147. Wigilijna zachcianka.

Początkowo tytuł miał brzmieć „Wigilijne marzenie”, ale nie przesadzajmy, to nigdy nie leżało nawet blisko mojego marzenia. Po prostu, pomyślałem, że fajnie by było obejrzeć reportaż z wigilii u Breżniewa. Najlepiej rejestrowany potajemnie. Start godzina 13.00, czy o której tam jego demencja zwleka się z wyrka, a potem już śledzimy to, co Kaczyński rozumie pod pojęciem „post”, „modlitwa”, „życzenia”, „świąteczna atmosfera”, „wieczerza wigilijna”, „tradycja”, „pasterka”, etc.. Tak do momentu, gdy nasz nerwowy pulpasek wsunie się z powrotem pod pierzynkę.

The Darkness – Christmas Time.

Nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym też dzień, ten dzień, Plugawego Krystyna, posła Zero, ex-marszałka „Psa” Butaprena, czy skazanego Mariusza K., choć z psychologicznego punktu widzenia jednak zwycięża Breżniew – przypadek najciekawszy.

Queen – Thank God It’s Christmas.

Zmieniając temat: Czy Was też wzrusza pieśń o puszczaniu bąków ułożona do melodii „I Wish You a Merry Christmas” wyśpiewywana w jednej z przedświątecznych reklam? Słyszę ją średnio co pół godziny. Nie mamy u siebie telewizji, więc zawsze zaskakuje mnie jej zawartość, gdy odwiedzamy dom, w którym gra ona regularnie. Po obejrzeniu bloku reklamowego przerywającego i tak nie najwyższych lotów film, zawsze przypominam sobie, dlaczego zrezygnowałem z posiadania telewizji.

Perfect – Nie płacz Ewka.

Wracając do sprawy marzeń. Myślę, że moje się spełniły, dostałem nawet więcej, niż oczekiwałem. Tak samo zresztą, jak większość z Was, pamiętających obiekty westchnień z PRL (telewizor, meble, mały fiat – oto marzeń szczyt). Jak myślicie, skąd się to bierze, że mimo kilku tragedii, które były moim udziałem, ja czuję się szczęśliwy, podczas gdy towarzysze Breżniew, Maciora, czy Plugawy Krystyn, wydają się być wiecznie nienasyceni w swej żądzy krwi? Zwłaszcza w sytuacji, gdy ich marne żywoty powoli, acz nieuchronnie zbliżają się do kresu.

Piotr Bukartyk – Coś jakby kolęda.

Skoro zaś jesteśmy przy świątecznych piosenkach, pomyślałem sobie, że Breżniewowi mogłoby być miło, gdyby w tym roku odwiedzili go kolędnicy.

Ponieważ życzeń nigdy dość, więc niezależnie od tego, czy czytaliście je pod moim poprzednim felietonem, wszystkiego dobrego, pogodnego, interesującego, niepodległego. Minionych osiem lat i bandę małego pożegnajmy machaniem z tarasu widokowego!

12 myśli w temacie “147. Wigilijna zachcianka.”

    1. późny Gomulka to chociaż buty umiał naprawiać, co prawda nie wiadomo na jakim poziomie, ale nawet jeśli amatorskim, czy wręcz dyletanckim, to czy ma to jakieś znaczenie?…
      p.jzns 🙂

      Polubienie

      1. W dodatku Gomułka potrafił się utrzymać w czystości, powiedziałbym nawet, że na oficjalnych spotkaniach wyglądał elegancko, a Breżniew…, no cóż…, Breżniew…, ale że Dudka na Mundial nie wzięli…?!

        Polubienie

  1. Życzę zwyczajnej równowagi w nienadzwyczajnych czasach tu i teraz, gdyż co dzień jest później niż nam sie wydaje, więc szkoda czasu na zera, na plugawych, na małych i wiernie miernych.
    Zasyłam świąteczne serdeczności

    Polubienie

    1. Możliwe że większość odchodzi w niełasce, ale ekipa Breżniewa odchodzi w hańbie. Dla równowagi posiadają dozgonny zachwyt ok. 30% wyborców, i to bez względu na to, co już spieprzyli i co jeszcze spieprzą.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz