104. Mamo, kup mi karabin.

Chyba mamy kolejny skutek uboczny wojny w Ukrainie: Posłowie zaczęli masowo robić sobie selfie z bronią, że niby przygotowują się do obrony Ojczyzny. „Urzekła mnie twoja historia”, chciałoby się odpowiedzieć, bo jednocześnie znowelizowana ustawa o obowiązku obrony Ojczyzny zniosła go dla posłów (innymi słowy, przelewać krew pójdą inni frajerzy). Ma to sens, na strzelnicy można występować w garniturze, nowym i czystym moro lub casualu z nocnego klubu, założyć ochraniacze słuchu, okulary z pleksi i walić do tarczy ile wlezie, bo nie odpowie. A na wojnie to sami wiecie…, mogą do was strzelać, zrzucać na was bomby, więc walka za kraj na strzelnicy wydaje się być optymalnym rozwiązaniem.

T.Love – Gwiazdka.

Tu zaczyna się mój problem, bo gdy widzę panów Mikkego, Brauna, czy Kukiza z bronią w ręku, to zastanawiam się, czym to się różni od uzbrojenia Krzysztofa Kononowicza i reszty bohaterów universum Szkolnej 17. Zupełnie przy tym nie rozumiem, co to ma wspólnego z obronnością Polski. Z tego, co się zdążyłem zorientować z relacji wojennych, współczesna piechota potrzebuje raczej ludzi, którzy potrafią przetrwać w ruinach przez miesiąc z ograniczonym dostępem do wody, żywności, amunicji i środków opatrunkowych, czy przeciwbólowych. Pan w garniturze lub nawet eleganckim, nowym moro, może (i owszem) przejść się po linii frontu, ale jak już dostanie to, o co prosił, to może się okazać, że będzie się tam rozkładać przez kilka tygodni, bo nawet nie będzie go komu pochować.

Emir Kusturica – Underground, Katastrofa

Wolałbym widzieć wśród obrońców granic ludzi, którzy poradzą sobie bez pampersa, prezesa i księdza, a jak patrzę na takiego pieszczoszka, jak Krzysio Bosak lub na zaślinionego Janusza Korwina Mikke śpiącego w parlamentarnej ławie z otwartymi ustami, to sami rozumiecie moje wątpliwości.

Świetliki – Opluty.

Tymczasem w Teksasie, gdzie broń kupuje się jak wódkę, 21 osób zginęło w wyniku strzelaniny. Chłopiec kupił sobie broń w dzień osiemnastych urodzin. Kiedyś pan Janusz Korwin Mikke demagogicznie domagał się zakazu używania reklamówek, bo można nimi zabić człowieka, tak jak bronią palną. I powinien iść tym tropem, uzbroić się w reklamówkę i tak paradować. Zwłaszcza, że można w nią włożyć figurkę Andrzeja Boboli, a to już niemal opcja atomowa!

Dorota – Motyle.

Zmiana tematu: Zdarza się, że w komentarzach dostrzegam nieuchronne zmiany dokonywane w skostniałym systemie przez młodych. Czasami jednak jest tak, że ręce i nogi opadają. Ponieważ media, a tym bardziej polityka, opanowane są przez dziadersów, młodych najlepiej szukać w sztuce: muzyce, literaturze. Rzadziej w filmie i teatrze, bo tam decydujący głos mają autorytety, choć oczywiście i tam są ludzie prowadzący swoje małe rewolucje. Niestety, czasem jest na odwrót: Pewnie obiła się Wam o uszy gównoburza wywołana wokół ostatniego klipu Doroty Masłowskiej „Motyle”, konkretnie chodzi mi o hejt, jaki się wylał na artystkę. Niestety, tym razem w rolę dziadersów weszła młodzież, która wpisała się w schemat charakterystyczny dla starych pierdzieli pozbawionych kontaktu z otoczeniem, i to pół wieku po ukazaniu się filmu Rejs, gdzie Piwowski ustami inżyniera Mamonia parodiuje intelYgencję, której podobają się TYLKO TE PIOSENKI, które JUŻ SŁYSZELI,. Z jakichś przyczyn towarzystwo uznało, że jakaś tam wytwórnia jest zastrzeżona dla Maty i innych młodych hiphopowców. Co się zaś tyczy samego utworu, to Masłowska w porównaniu do numerów nagrywanych jako Mister D., straciła nieco na autentyczności języka, trochę odeszła od ulicy i blokowiska, więc wypowiedzi z utworu nie brzmią tak, jakby dać się wypowiedzieć ich bohaterkom (lub bohaterom) na żywo, tym niemniej miło by było, gdyby młody człowiek w wypadku niezrozumienia ironii, czy aluzji, nie zdradzał się z tym tak radośnie na forum.

