przez swoich rodziców.

      Polubione przez 1 osoba

  2. Jeśli komentujesz zjawisko społeczne, rozmówcy faktycznie najpierw dokonują oceny „czy ja też tak głupio robię” i gdy się okazuje, że tak, mało kto ma głębokie refleksje na temat zmiany swojego życia. Zamiast dyskusji, pojawia się w obrona czegoś, czego obronić się nie da („a bo to wiesz, różnie jest”, gdy jest temat żon pijaków we współuzależnieniu, „bo to wiesz, może miał coś ważnego”, gdy jest temat niebezpiecznej jazdy, „bo to wiesz, trzeba pracować nad związkiem”, gdy samemu jest się mistrzem focha i do tej pory nikt nie powiedział w oczy, że to debilne). Dodatkowym elementem jest zawsze i wszędzie „nie oceniaj, ocenianie jest złe”. Bo dupa boli. Dupa boli i przerzuca się odpowiedzialność za ból dupy na kogoś innego.

    Za pogonienie partnerki zobacz jak zostałeś ukarany, karma, karwa.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Pewnie, że karma, zostałaś teraz moim skarbem brutalnie mnie pozbawiając „cichych dni” i zabawy w „upierdliwostki”.
      Obrona spraw nie do obrony…, no właśnie. W życiu nie występuje, jak chociażby w sporcie, tablica z punktacją. Może gdyby każdy miał do dyspozycji tablicę wyników i czas pozostały do końca meczu, łatwiej by było zauważyć absurd takiego zachowania. A tu zazwyczaj jest tak, jak w przypadku mojego kuzyna, gdzie jego ostatnie świadome słowa skierowane do mnie brzmiały „nie uważam, żebym musiał już przestać pić”. Zresztą, znam przypadki, w których nawet tablica wyników by nie pomogła. Wyobrażam sobie taki dialog:
      – Patrz, minęło 20 minut, a przegrywasz 1:40. W każdej minucie traciłeś dwie bramki, a na ogół nie zdobywałeś żadnej.
      – Nie przesadzaj, w trzeciej minucie strzeliłem najpiękniejszą bramkę meczu.
      – No co ty, byłeś na połowie boiska, chciałeś podać, piłka ci zeszła do bramki, a bramkarz akurat się potknął.
      – Trzeba umieć wszystkich zmylić!

      Polubione przez 1 osoba

  3. Mistrzem focha to jest moja mama, która zamieszkała ze mna po udarze i jak tylko cośkolwiek jej sie nie podoba, to mi urządza ciche dni przez tydzień. Ciche i ciemne, bo siedzi po ciemku w swoim pokoju, żeby pokazać, jaka jest pokrzywdzona. A nie głosowała na PiS, przyjamniej tak twierdzi. ;p

    Polubione przez 1 osoba

  4. Aha. O czymś takim właśnie myślałem wieczorem w świątyni dumania. Tylko bardziej.
    Że roszczeniowe, leniwe pegeruchy nie potrafią uznać swojej intelektualnej miałkości i wybrać za pasterzów właściwych elit. I że trzeba im to częściej wbijać do tych durnych, kapuścianych łbów, że durne są i nie potrafią wziąć za siebie odpowiedzialności, to wtedy może zrozumieją i zagłosują jak trzeba 😀

    Polubienie

    1. Nie ma czegoś takiego, jak „głosowanie jak trzeba”, za to dla poprawy jakości własnego życia warto wyciągać wnioski z własnych błędów. Nie mam bladego pojęcia, czy lenistwo i roszczeniowość wynika z bycia jednym z dawnych pracowników PGR, a nie przedstawicielem innych grup zawodowych, można to zbadać, ale nie widzę przesłanek, by tak było. Trzymanie się w zaparte tej samej ścieżki związane jest raczej z konserwatywnym wychowaniem powiązanym z wysokim autorytaryzmem wychowujących i przekazujacych go swym podopiecznym.

