157. Upadek. Jedno słowo, a dla każdego znaczy coś innego.

Dziś minęły 2 lata od chwili, gdy wojska Putina, niczym armie hitlerowskie w roku 1941, zaatakowały Ukrainę na całej długości granicy. Rosyjski fuhrerek udowodnił przez ten czas, że nie cofnie się przed żadną zbrodnią, by wesprzeć swe rozdęte ego. Niedawno, kosztem unicestwienia takiej liczby swych żołnierzy i sprzętu, że mógłby z nich stworzyć 2 dywizje, zmusił Ukraińców do wycofania z małej miejscowości o dużym znaczeniu strategicznym. Media, niestety także polskie, obwieściły Światu „upadek Awdijiwki”. Nie to rozumiem pod pojęciem „upadek”. Mógłbym użyć tego słowa wobec Putina, który zmienił Rosję z liczącego się gracza gospodarczego w ciemną dupę Globu, sam zaś zostając głównym wrzodem na jednym z jej pośladków, ale nie nazwę tak wycofania na dalsze linie obrony wobec niemożności kontynuowania oporu w zagrożonym miejscu.

Kult – Czarne słońca.

Słowo „upadek” ciśnie mi się na usta, gdy wspominam wywiad prorepublikańskiego dziennikarza, Tuckera Carlsona z Putinem, robiący z tego przedstawiciela amerykańskich mediów głównego propagandystę Rosji na obszar Stanów Zjednoczonych. Upadkiem nazywam też wypowiedź republikańskiego senatora Marco Rubio, który broniąc wstrzymania amerykańskiej pomocy dla naszych walczących z rosyjską inwazją sąsiadów, porównał emigrantów nielegalnie dostających się na teren USA do putinowskich najeźdźców w Ukrainie. Co ciekawe, ci „emigranccy najeźdźcy”, żeby się utrzymać przy życiu, pracują na czarno u głosujących na republikanów farmerów i pomagają w ich bogaceniu się. Tak wygląda ten „najazd” – nabijanie kiesy nieopodatkowanym dochodem elektoratowi senatora, które będzie trwać, dopóki ich praca będzie nielegalna. I trzymając się relacji do wojny w Ukrainie, w Polsce totalnym upadkiem nazywam czyn rolnika, który podczas protestu wywiesił na swym traktorze flagę ZSRR i baner wzywający Putina do „zrobienia porządku z Ukrainą, Unia Europejską i tym rządem”. Incydent ten pokazał także, jakim tchórzem śmierdzą protestujący rolnicy, bo choć ciężko ich podejrzewać o to, by i oni zapraszali Putina do najechania ich ziemi, to faktem jest, że żaden z nich nie miał jaj, by spuścić wpierdol osiłkowi prezentującemu zdradzieckie hasło. Ale wiem kiedy rolnicy by uznali, że należy tego typa wygonić siłą: Gdyby napis brzmiał „ROLNICY – ZABIERZCIE SIĘ ZA ROBOTĘ, A NIE ZA PROTESTY”! Byłbym gotów się założyć, że z takim transparentem musiałby wiać jak najdalej od manifestacji, bądź nie mógłby już uciekać, bo zostałby dotkliwie pobity. No, ale skoro „TYLKO” wspierał agresję na Ukrainę i zachęcał do najazdu na Polskę i Unię Europejską, to protestujący „polscy patrioci” uznali, że może z nimi jechać w jednej kolumnie. UPADEK! I jeszcze jeden przykład: Za upadek Unii Europejskiej uznam kontynuację polityki unikania pomocy Ukrainie poprzez poszukiwania „pomocy minimum”, bo przez to giną jej obrońcy, przez to Awdijiwka została zajęta przez putinowskich faszystów. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, że Unia raczej wzmoże dostawy uzbrojenia, zwłaszcza amunicji dla Ukraińców, choć nie wiem, czy mam podstawy do optymizmu.

The Doors – Riders on the Storm.