Mister D. – Żona piłkarza.

Z cyklu „Ten dzień przyjdzie jak złodziej”: Powiesił się ksiądz Krzysztof Gidziński, znany z ataków na „gender” i edukację seksualną. Prokuratura sprawdza, czy ktoś mu w tym pomógł, ale wiemy, że ostatnio mocno podupadł na zdrowiu (domyślam się, że psychicznym), przyjaciele księdza twierdzą, że to „walka o moralność” tak go osłabiła. Tak zupełnie bez śmichów-chichów, to nie jest tajemnicą, że księża zmagają się z wieloma zaburzeniami, a samotność je tylko pogłębia.

A skoro jesteśmy przy nekrologach, to mamy jakąś czarną kumulację: Po Vangelisie odeszli Andy Fletcher (muzyk Depeche Mode) i Ray Liotta (aktor, Chłopcy z ferajny). Na smutki dobra jest praca w ogródku. Ja, Świechna i Kot Ryszard ostatnio z tego korzystamy

I to by było na tyle.

26 myśli w temacie “104. Mamo, kup mi karabin.”

  1. Nie mam ogródka, więc smutki odganiam na długich spacerach.
    Podobno zbroimy się na potęgę, nawet specjalne ustawy chcą na to przeforsować, a na służbę zdrowia znowu zabraknie, więc Polacy będą umierać na potęgę bez wojny.
    Gdyby tak dać niektórym naszym uczniom i absolwentom broń, to strach by było na ulice wychodzić, zresztą wszystko, o czym słyszymy w mediach, prędzej czy później pojawia się na naszym podwórku.

    Polubienie

    1. Spacery też lubimy, zresztą sama wiesz, bo w końcu czytujesz i mnie i Świechnę.
      To co piszesz o broni, uczniach i absolwentach jest bardzo ważne, a być może ważniejsze jest to, co zauważyła Świechna, że zawodowymi wojskowymi chcieli zostać tacy uczniowie, którym Świechna najmniej by chciała dać broń do ręki. Wracając jednak do Twojej wypowiedzi: Zauważyłaś, że bardzo często ci sami ludzie, którzy chcą większego dostępu do broni, mają większość ludzi wokół za idiotów. Że tak pierwszego z brzegu Janusza wezmę, Korwina Mikke Janusza!

      Polubienie

  2. Hortiterapia… uwielbiałam ogród- pielenie, sianie, zrywanie, przycinanie, grabienie… Od zawsze. Od jakiegoś czasu mój ogród umiera. Żeby się podnieść, zmotywować, nie wiem…przekonać, wrócić do niego- zrobiłam kurs z hortiterapii. Przez moment chciałam swoją wiedzą i pasją zarazić innych, stworzyć ogród społeczny lub pracować w DPS. Tak naprawdę chyba sama potrzebuję pomocy… Włożyłam świadectwo ukończenia kursu oraz dyplom w stertę gazet. Kolejny papier bez znaczenia…
    Ale masz rację- ogród jest dobry na wszystko. Korzystaj z niego jak najdłużej! Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Bodajże ostatni chiński cesarz powiedział, że najlepszy zawód dla szczęśliwego człowieka, to ogrodnik (gdy stracił panowanie, żeby go nie poniżać przed ludem, który wcześniej oddawał mu boską cześć – zamordowanie go lub wsadzenie do więzienia groziło buntem – zrobiono go ogrodnikiem).
      Jeżeli uważasz, że potrzebujesz pomocy, warto poszukać tej profesjonalnej. Gdy byłem dwudziestolatkiem, nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale jako pięćdziesięciolatek wiem, jak wiele osób jej potrzebuje i jak niewiele jej szuka, licząc na magiczne zmiany. Mogę Ci powiedzieć, że sam, jeśli tylko widzę, że potrzebuję w jakimś zakresie pomocy, po prostu szukam jej tam, gdzie mogę ją znaleźć. Pozdrawiam.

      Polubienie

      1. Dziękuję. To bardzo mądre podpowiedzi. Niestety, choć jestem niemalże w Twoim wieku, nie potrafię znaleźć rozwiązania na moje problemy.
        Ale jestem czujna i w razie czego wiem, co robić 🙂 Tak myślę 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  3. gdy znowu mi wywali komentarz do spamu, to ja mam wywalone na kolejne próby jego wrzucenia, nie chce mi się, nie zależy mi aż tak bardzo…
    „Motyle” podobały mi się, tak przy pierwszym wciągnięciu, takim prawdziwym, gdy słucha się i ogląda „po prostu”, jak i drugim, gdy włącza się myślenie i w sumie nie jest to już słuchanie+oglądanie, tylko percepowanie własnych myśli na temat utworu… jedna z nich była ciekawa: „skąd ja znam ten most, gdzie to dyrba jest?”…
    co do stylu języka… no cóż, do tego klipu jak widać „autentyczna” stylizacja nie była potrzebna…
    szumu na temat kawałka nie znam, więc się nie wypowiem…
    p.jzns 🙂