      Polubienie

      1. Jeśli mamy dobro i zło, to mamy też chyba głosowanie takie, jak trzeba? Bo przecież nie uważasz za dobre i właściwe, że ludzie nadal będą głosować na polityków chcących utrzymać pozycję KK w Polsce i za pomocą świeckiego prawa narzucić obywatelom przestrzeganie katolickich nakazów?

        Z tym PGR-em niepotrzebnie namieszałem. Ale taki mi się jakoś nasunął, bo był chyba dość często przywoływany przez polityków PO przy twierdzeniu, ze na PiS głosują głownie ludzie z popegerowskch wsi, roszczeniowcy z wyuczoną bezradnością itp.

        Polubienie

        1. O, to natychmiast skoryguję Twoje przekonania na temat przekonań moich. Otóż uważam, że ludzie powinni głosować tak, jak mają na to ochotę. Jeżeli Krystyna z Komprachcic oraz Józek Dupa z Kopalni Makoszowy zapragną głosować stosując metodę wyliczanki, bo są jacy są i nie chcą tego zmieniać, to mają do tego pełne prawo, oczywiście pod warunkiem przyjęcia na klatę konsekwencji tego wyboru. Jak zauważyłeś, napisałem „tchórzliwy narodek ma marne szanse na jakąś rewolucyjną zmianę jakości swojego życia, bo NIE CHCE PRZYJĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SWOJE DECYZJE”. I tak też się stanie, szanse na zmianę życia przy takim lęku do zmian są bowiem znikome. Mówisz i masz. Zasada mówiąca mniej więcej: „Nie chcesz wyjść z szamba, to w nim siedź”. Ktoś chce, by mu kobita ciosała kołki na głowie i strzelała fochy, to niech z nią siedzi, a ja chętnie to opiszę na blogu, bo to ciekawy przykład wchodzenia w rolę ofiary.
          Jeżeli się przyjrzysz mojemu życiu, to zauważysz, że mieszkam w Irlandii, bo nie podobają mi się stosunki międzyludzkie panujące w Polsce (kij z polityką, myślę o pracy, służbie zdrowia, urzędach, a nawet stosunkach sąsiedzkich). Żyję z tą kobietą, z którą chcę żyć, nie pozwalałem się wtrącać rodzicom, bo to moje życie, więc nie mieli wpływu na żadną z moich decyzji, nawet sfinansować ślubu im nie pozwoliłem, bo wiedziałem, że oznacza to zgodę na ingerencję w nasze wybory. Gdy mi się nie podobała praca, zmieniałem ją, podobnie jak zamieniłem polską, kancerogenną dietę na dietę bardziej przyjazną mojemu zdrowiu, palenie i picie mi nie służy, więc nie palę i nie piję. A jeżeli ktoś woli wykonywać polecenia rodziców, pozbywając się wpływu na swoje życie, pracować w pracy, której nienawidzi, oddawać ćwierć wypłaty księdzu i pół wypłaty polskiemu monopolowi tytoniowo-spirytusowemu, to też tak będzie. I również chętnie o tym napiszę na blogu.

          Polubienie

    2. Nie wiem skąd te pegeeruchy wyskoczyły w Twoim komentarzu, Hebiusie (aż musiałam jeszcze raz zerknąć na tekst Wolandowy, ale chyba coś nie dopatrzyłam). Tzn. rozumiem, że miało być sarkastycznie, ale coś poszło bokiem. Moi dziadkowie całe życie pracowali w pegeerze, więc daje mi to tyle orientu, żeby zdawać sobie sprawę, że to pokolenie już prawie wymarło. Skąd miałoby coś zmieniać? O czym miałoby decydować? Co chciałeś powiedzieć, bo nawiązaniem do tekstu głównego było tylko to, że „nie potrafią wziąć za siebie odpowiedzialności”, reszta może i do czegoś nawiązuje, ale ja nie wiem do czego.

      Polubienie

      1. Hmmm…

        Chyba chciałem dać wyraz swojemu przekonaniu, że nie ma co narzekać na wyborców, zwłaszcza z użyciem jakichś inwektyw (i stąd zapewne PGR – pegerska wioska pierwotnie miało być, ale to by pewnie i tak nic nie zmieniło, bo widać nie potrafie ująć dobrze w słowach tego, co mi po głowie chodzi ) i analizować tego, jacy są. Bo to nic nie da. Ludzie są jacy są. A rolą polityków z wizją naprawy świata i Polski jest tak do nich podejść, dotrzeć, by jak największą grupę przekonać do poparcia programu i reprezentowanej partii.