Teraz coś bezsprzecznie optymistycznego. Od pewnego czasu widać zbliżający się wielkimi krokami upadek Jarosława „Breżniewa” Kaczyńskiego. Są już pierwsze jaskółki. Nasz niespełniony zbawca narodu szuka winnych swych pszenno-buraczanych decyzji z czasów, gdy był u władzy. Rozpoczął usuwanie nielicznych intelektualistów z partyjnych szeregów, zastępując ich prawdziwą żulią, a ukarani mają być za przegranie bitew, których wypełniając rozkazy wodza wygrać nie mogli. Filozof (profesor zwyczajny) Ryszard Legutko został zastąpiony przez Dominika Tarczyńskiego (tego, co to wyzywał na bójkę emeryta po zawale), a socjolog (dr habilitowany nauk humanistycznych) Zdzisław Marek Krasnodębski ma być zastąpiony przez damę ze środkowym palcem w górze, niejaką Joanną Lichocką. Z kolei zdrajcy, z których Breżniew był zadowolony, gdy wspierali jego partię, zdradzili i jego, odmawiając wykonania rozkazu rezygnacji ze stanowisk. Pan Wojciechowski (ex-PSL) nie da się zrzucić ze stołka komisarza unijnego, mówiąc bezczelnie prezesowi, że ma tam ważniejsze sprawy, a pani Pawłowska (ex-Razem) przyjmie wbrew woli wodza mandat poselski po Mariuszu Kamińskim, skoro już jesteśmy przy zdrajcach (ten ostatni akurat szpiegował i wrabiał własnych koalicjantów, a nawet partyjnych kolegów). Piękny obraz UPADKU! Jeśli dodamy do tego raport największej PiS-owskiej kanalii, Jacka Kurskiego, przedstawiony Breżniewowi, a zawierający obwinianie o klęskę wyborczą partyjnych kolegów, którzy wykopsali go ze stanowiska prezesa TVP Kurwizja, to Zorba i jego piękna katastrofa zdają się być przy tym jakimś dziecinnym smuteczkiem.

Greek Zorba – Dance.

Partia partią, prezes prezesem (niech im ziemia lekką będzie), ale przy okazji śmierci człowieka zniszczonego przez państwo polskie, dowiedziałem się o kolejnym upadku. Prokuratura przywróciła do pracy zbrodniarza sądowego, prokuratora Tomasza Fedyka, odpowiedzialnego za zabijanie na raty Tomasza Komendy, przez fałszywe oskarżenie go o morderstwo i skazanie na podstawie sfałszowanych dowodów na długoletnie więzienie (w niewoli przebywał 18 lat, dlatego tylko tyle, że odnaleźli się prawdziwi zabójcy). Zbrodnia Fedyka umożliwiła przebywanie na wolności przez ponad ćwierć wieku od zabójstwa 15-letniej Małgosi, winnym mordu miłoszyckiego. Przypomnę, że na zaprzestanie ścigania prawdziwych morderców i skazanie niewinnego obywatela naciskał (nie był w tym sam) nie kto inny, jak niesławnej pamięci denat Lech Kaczyński, oraz oczywiście żądny krwi narodek-smrodek, dla którego nie jest ważne, czy ściga się właściwą osobę, bo liczy się SUROWY WYROK! To dopiero jest UPADEK!

Metallica – …And Justice for All.