    Polubienie

    1. W spamie znalazłem tylko Twój komentarz do poprzedniej notki, więc jeśli pisałeś ich więcej, to gdzieś je wcięło bez wieści. Zauważyłem, że zdarza się to Twoim komentarzom także na blogspocie, więc może to coś z Twoją siecią? Nie znam się na tym, ale zdarzało mi się utracenie wiadomości przez wysyłanie jej podczas przerwie w łączności z siecią.
      Kurde, ja też mam jakieś deja vu, gdy patrzę na ten most. Mam dwie hipotezy: Wyjazd z Warszawy w stronę Modlina lub wyjazd z Puław w stronę Dęblina, ale żadnej nie jestem w stanie zweryfikować.
      Znając Masłowską, ona ma potencjał, by się bronić w różnych formach przekazu jeszcze przez co najmniej 40 lat, ale bardzo lubiłem te krótkie wypowiedzi żywcem wzięte z dialogów nastolatków z ubogich blokowisk. Miałem takie: „wow, Dorota znów wychwyciła kwintesencję mowy potocznej”.

      Polubienie

      1. w środę zmieniłem sprzęt i system na nowszy… pod poprzednim postem u Ciebie może chodziło o link, że w nim jest?… ale wcześniej przechodziło z linkami…
        u mnie /Blogspot!/ problem pojawił się wczoraj, na chwilę zresztą… ale dziś znów i nie na chwilę… ten problem miała też jakiś czas temu inna blogerka, ponoć już nie ma… sprawdziłem na Firefoxie i na Edge – nie ma różnicy… sprawdzę jeszcze na IE /wręcz zapomniałem o istnieniu tej przeglądarki 🙂 /, ale nie sądzę…
        pozostaje w tej kwestii usiąść spokojnie i czekać, niczym Bruce Lee złapany w potrzask 🙂 i nie marnować energii na zbędne miotanie się…

        Polubienie

    1. Chachacha…, widzę że pojechałaś gigantami 😉 Czy nie dałoby się przy Sejmie otworzyć punktu psychiatrycznego, bądź chociaż obserwatorium psychiatrycznego, przecież to dla tego działu wiedzy kopalnia ciekawych przypadków.

      Polubienie

  4. Dobry wieczór.

    Dałem sobie z pół roku temu spokój z polityką i politykami. Oglądam jakieś wycinki tylko, czytam co nieco, żeby wiedzieć o sytuacji na świecie.

    Co do hejtu, w ten sposób według mnie wyrażają się ludzie, którzy są zazdrośni. Niech sami spróbują sił w sztuce ogólnie rozumianej czy jakiejś innej działalności, którą hejtują. Można komentować, można krytykować, jednak z użyciem argumentów. Pani Masłowska znana jest mi tak ogólnie tylko, nie mniej ciekawe jest jak twórca poszerza swoje horyzonty działań. Czy to będzie za kilka lat popularne, tego nie wiemy.

    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Myślę, że przyczyn hejtu może być kilka. U nieletnich, to podświadome poszukiwanie silniejszego, do którego można się przyłączyć (sam rozumiesz, że z punktu widzenia przyrody i strategii przetrwania, przyłączanie się do ofiary zatrąca o nagrodę Darwina, dopiero ktoś silny może sobie pozwolić na obronę słabszego i mieć jeszcze z tego jakiś zysk, chociażby tylko w postaci uzdrowienia stosunków społecznych). Inną przyczyną może być, jak wspomniałeś, zazdrość, jeszcze inną pewien rodzaj zbiorowego sadyzmu. To ciekawe pole do badań społecznych.
      Ja nawet nie wiem, jak mierzyć skalę popularności twórców, bo przykład disco polo pokazuje, że niekoniecznie ilością sprzedanych egzemplarzy płyt (poza Polską ten nurt nie ma najmniejszych szans, a taka Masłowska, czy Tokarczuk mają całkiem dobre pozycje wyjściowe).

      Polubienie

  5. Problem z badaniem hejtu czy nienawiści polega chyba w dużej mierze na tym, że nikt nie chce się przyznawać do takich zachowań. Nawet anonimowe ankiety mogą wzbudzić w niektórych takich osobach niechęć do udziału w projekcie.