        Polubienie

        1. Czyli kryje się za tym … sielanka 😀 Widzę to co chcesz powiedzieć tak: Ludzie są jacy są, trudno, za to politycy nie są ludźmi. To takie specjalne twory o wielkiej mocy, które po pierwsze mają wizje (i misje pewnie też, prawidłowe oczywiście, tego, co należy), po drugie z definicji swojej innej natury (trochę nieludzkiej) nakłaniają ludzi do tej prawidłowej wizji świata. Ludzie, przypominam, za nic nie odpowiadają (czyli nie ponoszą konsekwecji swoich decyzji). Ludzki los jest wypadkową tego, że inni (tacy trochę mniej-ludzie, bardziej bogowie) nie robią tego, co do nich należy. Jeśli człowiek (ten ludź) ma kiepsko, to nie dlatego, że podejmował jakieś decyzje, nie można go oceniać, twierdzić, że źle robi (bo będzie mu smutno). Czy mam rację, że tak widzisz świat?

          Polubienie

        2. Interesujące. I tak odjechane, że aż nie wiem, co odpowiedzieć 😀

          W każdym razie nie uważam polityków za nadludzi, czy prawie bogów.
          A ludzie ponoszą konsekwencje nie tylko swoich wyborów i decyzji, ale cudzych też. I to może nawet częściej, niż swoich.

          I na koniec – ludzki los jest wypadkową czystego przypadku. Ktoś ma farta i się urodzi z rodziców Świechny, a inny jako drugi syn Karola i Diany, i co by nie zrobił i tak będzie miał przechlapane 😀

          Polubienie

        3. Dobrze, że to wyjaśniłeś, bo Twoje poprzednie wypowiedzi były tak skonstruowane, że Świechna w sposób jak najbardziej uprawniony zadała Ci to pytanie.
          Branie odpowiedzialności za życie nie oznacza samego przyjmowania konsekwencji swoich decyzji, bo one same przyjdą. Bycie odpowiedzialnym, to takie postępowanie, które daje szansę na osiągnięcie celów życiowych.

          Polubienie

        4. Odjechane? A gdzieżby! (na poważnie: oczywiście, fakt, że mamy różne starty kształtujące nasz los uważam za truizm – nie jest to żadne odkrycie, natomiast Twoja wizja świata piórek/kamieni ciekawi mnie). Wydaje mi się, że wg Ciebie ludzie są piórkami zupełnie pozbawionymi możliwości sterowania frunięciem (z miejsca w które rzucił je los), albo czasem można je też zinterpretować jako omszałe kamienie, które na pytanie co tu tak leżą odpowiadają „bo jestem kamieniem”. Te kamienie mają pretensje do innych kamieni, że były w fajniejszym miejscu, a do tego, o zgrozo, jeszcze się chamy jakimś cudem, wbrew swej kamiennej naturze i na złość innym kamieniom, przemieściły. Generalnie zaś kamienie/piórka są biedne i godne współczucia, bo tylko ponoszą konsekwencje wyborów innych ludzi, którzy jakimś cudem pomimo hipotezy piórkowo-kamiennej mogą sami podejmować decyzje i się przemieszczać bez ładu i składu. Hm.

          Polubienie

        5. @Woland
          Aha, to mówisz, że niezrozumiale bełkoczę i potrzeba pytań uściślających żeby mnie zrozumieć? 😀

          @świechna
          Ale skąd ci się wzięły te pretensje? Ja się nigdzie nie przemieszczam, ale czy kiedykolwiek z jakimiś pretensjami wyjechałem, że inni tak? Ludzie niech sobie żyją jak chcą. Znam takich, których rzuca po całym świecie i są z tym szczęśliwi. I znam takich, którzy całe życie spędzili w jednej miejscowości i to im właśnie odpowiadało i niczego innego nie chcieli.