To co? Dla równowagi, znów coś radosnego (przynajmniej dla mnie). Wczoraj zakupiliśmy bilety na „Geniusza” Tadeusza Słobodzianka w Teatrze Polonia. Reżyseria – Jerzy Stuhr, Stalin – Jacek Braciak, Stanisławski – Jerzy Stuhr! Na ostatni dzień sierpnia, bo wcześniej nie było biletów. Znaczy się, było kilka od początku lipca, ale nie w weekend, a tylko ta opcja daje nam pewność, że nie będzie kolidować z pracą małżonki mej Świechny. Nawet nie macie pojęcia, jak ja lubię takie wypady z NIĄ. Obydwoje czerpiemy dziką satysfakcję z dyskutowania o tym, co widzimy, a tu temat wydaje się arcyciekawy: Wielki artysta wobec systemu totalitarnego. Poza tym niecierpliwię się na nasze wspólne wyprawy. Ekwipunek został uzupełniony, więc w tym roku nadrabiamy zaległości: Z dawna planowane Góra Brandona (Co. Kerry) i Mweelrea (Co. Mayo), a w Polsce wybierzemy pewnie coś z Sudetów, ale to pod warunkiem, że wylądujemy tam wczesnym czerwcem, bo w wakacje grozi tam rozdeptanie. A propos mnie i Świechny. Czy to jest jakiś polski zwyczaj, że gdy pozwalam sobie na wyrażanie miłości wobec żony, zaraz odzywa się wspierający chórek – „Widać , że młode małżeństwo, czekaj, czekaj, jeszcze będziecie mieli siebie dosyć”. Dostałem też złotą radę od ledwie dorosłego dziewczęcia, bym się nie przyznawał żonie, że nie pamiętam ile lat jesteśmy po ślubie. Pomijając już fakt, że przez ponad pół wieku życia nauczyłem się unikać kobiet przypieprzających się o takie szczegóły, to zastanowiło mnie, co ta kobietka myślała, że robiłem w kwestiach damsko-męskich do czasu ślubu, że byłem w zakonie, czy może na pustelni…?! Straszne z nas muszą być dziwaki, że się nie wpisujemy pod to, co nawet polska dwudziestolatka uznaje za normę (nie chcę nawet myśleć, jakie będzie miała przekonanie o związkach, gdy będzie w naszym wieku). Zdradzę Wam, że mnie to cieszy, tzn. ta nasza odmienność!

26 myśli w temacie “157. Upadek. Jedno słowo, a dla każdego znaczy coś innego.”

  1. Na skazanie Komendy też nikt się nie oburzał, choć jak teraz czytałem alibi zapewniało mu kilkanaście (12?) osób. To w sumie też jakiś UPADEK, dziennikarzy relacjonujących sprawę i innych zaznajomionych.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Masz rację. Wyglądało to tak, jakby wszyscy mogący coś zrobić dla wyjaśnienia sprawy, wzięli udział w spisku. W tamtych latach było to na porządku dziennym. W mieście, w którym się wychowywałem, zginął młody chłopak. Wstępne oględziny zwłok wykazały ranę wlotową po kuli lub ranę po ostrym narzędziu. Jednak oficjalne ekspertyzy twierdziły, że to rany od zderzenia z pojazdem. Zwłoki były znalezione na drodze w miejscu, gdzie denat nie miał żadnego interesu iść, bo tam nic się nie znajdowało. Żadna knajpa, żaden dom znajomych, w ogóle na odcinku 6 km żadnego domu nie było. Widziano go przed śmiercią, jak był brutalnie wyrzucany przez ochroniarzy z lokalu miejscowego gangstera. Jedynymi, którzy drążyli tą sprawę byli dziennikarze małej puławskiej telewizji, ale i oni wymiękli na skutek długotrwałego zastraszania. Koniec lat 90-tych był strasznym syfem, jeśli chodzi o polskie organa ścigania.