    Fakt. Przyczyn może być tyle, ile osób hejtujących. Najgorszy rodzaj tego typu działań to chyba te wszystkie ,,farmy trolli”, ze wskazaniem na te, które mają jakieś połączenia z władzą. I nie mam na myśli tylko Polski.

    I bardzo dobrze. Disco-polo dla mnie to największy obciach jaki można wymyślić. Dlatego cieszy mnie fakt, że poza naszym krajem nie ma możliwości wysyłania na zewnątrz tego typu tworów.

    Pani Tokarczuk ma już taki poziom rozpoznawalności, że nie trzeba jej żadnej pomocy od państwa. Przeczytałem już kilka z jej powieści, są wymagające, jednak w zamian dostałem znakomite światy przedstawione, historie, postaci, a także przeróżne ciekawostki, o których często nie miałem pojęcia.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

  6. Mister D. mnie ominął ale Motyle – petarda. Zaczyna mi Dorota M. jako felietonistka Tygodnika P. zapełniać wyrwę po Jerzym P. A politycy cóż, jak śpiewał p.artysta ” nie wierzę im kurwom jak psom”

    Polubione przez 1 osoba

    1. Mister D. jest naprawdę wart uwagi. Trochę jakby uwspółcześnić poezje Białoszewskiego, mowa potoczna ujęta w ramy utworów, a do tego jeszcze bardzo przemyślane teledyski. I choć nie jest to muzyka, która najczęściej ląduje w moim odtwarzaczu, to jestem pełen podziwu dla autorki. Ma kobieta niesamowitą spostrzegawczość. No i inspiruje się Siekierą, za co ma u mnie dodatkowe punkty.

      Polubienie

        1. Tak, tę frazę zna cała Polska i jeżeli ktoś łapie w ogóle nazwę, to kojarzy z „Misiami puszystymi”, ale do mnie najmocniej przemawia punkowa „Siekiera” (nazwa pizzy inspirowana jest utworem z okresu zimnofalowego), energia połączona z apokaliptyczną wizją wojny przeróżnych mutantów, niczym z Tolkiena.

          Polubienie

        2. Nic sobie nie dam uciąć ale mieli jeszcze siekierową pizzę Bum tarara bum 🙂 chyba dziś w knajpie puszczę , żeby klyenci szybciej wychodzili przy zamknięciu

          Polubione przez 1 osoba

    1. Niestety, nadal sporo mamy w Polsce chłopców w krótkich spodenkach, którym się wydaje, że udział w strzelaninie skończy się ich zwycięstwem w glorii chwały, a nie kulą w podbrzuszu i oderwanymi jajami.

      Polubienie

  7. Nie ukrywam, że chciałbym mieć broń. W młodości uprawiałem strzelectwo i uważam to za całkiem fajny sport. Poza tym, pochodzę z rodziny, w której wszyscy polują i mają broni pod dostatkiem, więc można powiedzieć, że pośród broni się wychowałem. Tylko mnie nauczono obchodzenia się z nią jeszcze jako ledwo stojącego na nogach dzieciaka. Strzelać umiałem odkąd pamiętam – i zawsze dziwiłem się, że inni tego nie potrafią. Tymczasem dostępu do broni domagają się osoby, które w żadnym wypadku nie powinny się do niej zbliżać

    No i wystarczy poczytać komentarze pod dowolnym artykułem, na dowolny temat, na dowolnym portalu, dowolnego autorstwa. Ile tam wylewa się frustracji i nienawiści! Jeszcze dawać tym ludziom broń do ręki? Chyba ktoś oszalał.

    Polubienie

    1. Mnie broń bardziej by przeszkadzała, niż pomagała. W ogólniaku się nią podjarałem na chwilę, gdy się okazało, że mam na tyle dobre oko, że wystrzelałem 135/150 punktów. Później mój entuzjazm osłabł, ponieważ na zawodach ręka drżała mi z nerwów i była dupa zbita, bo startowali tam tacy, którym ręka nie drżała. Ale nie to mnie powstrzymuje przed marzeniami o broni, która miałaby mnie ochraniać. Żeby mogła mnie chronić, musiałbym ją mieć blisko siebie tak, bym ją mógł szybko wydobyć, a wtedy wydobyć by ją mógł byle dzieciak, gdybym np. zdrzemnął się na moment. Bardziej bym się bał, że wpadnie w niepowołane ręce, niż miałbym korzyści. Oczywiście zakładam wyjątek, jakieś mieszkanie na odludziu, gdzie cholera wie kto może trafić, a nawet gdy uda się wezwać pomoc, to ta przyjedzie zapakować mnie do worka. Ale w kraju, w którym mieszkam – i w miejscu, w którym mieszkam – zupełnie nie widzę sensu.

      Polubienie

Dodaj komentarz