          Polubienie

        6. Czyli teraz chcesz porozmawiać o sobie? Pamiętasz naszą rozmowę o Harrym? A mi chodzi o Twoje przekonanie, że człowiek nie decyduje o swoim losie (bo się z nim nie zgadzam). Jak wspomniałam, głoszenie, że miejsce urodzenia wpływa na nasz start jest truizmem, byłam nauczycielką, widziałam. Ale w związku z tym też wiem, że niektórzy przyjmują rolę kamienia, inni piórka, jeszcze inni sterują swoim losem. Ci ostatni są finalnie zadowoleni ze swojego życia, gdy widzą, że sterowanie przynosi efekty (a zawsze jakieś przynosi). Dlatego uważam, że kamienność to tylko rola jaką się przyjmuje, pewna wybrana optyka patrzenia na świat (czyli podejmuje się decyzję i ponosi jej konsekwencje). Oczywiście pewnie swoboda wybrania roli jest inna w kulturze kolektywistycznej, ale nie żyjemy (już na szczęście) w kulturze kolektywistycznej albo w feudalizmie.

          Polubienie

        7. @Hebius, Po prostu takie jest znaczenie tego, co piszesz. Cytując Ciebie: „Ludzie są jacy są. A rolą polityków z wizją naprawy świata i Polski jest tak do nich podejść, dotrzeć, by jak największą grupę przekonać do poparcia programu i reprezentowanej partii.” „Ludzie są jacy są” oznacza ni mniej, ni więcej, tylko zwolnienie ich z odpowiedzialności na rzecz polityków, którzy nie dość, że mają być wizjonerami według twych słów, to jeszcze mają wyedukować ludzi, którzy przecież „są jacy są”, więc nie muszą chcieć edukacji, nie muszą się w ogóle wysilać dla swojego własnego rozwoju, bo… są jacy są. No nie Hebius, jak ktoś nie ma ochoty się rozwijać, to jego sprawa, ale zyg zyg zyg marchwka, będzie zbierał od życia po rzyci i bardzo się z tego cieszę, bo to jest sprawiedliwe. A będzie zbierać tym bardziej, im chętniej będzie wybierać populistycznych cwaniaków. Ludzie są jacy są i zamiast wybrać wizjonerów, wybierają złodziei, którzy zjednoczą się nawet z pedofilskim gangiem Wojtyły, by zapunktować? To i zbiorą, co zasiali, że powtórzę: ZYG, ZYG, ZYG, MARCHEWKA!

          Polubienie

        8. Przecież „ludzie jacy są, tacy są” obejmuje również prawdę, że jedni chcą się uczyć i coś zmieniać w swoim życiu, a inni nie.

          Przypomniała mi się dyskusja ze znajomych przed którymiś z minionych wyborów. Chłopak mocno optował za jedną z nowych partii, a gdy stwierdziłem, że nie wiem, może bym i na nich zagłosował, ale programu nie znam oburzył się „No to poznaj! Jest Internet, poszukaj sobie ich programu!”.
          I w sumie ma racje. Może. A politycy faktycznie nie muszą nic robić. Aktywny wyborca poszuka informacji, wybierze partie, która mu najbardziej odpowiada i zagłosuje na odpowiedniego polityka.
          A ci nieaktywni sami sobie szkodzą. Ewentualnie.

          Polubione przez 1 osoba

        9. Zgadza się, jedni chcą coś zmieniać, a inni nie. To jednak nie zdejmuje z nich odpowiedzialności za ich życie, ani tym bardziej nie przenosi jej na polityków.

          Polubienie

  5. A ja już się w życiu na głosowałem, na lewych i prawych a nawet populistów… Od wszystkich dostałem po dupie, chociaż z różną dolegliwością. Podsumowując, mnie już się nie chce zmieniać szamba w perfumerię.

    Polubione przez 1 osoba

    1. A mnie się nie chce i nigdy nie chciało zmieniać szamba w perfumerię, pilnuję tylko, by ktoś mnie do szamba nie wepchnął lub nie pociągnął za sobą. Jeśli sam chce dać tam nura, to chętnie go pożegnam machaniem z tarasu widokowego.