      Polubienie

  2. nie spotkałem się z prorokowaniem (mniej lub bardziej rychłego upadku tego, czy innego mojego związku, może poza jednym przypadkiem kiedyś tam, ale to raczej było oszacowanie szans, które miało pewne sensowne uzasadnienie i w sumie okazało się dość trafne, generalnie jednak innych takich proroków nie spotkałem… ale to bynajmniej nie jest żadna podstawa, aby podważać Twoje słowa, gdyż ilość możliwych wariantów doświadczeń jest na tyle duża, że dwóch randomowych ludzi może mieć je zupełnie różne, odmienne… za to jestem w stanie domyśleć się, skąd takie teksty mogą się brać i w sumie nie jest to żadne epokowe odkrycie, tylko wynik wieloletnich obserwacji, zjawisko na temat którego nieraz się wypowiadam tu lub tam… zjawisko to polega na tym, że mnóstwo ludzi wchodzi w związki /często z też z rozpędu rejestrowane/ nie po to, aby być z tą drugą osobą, ale po to, aby być w związku… opierają się na jakimś dziwnym przekonaniu, że gdy wejdą w związek, to będzie dobrze… w większości jednak przypadków po pewnym czasie okazuje się, że nie jest dobrze… i wtedy można mówić o upadku takiego związku… jeśli ten związek się wreszcie rozleci, to jest to akurat prawidłowe wyjście, ale nie zawsze tak jest i taki upadły związek przechodzi w stadium martwe, staje się pustym związkiem, niczym skorupa ślimaka, w której dawno nie ma już jej lokatora…
    jest jeszcze drugie, osobne zjawisko, potwierdzone zresztą naukowo… otóż dwie nawet bardzo zgodne i kochające się osoby w miarę upływu czasu zaczynają się nawzajem wkurwiać, nawet nieistotny drobiazg może iskrą zapłonową do draki… ale na to są sposoby i jeśli taka para jest ze sobą aby być ze sobą, a nie po to, żeby „być w związku”, to wypracowuje sobie mechanizmy, aby temu wkurwianiu each other zapobiegać, a przynajmniej redukować, minimalizować ilość takich sytuacji…
    niezależnie jednak od tego, co powoduje takim komentatorem, to wpieprzanie się w nieswoje sprawy jest mocno słabe i jedyny sposób na takiego ptysia to zmotywować go, aby oddalił się szybciutko /eufemizm taki/, gdyż nikt o opinię nie pytał… nie nazwę tego jednak upadkiem, gdyż zjawisko takiego nieuprawnionego wpieprzania się istnieje chyba od samego początku zaistnienia ludzkości…
    p.jzns 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. W komentarzu tej młodej osoby, było raczej przekonanie, że normalny związek to taki, gdzie jedno drugiemu dopierdala sportowo słowem i czynem, takie drobne złośliwości zgodne z przysłowiem „kto się czubi, ten się lubi”, a nie taki, w którym na zakończenie rozmowy telefonicznej mówi się „kocham cię”, a w jej trakcie zwraca się do siebie ciepło i czule, bo jest radość z możliwości takiej rozmowy. I z tym zjawiskiem spotykam się naprawdę często, znaczy z tym, że tłumaczą mi, że wzajemne żarcie się ze sobą jest normą, podobnie jak fochy i ciche dni. Zresztą są to wypowiedzi SZCZERE, solidnie ugruntowane doświadczeniami ze związków autorów wypowiedzi. Niedawno pewna dość świeża wdowa po koledze mojego ojca żaliła mi się, że jest jej źle samej, że w domu pusto. I już, już myślałem, że wreszcie spotkałem osobę, która naprawdę cieszyła się każdym dniem spędzanym ze swoim mężem, aż nagle spojrzała na moją ciotkę, która była świadkiem tej skargi i jakby się zreflektowała, dodając że oczywiście nie zawsze było słodko, bo „WIADOMO, ŻE…” i tu padły słowa o tym, jak to w KAŻDYM związku różnie bywa. I żeby było jasne, ja wiem, że różnie bywa w związkach, ale po jaką cholerę tworzyć sobie codzienny rytuał wzajemnych złośliwości. Po prostu widzę różnicę między incydentem, a regułą. Poza tym, nawet jeśli coś pójdzie nie tak, jak planujemy, to nie musimy od razu robić wojny domowej. W końcu gdy w sklepie sprzedawca nam poda nie ten towar, o który prosiliśmy, to nie wymyślamy mu z miejsca od idiotów, chyba że sami nimi jesteśmy.
      Ta prośba o oddalenie szybciutko z mojej strony nigdy nie padła, bo tak naprawdę za każdym razem, gdy mi ktoś mówi, że kiedyś będzie u mnie chujowo, uświadamiam sobie, że mam się z czego cieszyć, bo akurat jest zupełnie inaczej: bardzo miło, ciepło i szczęśliwie. Być może gdybym czuł, że związek się sypie, nie reagowałbym tak pogodnie na tego typu uwagi, ale na dzień dzisiejszy budzą one u mnie wdzięczność, że mamy ze Świechną takie relacje, jakie mamy.

      Polubienie

  3. Mój komentarz podstawowy: Putin musi umrzeć (i wiem, że to może niczego nie zmienić, itd., itp., rozumiem te analizy, ale mi chodzi o zauważalne, widoczne dla wszystkich, namacalne zadziałanie Sprawiedliwości, której, czasem sądzimy i to może nawet słusznie, nie ma na świecie (dlatego aż się prosi, aby przywołać taką przez duże S, nieistniejącą, wyjętą prosto z „Mistrza i Małgorzaty”).
    Dobrze wiesz, że analityków wojny prawie nie czytuję. Ani tych małych (dziennikarze), ani tych dużych (blogerzy). W zdecydowanej większości są to wypowiedzi o niczym, książki życzeń i zażaleń, generatory klików różnej wielkości (zbyt często opinia na temat wojny ma komuś w jego mniemaniu wygrać wybory) i niewiele ponad to. Przykład nieszczęsnych rolników jest tylko jednym z wielu (żeby ci się, tłusty frajerze na drogim traktorze, którego może jeszcze nie spłaciłeś, kij wkręcił w szprychy, gdy pomykasz na rowerze). Zresztą para w traktorze tylko wyraziła opinię pewnej grupy, są w tej grupie nie tylko rolnicy. Tymczasem, jest jak po prawej (pytanie, co ilustruje lewa strona obrazka):

    W tajemnicy Ci się zwierzę, że czasami nie pamiętam ile lat jesteśmy po ślubie i muszę to sobie na paluszkach obliczyć.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Putin musi umrzeć dlatego, że taka jest konsekwencja bycia zagrożeniem dla Świata. Atakując Ukrainę powinien wiedzieć, że podpisał sam na siebie wyrok śmierci. Problem w tym, że liczył i nadal liczy na bezkarność w zabijaniu. Gdy w organizmie pojawia się taki nowotwór jak on, niszczący sąsiednie komórki, układ odpornościowy wysyła przeciwciała, by go zniszczyć. Jeśli się nie uda, onkolog ustala dietę odcinającą nowotworowi pożywienie, atakuje go chemią, radiologią, skalpelem. PRZYRODA!
      Przede wszystkim wojenne analizy przesiąknięte są propagandą. Czuję się robiony w wała czytając o kolejnych scenariuszach zakończenia wojny. Jeszcze bardziej wkurza mnie sprowadzanie wojny do gry strategicznej, bo rozmarzeni chłopcy zaczynają wtedy planować wielkie zwycięstwa, idą na wojnę, a tam się okazuje, że w okopach zimno i smród, nie ma wody ani mydła, do szpitala daleko, a na froncie fajny kolega, który dwa dni temu uratował ci życie, zaczyna gwałcić dziecko po zdobyciu jakiejś małej wsi, a drugi strzela w brzuch jego lamentującej matki, która umierając lamentuje jeszcze bardziej przeraźliwie i doniośle, wywołując tym śmiech „towarzyszy broni”. Wracasz do domu na przepustkę, a tam nie ma wody, prądu, opału, łączności, jedzenia (dla młodszych czytelników – nie obejrzycie netflixa i nie odpalicie tindera, a na dodatek nie ma ulubionych chipsów, bez których wam nie wyjdzie impreza) i nie ma nadziei na szybką poprawę.
      Chyba razem liczymy na paluszkach, ile to już latek minęło od przełomowych zdarzeń w naszym przedmałżeństwie i małżeństwie. Cieszę się, że się spotkaliśmy 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. @Wolandzie, chyba właśnie to mnie mierzi: różne odcienie propagandy. Też chciałabym, żeby ta wojna szybko się skończyła, ale życie nie jest proste, na dodatek bojowe nastawienie różnych młodziaków, szczególnie takich siedzących w wygodnych fotelach powoduje u mnie myśl przeciwną. Wiem bowiem, że wojna jest pierwotną, prymitywną regulacją sytuacji namnożenia się przypałów z deficytami, którzy zagrażają stabilności społeczeństwa. Odwiecznie, jeśli nie powodowało to konfliktów na miejscu, społeczeństwo wysyłało takich nadmiarowych wiejskich głupków gdzieś, gdzie łatwo mogli zginąć (patrz: wyprawy krzyżowe). Ale wojna nie tylko zabija. Wojna też okalecza psychicznie, niektórzy gieroje wracają i sieją nieszczęście jak żyto, w rodzinach, w mniejszych społecznościach. Więc jestem rozdarta i dlatego mówię „nie” analizom.