      Polubione przez 1 osoba

  6. Wspomniałeś o meczu i to mi nasunęło pewną refleksję. Czy nie wydaje Ci się, że my na co dzień zachowujemy się jak kibole? Ci, którzy potrafią się kłócić, tłuc po pyskach a nawet zabijać, tylko dlatego, że na boisku ktoś kogoś ograł? Zamiast przyjąć do wiadomości, że ten zawodnik umie grać, a tamtemu za nic to nie wychodzi – bo takie są fakty – my potrafimy murem stać przy swoich i absolutnie nie zgadzać się na żadne – nawet przepisowe – zagranie przeciwko naszym. A jak ktoś spróbuje – to hajda na niego z łańcuchami, kijami bejsbolowymi i kamieniami!
    Do tej poty były to emocje i zachowania właściwe stadionowym trybunom. Teraz trafiły pod strzechy.
    Niedaleko mojego miasta leży inne, podobnej wielkości. Kiedyś, przeszło wiek temu, między nimi przebiegała granica rosyjsko-pruska. Antagonizmy zostały na bardzo długo. Ale od wielu lat różnice się zacierają, trwa współpraca, są nawet pomysły stworzenia wspólnej aglomeracji. Wydawałoby się, że wszelkie konflikty zostały już zażegnane. I właściwie tak jest. Widać je jedynie w dwóch miejscach: na trybunach, wypełnionych kibolami i na lokalnym forum internetowym (choć na tym ostatnim przestały dominować docinki złośliwe, a zaczęły żartobliwe – niemniej te pierwsze wciąż jeszcze występują). Wychodzi na to, że kibole to inny sposób myślenia. I stała się wielka szkoda, że prawie cały naród zamienił się w kiboli.

    Polubienie

    1. Pamiętam, jak jeszcze za czasów pamiętnej blogosfery onetowskiej zachowania elektoratu nazywałem „naturą żulersko-kibolską”, więc jak najbardziej się zgadzam. Z pewną korektą: Ja rozróżniam ostre dyskusje (tzn. rozmowę o faktach związanych ze sprawą, nawet jeśli są tam wzmocnienia wypowiedzi epitetami, byle by dotyczyły czynów) od wzajemnego obrzucania się kalumniami (czyli wymianę ocen personalnych), właściwego żulii i kibolom.

      Polubienie

  7. Chyba nawet bardziej denerwują i przerażają mnie niesnaski po stronie opozycji. Jeśli to się nie zmieni , trudno będzie odsunąć pis od władzy…

    Polubienie

    1. Jest wiele elementów w polityce, które mnie denerwują i przerażają, ale chyba najbardziej to, że polityk nie może mówić tego o czym jest przekonany, a to, co chce usłyszeć elektorat, bo inaczej nie otrzyma głosów.

      Polubienie

  8. Pamiętaj Wolandzie że spora część elit III Rp w wynoszenie JPII na pomniki sporo zainwestowała. Teraz rykoszetem dostają wszyscy. Mnie trochę śmieszył bezwład PO kiedy starczyło rzucić prostym „jak dojdziemy do władzy to się zrobi niezależną komisję gdzie będzie i Zandberg i PiS i wszystko wyjaśni” i jechać po tym dywaniku dla ambasadora USA. A Michnik i Lis czy Kolenda-Zalewska nigdy nie przyznają że JPII miał za uszami bo wiedzą że archiwa pełne są ich peanów na cześć papy.

    Polubienie

    1. Wiem, pamiętam o tym. Przecież po podarciu zdjęcia Wojtyły przez Sinead O’Connor nikt nawet nie odważyć się powiedzieć Polakom, jaka była jej motywacja, a dziś przeczytałem, że Franciszek usprawiedliwia Wojtyłę tym, że wtedy tak po prostu było i wszyscy kryli pedofilię. No kurwa, ten tekst już był, tylko że wszyscy odpowiadamy za wojnę w Ukrainie.

      Polubienie

Dodaj komentarz