        Krótko, ale jakby całe życie 🙂

        Polubione przez 1 osoba

    2. @świechna
      „Mój komentarz podstawowy: Putin musi umrzeć”
      Putin to niestety objaw choroby a nie jej przyczyna. Daleki jestem od nadziei na posypanie się samej Rosji (choć mało wiemy o tym co tam realnie dzieje się w środku) ale tutaj proces leczenia mocarstwowego kaca nawet się nie rozpoczął. I to mimo stosów trupów bez precedensu po 45 roku.
      Mnie cały czas ciekawi jedno. Co zrobimy kiedy na naszych granicach stanie 2 miliony rosyjskich kobiet i dzieci uciekających przed krwawą wojną domową? Tych samych kobiet które tak entuzjastycznie popierają „operację specjalną”. Póki co scenariusz absolutnie nierealny ale jak w 2020 pisałem o milionie Ukraińskich uchodźców też wydawało mi się że to jedynie erystyczna hiperbola.

      Polubienie

    3. Nawet jak „wyrwą chwasta” P. to będą inni . Podobnie źli. Przerażające bardziej niż P. jest stopień skorumpowania przez Rosję polityczno-gospodarczo-sportowego Europy. Włodzimierz ograł pazerną Europę w sposób mistrzowski.

      Polubienie

      1. @Panodespresso, Putin na pewno tak uważa (to w temacie jego mistrzostwa). Kwestia jest taka, że logikę dzieciaka wychowanego w patologii jest w stanie od razu pojąć tylko drugi dzieciak z patologii. Właśnie dlatego tak trudno ludziom z patoli przystosować się do realiów normalnego świata. Wojna z Putinem to wojna ze światem alternatywnym, którego reguł do końca nie rozumiemy. Gdybyśmy je naprawdę rozumieli, zostawialibyśmy za sobą spaloną ziemię, ponieważ nie liczy się przyszłość, tylko to, że ktoś nam ukradł rower i za to musi zginąć cała rodzina łącznie z psem.

        Polubienie

        1. Oraz kot , chomik i rybki. Nie mniej Rosja zachodnią Ojropę płaszczem nakryła niczyn JPII dzieciaka na słynnym zdjęciu

          Polubienie

        2. Byłem w Rosji putinowskiej dwa razy. Oni (przynajmniej przed innostrańcami) rzeczywiście Putina kochają i w niego wierzą zwłaszcza ci co pamiętają Rosję jelcynowską. I ukraińskich „chachłów” nie lubią i za naród nie poważają. Wiele rozmów miałem w temacie….

          Polubienie

        3. Pamiętaj, że to jest społeczeństwo cierpiące na wieczny brak wszystkiego. Poza Moskwą i Leningradem ludzie żyją, jak my w latach siedemdziesiątych, co najmniej pół wieku wstecz, gdyby nie telefony komórkowe, to nie wiedziałbyś, jakie to czasy. Tam, gdzie brakuje wszystkiego, jest tendencja do szukania usprawiedliwienia, najlepiej wyższego. Zatem religia, czy państwo, są jak najbardziej podchodzące pod ten typ antidotum. A jeszcze jak państwo zostanie podbudowane jakimś sukcesem międzynarodowym, np. zwycięstwem sportowym, podbojem Czeczenii, która ma mniej ludzi, niż Warszawa, to jest o co podeprzeć fanatyzm. Myśmy są biedni, kibla u nas niet, ale za to jacy fajni i niepokonani (w balecie i łyżwiarstwie figurowym).

          Polubienie

        4. I w Moskwie i Pitrze są osiedla gdzie hajs nie rządzi. A byłem też w Kursku i Orle i w interiorze. Rozwarstwienie majątkowe jest wielkie ale naprawdę duma z bycia Rosjanami i szacun dla Putina bezdyskysyjny. Można by dyskutować ale to jakby gadać z jehowymi. I to bez przełożenia na status społeczny…. Rosyjskie społeczeństwo po za jakimś promilem myślących zostało zidnoktrynizowane walcem , czołgiem i peperpancem

          Polubienie

  4. Dobrze to podsumowałeś, te upadki wszystkie.
    Putlera to mógłby już szlag trafić naprawdę. W chaosie po jego śmierci mogłoby sie Ukraińcom sporo udac zdziałac.
    Nie wiedziałam, że dowody w sprawie Komendy były sfałszowane. Jakoś dotarło do mnie, że te 20 lat temu nie było takich mozliwości kryminalistycznych jak teraz i to dlatego. Szkoda mi tego gościa, siedział niesłusznie, wyszedł i nawet nie zdązył do końca wydac odszkodowania, bo go nowotwór zjadł…
    Navalnego też mi szkoda, mimo że miał nacjonalistyczne ciut poglady łagodnie mówiąc. Ale jednoczesnie mówił o wprowadzeniu jakiejś demokracji, więc na pewno byłby lepszy od putlera. Niestety, jednak nawet jego posłanie do łagru nie ruszyło rosyjskiego społeczenstwa. Postawiłan już na ruSSkich krzyzyk. Oni tacy są i tacy najwyraźniej będą. Tylko żeby ich odepchnąc z powrotem na ich teren i nich tam siedzą. Wykluczyć z ONZ, G7 i czego się da, nie handlowac, olać.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Nie tylko w sprawie Komendy skazuje się ludzi na podstawie fałszywych dowodów (np. niesprawdzonych zeznań, także tych zupełnie nieprawdopodobnych). To stała praktyka mafii sędziowsko-prokuratorskiej. Zasada domniemania niewinności jest co najmniej tak często łamaną wśród sędziów, jak przykazanie „nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” przez wiernych.
      Myślę, że Rosjanie są tak zdegenerowanym społeczeństwem, tak przyzwyczajonym do codziennej walki o byt, bo na każdym kroku można zostać okradzionym, pobitym, oszukanym, że bliżej im do dzikich plemion azjatyckich, niż do Europy, zatrzymani w rozwoju w czasach dawno minionej świetności. Tam trwa stan permanentnej wojny domowej, nawet jeżeli nie chodzi tu o walkę zbrojną, to i tak nosi on cechy wojny. Sytuacji nie poprawiają silnie rozwinięte uzależnienia. Na Syberii można znaleźć takie enklawy, gdzie 100% zgonów spowodowanych jest uzależnieniami.

      Polubienie

  5. Niespokojnie robi się na świecie, nawet w USA stawiają znów na Trumpa, co niepokoi w Europie.
    Ilu podobnych Komendów siedzi w więzieniach, ilu ludziom Wąsik i Kamiński zniszczyli życie?
    Pokutują w naszym społeczeństwie stare porzekadła i tradycje typu: jak się żony nie bije, to w niej wątroba gnije.
    Wszystkiego dobrego dla Was, niechaj miesiąc miodowy trwa całe życie…

    Polubienie

    1. To jest prawda. Wielu Komendów siedzi w więzieniach, nie tylko przez Wąsika i Kamińskiego, po prostu za sprawą zorganizowanej grupy przestępczej prokuratorów i sędziów, którzy wzajemnie przyzwalają sobie na bezkarne znęcanie się za nieistniejącą winę. Gdybyś pochyliła się nad wyrokami na narkomanów (także alkoholików), zobaczyłabyś w ilu przypadkach uwięzienie ich jest usprawiedliwiane jedynie tym, że są uzależnieni, więc im się należy.
      Dzięki, wszystkiego dobrego.

      Polubienie

  6. Wybór przedstawienia to też zważywszy na reżysera i aktora żegnającego się ze sceną wpisuje się w tytułowy upadek – jego jako autorytet. Kiedy w wywiadzie u M.Szczygła indagoqany przez prowadzącego powiedział , że nie wolno jeździć po alkoholu ale we Włoszech można to wszystkie scyzoryki mi się w domu pootwierali prócz tego w kieszeni. Zero (0) skruchy…… Żenuarium- jak mawiał Mistrz Pilch

    Polubienie

    1. Stuhr, jeżeli był dla mnie autorytetem, to aktorskim – i to w sensie takim, że spokojnie mógłbym go zostawić sam na sam ze scenariuszem, żeby zaproponował interpretację swojej roli, bo przecież już od dawna była znana historia, jak to nie chciał przepuścić na egzaminach do szkoły aktorskiej Kingi Preis, mimo uwag Englerta, że przecież ona jest świetna. Miał tą seksistowską kalkę, że dobra aktorka musi być ładna (dodam, że dla niego subiektywnie). Wiadomo też było, że był pracoholicznym despotą, wszystko w domu podporządkowane było jego aktorstwu i jego syn Maciej miał, mówiąc kolokwialnie, przejebane – z ewidentnej winy tatusia. Dlatego z tym upadkiem Stuhra to jest tak, że rozdzielam umiejętności aktorskie od innych cech. Może kogoś Stuhr zawiódł, ja nigdy nie miałem w stosunku do niego innych oczekiwań, niż dobrego aktorstwa, reżyserii, czy za co tam się nie brał. A że miał poglądy polityczne zbliżone do moich…? Znam kilka kobiet, które pogoniłem ze swojego życia mimo w miarę zbieżnych poglądów politycznych. Poparcie polityczne, to nie to samo, co życie.

      Polubienie

      1. By powiedział mea culpa , źle zrobiłem, przepraszam, to się nie powinno zdarzyć i nie zdarzy a nie rozmywanie i rozgawory , że tylko 1 winko , że musiał pojechać (na taxi mistrza nie stać?) , że 0,7 promila to nic. Strasznie to kurwa słabe i osobie tego pokroju zwyczajnie nie przystoi. A że Pan to Aktor wielki to się rozumie samo przez się .

        Polubienie

  7. Mój drogi Wolandzie, skupię się tylko na jednym fragmencie Twojego posta, a mianowicie na małżeństwie. Czytuję Twoją małżonkę i nie dziwi mnie twój podziw:D Dodam od siebie, że nam upływa właśnie w miłości ćwierćwiecze pożycia małżeńskiego i mogę powiedzieć, że z moim ukochanym nadal mamy arcyciekawe rozmowy i wciaż porozumienie dusz. Oglądanie filmów na przykład, czy zwiedzanie świata, smakuje mi bardziej z nim niż bez niego. On mi powtarza codziennie, że jestem jego ukochaną. Codziennie od 27 lat, bo przed ślubem też trochę sobie razem byliśmy. Nadmienię jeszcze, że nie jest romantykiem, słucha punka, jest lewakiem i z Kościołem na bakier. Pozdrawiam serdecznie
    Innygłos

    Polubienie

    1. Miło to słyszeć, cieszę się że nie jesteśmy osamotnieni. W ogóle uważam, że lepiej by było, gdyby ludzie byli po prostu szczęśliwi (w odróżnieniu od ludzi, którzy czują się szczęśliwi tylko wtedy, gdy uda im się osiągnąć coś, co uważają za sukces).
      Też słuchamy sporo punka, to akurat za moją sprawą, gdyż do tej pory fascynuje mnie ten nurt, podoba mi się w nim to, że każdy ma coś do powiedzenia i jeśli chce, to może to zrobić nawet, jeżeli nie do końca umie grać, czy pisać. Przecież nikt nie ma obowiązku tego lubić, a jak głosi tekst „Dezyderaty”, warto słuchać, co inni mają do powiedzenia. Oczywiście znamy słowo rozwój, więc nie jest to jedyny gatunek muzyki, w który się zagłębiamy, wczoraj wróciliśmy do domu ok. 23.00 z koncertu Irlandzkiej Orkiestry Barokowej (byliśmy na „Pasji wg. św. Mateusza” Bacha). Swoją drogą, jak na ateistów, znamy sporo twórczości religijnej, bo… (tu znowu wracam do przytoczonej myśli z „Dezyderaty”) warto słuchać.
      Pozdrawiamy.

      Polubienie

Dodaj komentarz